Rosnące obawy państw członkowskich sprawiły, że Komisja Europejska ponownie przygląda się wdrożeniu ETS 2. Rozszerzenie systemu handlu emisjami na transport i budownictwo budzi szereg wątpliwości, jednak głównie politycznych
Podczas spotkania unijnych ministrów ds. środowiska Wopke Hoekstra ogłosił, w jaki sposób Komisja Europejska chce zabezpieczyć Europejki i Europejczyków przed możliwymi skutkami rozszerzenia systemu EU ETS.
Komisarz ds. klimatu, neutralności emisyjnej i czystego wzrostu, przedstawił trzy rozwiązania: wzmocnienie rezerwy rynkowej ETS 2 (co ma ustabilizować ceny w razie wahań), szybsze uruchomienie środków z systemu i nowy, nieokreślony mechanizm wsparcia od Europejskiego Banku Centralnego (EBI).
Podobnie jak w przypadku pakietu propozycji na rzecz obniżenia cen energii, pomysły zaprezentowane przez Hoekstrę nie są wielkim zaskoczeniem. O dwóch i tak mówiono od dawna.
Przeczytaj też: System handlu emisjami dla transportu morskiego odroczony
Nowością jest pojawienie się EBI jako instytucji, która dostanie jakąś rolę do odegrania. Jest to jednak rola mglista. Jak przekazał komisarz, bank dopiero bada możliwości związane z uruchomieniem nowego instrumentu finansowego, który wesprze państwa członkowskie w pokrywaniu kosztów wdrożenia ETS 2.
Tzw. ETS 2 to nic innego jak rozszerzenie znanego wszystkim systemu handlu uprawnieniami do emisji EU ETS na kolejne sektory. Ma do tego dojść w 2027 roku. Od tego czasu objęte nim zostaną budownictwo (w tym paliwa wykorzystywane przez gospodarstwa domowe) oraz transport.
Handel uprawnieniami będzie następował na poziomie dystrybutorów itd. Odbiorcy – przemysłowi, ale i indywidualni – odczują zmiany w cenie. Opłata nie będzie naliczana w momencie sprzedaży, ale będzie stanowiła finalną cenę produktu.
System ma na celu przyspieszenie wycofywania się UE z korzystania z paliw kopalnych. Środki pozyskiwane za jego pośrednictwem mają być inwestowane w nowe, zielone technologie, odnawialną energetykę, ale i wydawane na działania osłonowe dla obywateli. Do rozporządzania tymi pieniędzmi ma służyć Społeczny Fundusz Klimatyczny. Co do jednego nie ma wątpliwości: na pewno ETS 2 przełoży się na wzrost cen surowców energetycznych, a więc i na samą energię.
Propozycja, aby uszczelnić system pod kątem odporności na wahania cen, była znana w Brukseli. Z podobnym wnioskiem wystąpiła organizacja Transport & Environment. Opisywaliśmy jej rekomendację, by usztywnić pułap cenowy (price cap). W ramach ETS 2 przewidziano, że kiedy opłata od emisji przekroczy 45 euro/tona CO₂ (55 euro/tCO₂, uwzględniając inflację) na rynek uwolnione zostaną dodatkowe uprawnienia. Miałoby to pomóc w stabilizacji cen.
Jednak taki mechanizm nie musi z góry zagwarantować, że ceny spadną. Dlatego T&E rekomendowało usztywnienie reguł i zezwolenie na to, aby Bruksela mogła zablokować cenę na poziomie 55 euro/t CO₂, jeśli będzie wymagała tego sytuacja.
Niestety, na ten moment zapowiedź Hoekstry jest dosyć enigmatyczna i nie zawiera konkretów związanych z uszczelnianiem ETS 2.
Przeczytaj też: Wyścig na cele klimatyczne. UE dostała zadyszki
Inna propozycja T&E również znalazła się w zapowiedziach Hoekstry. Organizacja apelowała o wcześniejsze uruchomienie środków z ETS 2, właśnie w 2026, a nie 2027 roku jak zaplanowano. Chodzi o to, by inwestować w zeroemisyjne źródła ciepła lub niespalinowy transport rok wcześniej.
Krok Komisji to na pewno drobny sukces każdego z państw, które zaangażwały się w debatę o przyszłości systemu EU ETS. Lobbowali za tym Francuzi, wspierani cicho przez Polskę (cicho, ponieważ trwała wtedy prezydencja naszego kraju w UE). Później coraz śmielej krytycznie o harmonogramie wdrożenia systemu wypowiadała się m.in. Paulina Hennig-Kloska, ministerka klimatu i środowiska.
To, jak daleko idące zmiany obejmą projekt, pozostaje w sferze domysłów. Kierunek w KE jest jednak jeden: stałe, ale lekkie, odkręcanie śruby. Widać to w przypadku ETS 2, ale i celów redukcji emisji gazów cieplarnianych do roku 2040. Propozycje Wopke Hoekstry nie obejmują jednak przesuwania terminów czy luzowania zasad dla ETS 2. Co ważne, tych wątków nie poruszyła również szefowa KE Ursula von der Leyen podczas wrześniowego, corocznego przemówienia o stanie Unii.
Z kolei polski rząd, głównie skrzydło związane z Polską 2050, prze ku derogacjom dla ETS 2. Więcej w tym jednak polityki niż reformatorstwa. Wdrożenie ETS 2 przypada na rok wyborczy w Polsce, a związany z tym skok cen na pewno nie poprawi nastrojów wyborców.
Fot. EC - Audiovisual Service / European Union, 2018