Jak ujawniło Politico, ponad 20 największych firm ze Starego Kontynentu obiecuje, że zwiększy nakłady inwestycyjne w Europie. Stawiają jednak warunek: niech Komisja Europejska wyciągnie wnioski z raportu Draghiego i zacznie deregulować oraz wzmacniać konkurencyjność
Dokument, opisywany przez Politico, miał zostać przedstawiony w środę 1 października na unijnym szczycie w Kopenhadze. Portal dotarł do draftu, w którym przedstawiciele europejskich gigantów opisują swoje stanowisko. Co ciekawe, robocza wersja miała jeszcze kilka nieuzupełnionych pól. Zostawiono miejsce na wpisanie kwot potencjalnych inwestycji, do których zobowiąże się biznes.
„[XX] wiodących firm, reprezentujących łączne przychody w wysokości [XX], zadeklarowało poparcie dla tej deklaracji. Firmy te są gotowe, aby do 2030 roku zwiększyć średni poziom inwestycji w Europie o [XX]” – czytamy w ujawnionym drafcie.
Na pewno jest to jakaś część rocznej luki inwestycyjnej w Europie, oszacowanej w raporcie Mario Draghiego na około 800 miliardów euro. Niewykluczone, że prowadzono rozmowy z innymi, potencjalnymi sojusznikami, stąd twórcy pisma zostawili sobie przestrzeń do naniesienia poprawek.
Przeczytaj też: Spóźniona Europa, Chiny gotowe, a nadchodzi COP30
Wśród sygnatariuszy wymieniani są Airbus, Siemens i Novo Nordisk. Według Politico pod pismem podpisało się co najmniej 24 gigantów europejskiego przemysłu. Później pojawiły się doniesienia o 28 sygnatariuszach. Gdyby chodziło o mniejsze podmioty, deklaracja być może nie wzbudziłaby takiego poruszenia. Tymczasem mowa tu o korporacjach z kapitalizacjami po kilkaset miliardów dolarów, jak Novo Nordisk (195 mld dolarów).
Deklaracja zawiera odniesienia do wyższych idei, jak zapewnienie „bezpiecznej, zdrowej, czystej przyszłości”. Duży biznes oczywiście zachęca „Radę Europejską, Komisję Europejską i Parlament Europejski do wdrożenia ambitnych reform, które będą wspierać innowacje, inwestycje, infrastrukturę technologiczną, czystą i sprawiedliwą transformację oraz bezpieczeństwo”.
Giganci stawiają jednak sprawę jasno: inwestycji i wsparcia – pośredniego i bezpośredniego – nie będzie, jeżeli Bruksela nie spełni obietnic związanych z deregulacją i uproszczeniem reguł gry dla przemysłu.
„Pod warunkiem, że otoczenie regulacyjne i finansowe w Europie zostanie wzmocnione poprzez zobowiązania na rzecz przemysłu, konkurencyjności i innowacji, europejskie przedsiębiorstwa są gotowe do zwiększenia inwestycji w Europie” – zapisano w deklaracji biznesu.
Interesujące jest to, że giganci nie negują klimatycznych aspiracji Unii Europejskiej. Oczekują pełnego wdrożenia Czystego Ładu Przemysłowego / Paktu na rzecz Czystego Przemysłu (Clean Industrial Deal) czy celu klimatycznego na 2040 rok. Upatrują w takich działaniach wzmocnienia nie tylko konkurencyjności, ale i bezpieczeństwa Europy.
Przeczytaj też: Jak umowa z USA ogranicza autonomię UE i jej klimatyczne ambicje
Jednocześnie chcą, by dekarbonizacja była efektywna kosztowo z systemem handlu uprawnieniami do emisji (ETS) jako jej centralnym mechanizmem.
„Powinno to wspierać podejście neutralne technologicznie, skalujące wszystkie czyste technologie w kierunku mniejszej zależności od importowanych paliw kopalnych i neutralności klimatycznej w 2050 roku, włączając w to skuteczną ochronę przed ucieczką emisji” – napisano.
Biznes oczekuje zmniejszenia regulacji, uwolnienia innowacyjności, likwidowania barier. W skrócie: mniejszej liczby przepisów.
O tematach deregulacji, konkurencyjności i Clean Industrial Deal pisaliśmy na naszych łamach wielokrotnie. Poniżej zestawienie najważniejszych tekstów o trwającej unijnej debacie i działaniach Brukseli:
Fot. EC - Audiovisual Service / European Union, 2025