Partnerzy strategiczni
Orlen
„Sąd światowy” wydał rewolucyjną opinię. To argument dla każdego procesu z klimatem w tle

Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze ogłosił, że państwa powinny prawnie odpowiadać za swoje emisje i tym samym za przyczynianie się do zmiany klimatu. Chociaż ta opinia nie rozstrzyga niczego „tu i teraz”, to stanie się niezwykle ważna dla wszystkich spraw sądowych, które toczą się np. z powództwa obywateli wobec państw

Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, organ sądowy Organizacji Narodów Zjednoczonych, nie bez przyczyny nazywany jest „sądem światowym”. To do niego trafiają spory prawne, w których stronami są państwa. Jednak 23 lipca 2025 roku musiał rozstrzygnąć inną sprawę.

Tym razem sprawa dotyczyła nie sporu między konkretnymi państwami, ale odpowiedzialności wszystkich krajów wobec globalnego kryzysu klimatycznego. Chociaż w środę nie zapadł żaden wyrok, doszło do historycznego wydarzenia.

Przeczytaj też: Komisja Europejska nie zmieniła zdania, 90 proc. redukcji emisji do 2040 r.

– Sąd przedstawia tę opinię z nadzieją, że jej konkluzje pozwolą prawu informować i kierować działaniami społecznymi i politycznymi w celu rozwiązania trwającego kryzysu klimatycznego – mówił Yūji Iwasawa, sędzia i jednocześnie prezes haskiego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości (MTS), w trakcie ogłaszania opinii.

„Sąd światowy” wskazuje: zobowiązania klimatyczne są wiążące

W opinii „sądu światowego” wskazano jasno: zobowiązania zawierane przez państwa–sygnatariuszy są wiążące. Przywołano w tym przypadku takie traktaty jak Protokół z Kioto, Porozumienie Paryskie czy ramową konwencję ONZ ws. zmian klimatu.

Skoro więc podjęły się pewnych zadań, aby spowolnić globalne ocieplenie, to mogą być z tego powodu rozliczane. W opinii napisano wprost (pytanie „a” dotyczyło zobowiązań wobec ochrony systemu klimatycznego):

(MTS – red.) Jest zdania, że naruszenie przez państwo jakichkolwiek zobowiązań określonych w odpowiedzi na pytanie (a) stanowi międzynarodowo bezprawny czyn pociągający za sobą odpowiedzialność tego państwa.

„Trybunał podkreśla również, że międzynarodowo bezprawny czyn nie polega sam w sobie na emisji gazów cieplarnianych, ale na naruszeniu konwencjonalnych i zwyczajowych zobowiązań określonych w pytaniu (a), dotyczących ochrony systemu klimatycznego przed znaczącymi szkodami wynikającymi z antropogenicznych emisji tych gazów” – zapisano z kolei w uzasadnieniu do opinii.

Podsumowując: Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości stoi na stanowisku, że państwa nie tylko mogą, ale muszą być pociągnięte do odpowiedzialności, jeżeli naruszają własne zobowiązania.

Uwaga na kopaliny i spalanie paliw

Znalazło się to także w opinii, ale wyraźnie podkreślił to również sędzia Iwasawa, że można na różne sposoby interpretować bezczynność w walce ze zmianami klimatu.

– Brak podjęcia przez państwo odpowiednich działań w celu ochrony systemu klimatycznego przed emisjami gazów cieplarnianych, w tym poprzez produkcję paliw kopalnych, zużycie paliw kopalnych lub udzielanie dotacji na paliwa kopalne, może stanowić międzynarodowo bezprawny akt – mówił prezes MTS.

Ostatnie doniesienia o postępach globalnego ocieplenia:

Wielokrotnie w opinii podkreślono też to, co bywało (i bywa) kontestowane przez różne środowiska. Chodzi o jeden, konkretny fakt: zmiany klimatu są w największym stopniu antropogeniczne i to działalność człowieka przyczynia się do wzrostu stężenia gazów cieplarnianych. „Działalność człowieka, głównie poprzez emisje gazów cieplarnianych, jednoznacznie spowodowała globalne ocieplenie” – czytamy w opinii.

Kropla drąży skałę

Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości wskazał też, że według Międzyrządowego Zespółu ds. Zmian Klimatu (IPCC), od 3,3 do 3,6 miliarda ludzi na Ziemi jest wysoce narażonych na skutki zmian klimatu. Być może sprawa nie trafiłaby do MTS, gdyby nie postawa garstki z tych kilku najbardziej narażonych miliardów.

To małe, wyspiarskie państewka, jak Melanezja czy Vanuatu położone na Południowym Pacyfiku (na zachód od Australii), od lat alarmowały, że są na pierwszej linii wśród poszkodowanych w związku ze zmianami klimatu, choć praktycznie się do nich nie przyczyniają. Te małe kraje (znane jako SIDS, Small Island Developing States) nie miały możliwości napędzenia globalnego ocieplenia. Tymczasem jako pierwsze zapłacą największą cenę.

Dlatego Vanuatu i inne małe kraje wyspiarskie postanowiły walczyć o swoje prawa. Dla niektórych z nich, jak np. Tuvalu, to walka o być albo nie być. Jeśli poziom morza się podniesie – a takie są prognozy – to Tuvalu zniknie pod wodą.

Mapa przedstawiającą państwa SIDS

Ostatecznie wspólny front ustaliło 96 państw, wspieranych przez 11 organizacji międzynarodowych, które w grudniu 2024 roku brały udział w przesłuchaniach, aby wybronić swojej racji. Ta była jedna: najwięksi emitenci, te państwa, które najbardziej przyczyniają się do zmiany klimatu, powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności.

„Orzeczenie MTS stanowi ważny kamień milowy w walce o sprawiedliwość klimatyczną. Mamy teraz wspólną podstawę opartą na praworządności, co uwalnia nas od ograniczeń związanych z politycznymi interesami poszczególnych państw, które dotychczas dominowały w działaniach na rzecz klimatu” – ogłosił Ralph Regenvanu, minister ds. energii i środowiska Vanuatu, cytowany w rządowym komunikacie tego państwa.

Ze stanowiska Regenvanu wynika, że wyspiarze nie spoczną na laurach. Mając korzystną opinię, zamierzają zabrać ją ze sobą do ONZ i postarać się o rezolucję, która uzna to rozstrzygnięcie.

Przeczytaj też: Największe zwycięstwo polskiej prezydencji? Opóźnienie jednego z ruchów KE

To także argument potwierdzający, że uzgodnienie podczas COP27 stworzenia funduszu rekompensowania szkód i strat nie było żadną fanaberią. Ten fundusz ma pokrywać straty, które ponoszą państwa nieprzyczyniające się do zmiany klimatu, a mimo to ponoszą dotkliwe konsekwencje globalnego ocieplenia.

Dawno nie było tak głośno o klimatycznej decyzji

Chociaż w przeszłości zapadały wyroki w podobnych sprawach, a toczą się ich tysiące, opinia MTS zmieni reguły gry. Choć nie jest wiążąca, to przełomowe wsparcie w każdej sprawie związanej z klimatem, a nawet środowiskiem, która trafiła do sądu. Będzie stanowić solidny fundament dla prawników i aktywistów, którzy sądzą się z rządami czy z ogromnymi koncernami.

W komentarzach spływających do mediów od organizacji, które rozpisują się o opinii, szczególną uwagę zwraca ten autorstwa Mary Robinson, byłej prezydentki Irlandii i byłej wysokiej komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka.

– Era paliw kopalnych dobiega końca, a dzisiejszy dzień wyznacza istotny kamień milowy na tej drodze. (...). Dzisiaj role się odwróciły. „Najwyższy sąd” świata dał nam do ręki narzędzie do ochrony ludzi przed niszczycielskimi skutkami kryzysu klimatycznego – oceniła Robinson.

Fot. World's Youth for Climate Justice / mapa państw SIDS; By Osiris - Own work, CC BY-SA 3.0

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies