Partnerzy strategiczni
Orlen
Nie udało się PiS, udało się koalicji i Nawrockiemu. Koniec hodowli zwierząt na futra w Polsce

Podpis prezydenta pod zakazem hodowli zwierząt na futra sprawia, że przemysł futrzarski formalnie niemal przestanie istnieć w Polsce z końcem 2033 roku. Jednocześnie Karol Nawrocki zawetował inną ustawę, nastawioną na poprawę jakości życia zwierząt – tzw. ustawę łańcuchową

– Podpisuję tę ustawę, bo pozwoli to branży (futrzarskiej – red.) na korzystny okres przejściowy. Jednocześnie rząd musi mieć świadomość, że za mojej prezydentury niemożliwe jest jakiekolwiek rozszerzanie zakazów i ograniczeń na produkcję rolną – ogłosił 2 grudnia prezydent Karol Nawrocki po podpisaniu ustawy zakazującej hodowli zwierząt na futra.

Przeczytaj też: Magazyn Elle nie pokaże już futer

Ustawa daje kilka lat sektorowi na przygotowanie się do całkowitego zakazu, który zacznie obowiązywać 31 grudnia 2033 roku. Wtedy wszystkie podmioty, w tym rolnicy, które prowadziły hodowlę zwierząt futerkowych w celach komercyjnych w dniu wejścia ustawy w życie, muszą zakończyć działalność. Wraz z ogłoszeniem ustawy w Dzienniku Ustaw nie będą mogły powstawać nowe fermy.

Koniec hodowli na futra, ale z małym wyjątkiem

Jest jedno odstępstwo od zakazu: chodzi o hodowlę królików. W przypadku tych zwierząt – o czym pisała Fundacja Mushika – rzadko są one hodowane na futra.

„Króliki zostały wyjęte spod zakazu chowu i hodowli. Choć – podobnie jak norki, lisy czy szynszyle – cierpią w przemysłowych warunkach, ich sytuacja jest bardziej złożona. W Polsce króliki hodowane są głównie z przeznaczeniem na mięso i eksport, a tylko w niewielkiej części dla futer” – pisała w swoim stanowisku fundacja. Apelowała zresztą o dopisanie chowu królików na futra do zakazu na etapie prac nad ustawą w Senacie, jednak nie znalazło się to w poprawkach.

Ustawa chroni sektor, ale przez jakiś czas

Zakaz nie tylko nie wejdzie w życie z dnia na dzień, ale przewidziano również odszkodowania dla podmiotów, które zostały objęte nowymi przepisami. Podobnie jest w przypadku pracowników z branży futrzarskiej, którzy w wyniku zmian stracą pracę. Będzie im przysługiwać odprawa w wysokości 12-miesięcznego wynagrodzenia. Co ważne: im wcześniej ktoś zdecyduje się na zakończenie działalności, tym wyższe odszkodowanie otrzyma.

Stowarzyszenie Otwarte Klatki, które od lat walczyło o zakaz hodowli zwierząt futerkowych, ogłosiło „koniec koszmaru zwierząt”, po podpisie prezydenta. – To zdecydowanie przełom i historyczna chwila, na którą społeczeństwo czekało od bardzo długiego czasu. Ogromnie cieszymy się, że prezydent wsłuchał się w głos Polek i Polaków i podpisał tę ustawę – komentuje Marta Korzeniak ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.

Ustawa łańcuchowa zawetowana

Tego samego dnia prezydent nie podpisał natomiast tzw. ustawy łańcuchowej, tłumacząc, że jest wadliwie skonstruowana. – Zamiast rozwiązywać problemy, tworzyła nowe, które mogły doprowadzić do pogorszenia, a nie polepszenia sytuacji zwierząt. Proponowane normy kojców dla psów były kompletnie nierealne. Kojce wielkości miejskich kawalerek – to absurd, który uderzałby w rolników, hodowców i zwykłe wiejskie gospodarstwa – argumentował. Ustawa regulowała m.in. normy dla kojców dla psów (a także definicję kojca), zakazywała również trzymania ich na uwięzi.

Karol Nawrocki zaznaczył, że sama idea jest „słuszna i szlachetna”, jednak przepisy byłyby oderwane od rzeczywistości. Dlatego proponuje własny projekt ustawy, mający na celu poprawę sytuacji zwierząt w Polsce. Podczas głosowania w Sejmie projekt poparła część klubu Prawa i Sprawiedliwości, w tym prezes partii Jarosław Kaczyński.

Polityczne tło sprawy futrzarskiej

Należy odnotować, że kiedy wystąpiła taka potrzeba, prezydent potrafił odwołać się do badań i sondaży. – Ponad 2/3 Polaków, w tym także mieszkańców wsi, popiera zakaz hodowli zwierząt na futra, ten głos nie może być zignorowany – powiedział. Podobnych wyników sondaży nie przytaczał, gdy wetował nowelizację tzw. ustawy wiatrakowej, zmieniającą m.in. dopuszczalną odległość turbin od zabudowań. Według różnych sondaży poparcie dla tych zmian wynosiło od 56 proc. (sondaż IBRiS dla „Rzeczpospolitej”) do 64 proc. (badanie More in Common Polska).

Co więcej, doszło do sytuacji, w której obecna koalicja rządząca w zasadzie zrealizowała część „Piątki dla zwierząt”. To słynne propozycje Jarosława Kaczyńskiego z 2020 roku, wśród których znalazły się właśnie koniec hodowli zwierząt futerkowych i zakaz trzymania psów na uwięzi.

Przeczytaj też: Francja zaostrza przepisy chroniące zwierzęta

Wtedy w samym PiS doszło do rozłamu w obawie przed reakcją rolników i branży futrzarskiej. Ówczesny minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski, otwarcie krytykował ten pakiet (choć ostatecznie głosował w Sejmie „za”). Ostatecznie z „piątki” nic nie zostało. Teraz jedno z jej założeń zrealizowali – pośrednio – następcy.

Jak przypomina stowarzyszenie Otwarte Klatki, od lat walczono o wprowadzenie tego zakazu. Organizacja wyliczyła, że od 2011 roku było 7 inicjatyw legislacyjnych w tej sprawie, a angażowały się w nie organizacje pozarządowe i mieszkańcy wsi. Dopiero teraz, po wielu latach ujawniania tego, w jakich warunkach były trzymane zwierzęta i jak okrutnie traktowane, strona społeczna może ogłosić sukces.

Fot. Szczenięta jenotów na fermach futrzarskich w Polsce / Andrew Skowron / Otwarte Klatki / Flickr

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies