Partnerzy strategiczni
Orlen
Pyrrusowe zwycięstwo w Sejmie. Wiatraki wywiało do prezydenta

Sejm, na dzień przed zaprzysiężeniem Karola Nawrockiego na prezydenta, przegłosował nowelizację tzw. ustawy wiatrakowej. Choć zawiera ona też przepisy dotyczące mrożenia cen energii czy biometanu, spotka się z wetem nowego lokatora Pałacu Prezydenckiego

W innej sytuacji 5 sierpnia 2025 r. branża wiatrowa zapewne świętowałaby rychliwy koniec obowiązywania zasady 10H. Wtorkowe, popołudniowe głosowanie w Sejmie, choć korzystne dla sektora, niestety niewiele zmieni dla energetyki wiatrowej.

Posłowie i posłanki przegłosowali poprawki zgłoszone w trakcie prac w Senacie, które później zarekomendowała do przyjęcia sejmowa Komisja ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych. Na 27 poprawek przyjęto 24. W zasadzie tylko jedna zwraca szczególną uwagę (dwie uznano za nieistotne w związku z tym, że po wprowadzeniu innych zmian stałyby się niepotrzebne). Ostatecznie nie wprowadzono bardziej liberalnego podejścia do lokalizowania elektrowni wiatrowych w pobliżu obszarów Natura 2000. Senat zaproponował wprowadzenie zasady minimalnej odległości 500 metrów od określonych obszarów Natura 2000 dla farm wiatrowych.

Nowelizacja trafi teraz na biurko prezydenta.

Nowela wiatrakowa po poprawkach Senatu

Najważniejsze zmiany dotyczą doprecyzowania sposobu pomiaru odległości między elektrowniami wiatrowymi a budynkami mieszkalnymi. Została również zniesiona tzw. zasada 1H, która dotyczyła minimalnej odległości od dróg krajowych.

Przeczytaj też: Powstała strategia dla polskiego przemysłu wiatrowego

Kluczową zmianą pozostaje zniesienie zasady 10H, która od 2016 roku blokuje rozwój energetyki wiatrowej na lądzie w Polsce. Turbiny mają powstawać w odległości co najmniej 500 metrów od zabudowań mieszkalnych. Aktualnie muszą być oddalone od nich o odległość równą 10-krotności ich wysokości (wraz z wirnikiem) lub w odległości 700 metrów (pod pewnymi rygorami).

Trudna droga i znów bez sukcesu

Jak pisaliśmy, wraz z postępami prac nad ustawą, malał entuzjazm branży wiatrowej w Polsce. Choćby dlatego, że dostępne obecnie na rynku turbiny są o tak dużej mocy, że trzeba je lokalizować w odległości właśnie około 700 metrów od zabudowań.

W ustawie zaszyto też zmiany dla biometanu, wyczekiwane przez przedstawicieli tego sektora. W dodatku na ostatniej prostej dodano też przepisy mrożące ceny energii do końca tego roku. Nieprzypadkowo pisaliśmy, że taka praktyka sprawiła, że ustawa przypomina „potwora Frankensteina”, ponieważ po modyfikacjach składa się aktualnie z kilku komponentów. Chociaż miała dotyczyć jedynie wiatraków.

Drugie podejście do wiatraków także nieudane

Dla obecnie rządzącej koalicji to druga próba liberalizacji przepisów dla wiatraków. Pierwsza, podjęta tuż po dojściu do władzy późną jesienią 2023 roku, zakończyła się fiaskiem. Pomysł wrócił na poważnie wiosną 2025 roku. Wcześniej miały przeszkadzać wybory samorządowe – rząd obawiał się, że poruszenie tematu wiatraków może wpłynąć na notowania kandydatów koalicji.

Później obawiano się „przyklejenia” tematu wiatraków do walczącego o prezydenturę Rafała Trzaskowskiego. Prace toczyły się powolnie, a ostatecznie w wyborach zwyciężył Karol Nawrocki. Nowy prezydent wielokrotnie ustawiał się w kontrze do wiatraków, dawał temu wyraz i jak słyszymy, nic się w tej kwestii nie zmieniło. Ustawę, choć mrożącą ceny, Nawrocki zawetuje.

Prawdopodobnie nie pomoże również dodanie pewnego elementu gratyfikacyjnego. W nowelizacji przewidziano 20 tys. zł rocznie dla gospodarstwa domowego, w którego pobliżu powstanie elektrownia wiatrowa. Pomysł ma na celu przełamanie ewentualnego sprzeciwu lokalnych społeczności, ale jak pisaliśmy – może być też przepisem na kłótnie wśród ludzi, a część jego zapisów budzi obiekcje ekspertów.

Przeczytaj też: Wiatrakowy rozwód w Głubczycach

Najwidoczniej w kwestii nowelizacji pod likwidację zasady 10H i liberalizacji przepisów dla turbin wiatrowych w Polsce, po drugim fiasku, sprawdzić się może stare powiedzenie: do trzech razy sztuka. Pod warunkiem, że koalicja odważy się ponownie podjąć to wyzwanie. Ciekawe też, kto to zrobi. Nad tą ustawą pracowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Może do kolejnej próby kompetencje w zakresie OZE przejmie już Ministerstwo Energii?

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies