Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Kolejny fatalny wynik fotowoltaiki prosumenckiej w Polsce

Potwierdziły się przewidywania co do solidnego hamowania w branży fotowoltaicznej

W pierwszym kwartale 2023 r. do sieci przyłączono niecałe 33 tys. nowych mikroinstalacji fotowoltaicznych – poinformowało Polskie Towarzystwo Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej, któe zbiera dane od operatorów sieci dystrybucyjnych. PTPiREE podsumowało, ile przybyło małych elektrowni słonecznych na dachach i posesjach (do 10 kW) oraz instalacji fotowoltaicznych na potrzeby firm (do 50 kW).

33 tysiące nowych instalacji oznacza drugi z rzędu słaby wynik rozpędzonej wcześniej fotowoltaiki prosumenckiej w Polsce. W IV kwartale 2022 r. przybyło ich niewiele ponad 33,5 tys. Takiego tempa inwestycji nie notowano od trzech lat (w pierwszym kw. 2020 roku przybyło 31,8 tys. mikroinstalacji).

Dla porównania w I kwartale ubiegłego roku oddano do użytku rekordową liczbę 152 tys. małych elektrowni słonecznych. Od kwietnia 2022 r. zaczęły się jednak spadki.

Przeczytaj też: Elektrownie słoneczne przebiły nawet najlepszy wynik wiatraków

Fotowoltaice hamulec zaciągnięto poprzez wprowadzenie nowego systemu rozliczeń dla prosumentów, czyli net-billingu. Każdy nowa instalacja objęta jest już mechanizmem, w którym prosument płaci za pobraną energię elektryczną dystrybutorowi, a w przypadku nadwyżek z fotowoltaiki – sprzedaje ją po średniej miesięcznej cenie (od 2024 r. będzie to cena godzinowa).

Kto chciał pozostać w starym systemie, net-meteringu, musiał się spieszyć. Aby rozliczać się „po staremu”, wystarczyło zgłosić chęć przyłączenia instalacji do 31 marca 2022 r. To m.in. dlatego ubiegły rok – mimo późniejszych spadków – był pod względem nowych przyłączeń prawie tak dobry, jak rok 2021. W obawie przed net-billingiem wiele osób przyspieszyło decyzję o inwestycji w fotowoltaikę.

O tym, że net-billing nie musi być nieopłacalny, jak dowodzili niektórzy eksperci z branży, pisaliśmy jeszcze przed wejściem w życie tego systemu (w tekście Właścicieli fotowoltaiki czeka rewolucja, która może pozytywnie wpłynąć na stan portfela), a także pół roku od jego wprowadzenia.

Choć może się to wydawać nieoczywiste, to spowolnienie rozwoju prosumenckiej fotowoltaiki i nowy system rozliczeń mogą przynieść kilka pozytywnych skutków, przynajmniej w ujęciu krajowym. Net-metering sprawiał, że prosumenci decydowali się na przeskalowane instalacje fotowoltaiczne, dostarczające więcej energii niż wynosi ich realne zapotrzebowanie. Działo się tak dlatego, że w starym systemie (bazującym na tzw. opustach) sieć elektroenergetyczna jest traktowana niczym magazyn energii. Nadwyżki wyprodukowanego wiosną i latem prądu prosumenci odbierają jesienią i zimą. Odzyskują go według stałego współczynnika: za każdą 1 kWh prądu wprowadzonego do sieci odbierają 0,7 kWh za darmo. Opłacało się więc montować jak największą instalację, aby „zabezpieczyć” sobie zimowe dostawy.

Dla prosumentów to komfortowa sytuacja. Gorzej dla operatorów sieci, którzy muszą poradzić sobie z nadwyżkami energii elektrycznej latem, a potem zapewnić jej stabilne dostawy zimą, gdy fotowoltaika pracuje słabo lub wcale. O tym, że nadmiar energii z OZE może być problemem, przekonaliśmy się pod koniec kwietnia tego roku, gdy zielonego prądu mieliśmy w Polsce tak dużo, że trzeba było odłączać niektóre odnawialne źródła. Coraz wyraźniej widać, że po boomie na fotowoltaikę nadchodzi czas na inwestycje w sieci i cały system elektroenergetyczny, by lepiej odpowiadał na zmieniające się potrzeby rozproszonych źródeł prądu.

Przeczytaj też: Wielkopolska staje się słonecznym zagłębiem

Nadmiar instalacji w wielu miejscach w Polsce sprawia też, że ich właściciele borykają się ze wzrostami napięcia w sieci. Te zaś prowadzą do wyłączania się falowników i czasowych przerw w pracy paneli. Powoli przybywa obszarów, w których sieć się „zatkała” i nie ma wielu możliwości przyłączenia nowych źródeł energii.

Dlatego poza apelami o inwestycje w sieci, coraz więcej mówi się o potrzebie instalowania przydomowych magazynów energii elektrycznej (by gromadzić nadwyżki) czy wdrażanie inteligentnych systemów zarządzania energią (HEMS/EMS). Najnowsza, piąta edycja programu „Mój prąd” skupia się zresztą nie na samej fotowoltaice, ale uwzględnia też szersze dofinansowanie infrastruktury towarzyszącej.

Pozostaje mieć nadzieję, że skoro opadło zainteresowanie fotowoltaiką, to politycy, a także operatorzy (spółki dystrybucyjne) wykorzystają ten czas na poukładanie wszystkich spraw związanych z energetyką prosumencką. Lista wyzwań stale się wydłuża, a liczba mikroinstalacji – wynika z danych PTPiREE – sięgnęła w Polsce prawie 1,25 mln. Ich łączna moc to blisko 10 GW.

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies