Start sezonu grzewczego zawsze przywraca debaty o cenach energii, nie tylko cieplnej, ale i elektrycznej. W rytm corocznych rozmów wpisała się właśnie Komisja Europejska. Bruksela zapewnia, że nie chodzi jej jedynie o gospodarstwa domowe. Skorzystać ma również przemysł
Komisarz ds. energii i mieszkalnictwa Dan Jørgensen przyznał we wtorek, że ceny energii w Unii Europejskiej pozostają zbyt wysokie. Jak wskazał, powoli widać efekty Affordable Energy Action Plan (AEAP, czyli Plan na rzecz przystępnej cenowo energii), ale to wciąż zbyt mało. Zwłaszcza że Unia czuje presję ze strony USA i Chin.
– Nasi obywatele i nasze przedsiębiorstwa, zwłaszcza przemysł energochłonny, potrzebują szybkiej ulgi (w związku z wysokimi cenami energii – red.) – ogłosił Jørgensen. Komisarz rozesłał w tej sprawie pismo do ministrów ds. energii wszystkich państw członkowskich.
To, co przedstawił 21 października komisarz ds. energii nie jest niczym nowym, jeżeli ktoś przygląda się działaniom Brukseli w kwestiach związanych z cenami prądu czy ciepła.
Przeczytaj też: Umowa UE z USA pełna niebezpieczeństw
Wśród środków, które mają obniżyć ceny energii, Jørgensen wymienił rozwój połączeń transgranicznych, sieci przesyłowych i dystrybucyjnych, lepsze wykorzystanie Funduszy Spójności UE (niewykorzystane mają trafić m.in. na nowe magazyny energii i sieci), wsparcie dla umów zakupu energii (PPA) oraz usprawnienie procesów związanych z wydawaniem pozwoleń dla odnawialnych źródeł energii, magazynów czy ponownie – nowych sieci elektroenergetycznych.
Pomysły na rzecz tańszej energii obejmują również dywersyfikację dostaw gazu (w miejsce rosyjskiego), obniżenie opodatkowania oraz szereg ułatwień w zakresie pomocy publicznej dla przedsiębiorstw, także energochłonnych. Właśnie te trzy środki są kluczowe i najwyraźniej przechodzą z fazy zapowiedzi do realizacji. Ewentualnie – należy traktować to jako jasny sygnał Komisji, że czas zwlekania się skończył.
Zgodnie z założeniami Komisji nastąpić pełne wdrożenie nowych ram pomocy publicznej, znanych jako CISAF (Clean Industrial Deal State Aid Framework, polecamy obszerny materiał na ten temat). Ramy te wyznaczają w praktyce warunki, na jakich państwa członkowskie mogą udzielać pomocy przedsiębiorstwom, jednocześnie napędzając transformację, bo to na nią nastawiony jest program.
Komisja nalega, aby państwa UE zaczęły w pełni korzystać z nowych ram pomocy, które dają im narzędzia do wspierania przemysłów energochłonnych. KE będzie dalej wytyczać kierunki i wspierać członków Wspólnoty, aby skorzystali z tych udogodnień.
List i odezwa Jørgensena zostały wystosowane dzień po tym, jak na poziomie Rady UE zapadła decyzja o końcu importu gazu z Rosji. Ma to nastąpić od 1 stycznia 2028 roku. Zakaz sprowadzania błękitnego paliwa z Federacji Rosyjskiej obejmie zarówno to importowane gazociągami, jak i w formie skroplonej (LNG).
Na razie jest to jednak jedynie zgoda Rady na propozycję KE (uzgodniono stanowisko). W dodatku jest ona lekko osłabiona, ponieważ początkowo proponowano zakaz miał wejść w życie w 2027 roku. Embargo ma być wprowadzane etapami. Import gazu z Rosji będzie zakazany od 1 stycznia 2026 roku, podobnie zawieranie nowych umów. Natomiast umowy długoterminowe mogą być realizowane właśnie do 1 stycznia 2028 roku. Krótkoterminowe, zawarte przed 17 czerwca 2025 roku, mogą obowiązywać do 17 czerwca 2026.
Według Komisji i Jørgensena rezygnacja z rosyjskiego gazu to nie tylko odcinanie Kremla od finansowej kroplówki. To także okazja do zdywersyfikowania źródeł tego paliwa – wskazano na import z USA, Kataru i Norwegii.
Akurat gaz to swego rodzaju pułapka, o czym pisaliśmy w tekście o wzroście zależności Polski od USA pod względem importu LNG. Nie można też zapominać, że to wciąż emisyjne paliwo kopalne.
Jednocześnie ma powstać specjalny mechanizm dla części państw, które po embargu na rosyjski surowiec będą mieć problemy z zapewnieniem sobie dostaw gazu. Chodzi głównie o tych członków UE, którzy nie mają dostępu do morza.
Państwa członkowskie – to ostatni z siedmiu „leków” z Brukseli – mają otrzymać rekomendacje i ułatwienia, aby obniżyć opodatkowanie energii, zwłaszcza elektrycznej. Komisja oczekuje, że takie działanie najszybciej i najskuteczniej zbije ceny.
Przeczytaj też: Na system handlu emisjami w żegludze trzeba będzie poczekać
Niestety zapowiedzi w tym zakresie są mgliste. Komunikat KE i list komisarza wskazują jedynie, że Bruksela pomoże w tym przedsięwzięciu. Ale w jaki sposób – tego nie doprecyzowano. O luzowaniu opodatkowania energii mówiło się jednak od dawna i co do tego nie ma wątpliwości: na pewno obniży ceny. Odczują to zarówno odbiorcy indywidualni, czyli gospodarstwa domowe, ale i przemysł.
Powyższe „siedem wspaniałych” pomysłów mogą nie robić większego wrażenia jako zbyt ogólnikowe. Tylko że to jeden z kilku elementów nowej ofensywy Komisji Europejskiej. W tym samym czasie zapowiedziano poważne zastanowienie się nad celami redukcji emisji gazów cieplarnianych o 90 proc. do 2040 roku i interwencję w sprawie rozszerzenia systemu ETS na kolejne gałęzie gospodarki i odbiorców indywidualnych (tzw. ETS 2). Bruksela wyraźnie stawia na jakiś rodzaj poluzowania dotąd, wydawałoby się, sztywnych reguł. Robi to jednak stosunkowo późno.
Fot. Dan Jørgensen / EC - Audiovisual Service / European Union, 2025