Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Duńska wyspa energetyczna z turbodoładowaniem. Jedna turbina ma mieć tyle mocy, co cała farma wiatrowa

Ambitne plany Kopenhagi zakładają, że na Morzu Północnym za kilka-kilkanaście lat staną wiatraki będące na razie poza zasięgiem producentów

Dania planuje zbudować wyspę energetyczną na Morzu Północnym – wiadomo to już od jakiegoś czasu. Ze znanych obecnie szczegółów projektu wynika, że Kopenhaga już na etapie planowania mocno patrzy w przyszłość. „Zakładamy, że turbiny wiatrowe, które będą dostarczać energię na wyspę, będą większe niż obecnie i będą mogły zostać rozmieszczone o wiele dalej od wybrzeża” – czytam w jednym z materiałów informacyjnych Duńskiej Agencji Energii.

Przeczytaj też: Haliade X, morska turbina od GE, zwiększa moc

O jak dużych turbinach mowa? Odpowiedź na to pytanie znaleźli dziennikarze z serwisu offshore-energy.biz. Z informacji, jakie uzyskali od Duńskiej Agencja Energii wynika, że Dania gwałtowny rozwój technologii wykorzystywanych w morskiej energetyce wiatrowej (offshore wind). Duńczycy zakładają, że na morzu stawiane będą turbiny o mocy nawet 62 MW.

To prawie sześć razy więcej niż dostępne w tej chwili turbiny przeznaczone do pracy na morzu (Siemens Gamesa w kwietniu tego roku skomercjalizował model o mocy 11 MW) i cztery razy więcej niż obecne prototypy. Niedawno pisaliśmy o prototypie od Vestasa, który ma mieć 15 MW mocy.

Czy to dużo? Dla porównania w czerwcu Tauron ogłosił, że kupił projekt lądowej elektrowni wiatrowej o mocy 60 MW za pół miliarda złotych. Duńczycy zakładają, że za kilkanaście lat taką moc udałoby się „zmieścić” w jednej turbinie.

To odważne założenia, ponieważ Duńczycy planują zbudować sztuczną wyspę na Morzu Północnym do 2033 roku. W pierwszej fazie ma mieć moc około 3 GW łącznej mocy, a na koniec przedsięwzięcia, w 2040 roku, już co najmniej 10 GW. Jednocześnie trudno nie zauważyć, jak szybko najwięksi producenci zwiększają moc kolejnych modeli turbin. Pod koniec 2019 roku Vestas uruchamiał wiatraki o mocy 9,5 MW, dwa lata później Siemens Gamesa wprowadził już na rynek turbinę 11-megawatową.

Dania zamierza stworzyć dwie wyspy energetyczne, jedną na Morzu Północnym (sztuczną), a drugą na Bałtyku – najprawdopodobniej na Bornholmie. Pierwsza, połączona z morskimi farmami wiatrowymi, ma mieć docelową moc 10 GW, druga – 2 GW. W projekt, poza duńskim skarbem państwa, zaangażowane są też między innymi Ørsted, ARUP czy AARSLEFF.

Duńczycy chcą poprzez swój projekt zrewolucjonizować myślenie o projektowaniu morskich farm i infrastruktury wokół nich. Obecny schemat pracy elektrowni wiatrowych jest stosunkowo prosty – wiatraki na morzu generują energię elektryczną, która jest później wysyłana do sieci na ląd. I to właśnie ma się zmienić.

Przeczytaj też: Jak wykorzystać łopatę zużytej turbiny wiatrowej? Można zbudować kładkę

Wyspa co prawda w pierwszej kolejności ma być hubem do odbierania i przesyłania energii, który będzie połączony m.in. z Anglią, Niemcami i oczywiście Danią (Kopenhaga chce tę zieloną energię eksportować do innych państw), ale nie tylko. W kolejnych etapach na sztucznej wyspie mają powstać magazyny energii, a także instalacje pozwalające na przetwarzanie nadwyżek energii na „zielone paliwo”, czyli wodór.

Ambitne plany Duńczyków podchwyciły już inne państwa. Po inwazji Rosji na Ukrainę w Unii Europejskiej zaczęto szukać alternatywy dla paliw kopalnych z Moskwy. Holandia, Belgia, Niemcy i Dania zadeklarowały, że zamienią Morze Północne w „fabrykę zielonej energii”, oczywiście poprzez inwestowanie w offshore wind.

Fot. Wizualizacja wyspy energetycznej, Duńska Agencja Energii

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies