Podpisanie umowy pomostowej między polskimi i amerykańskimi spółkami to na pewno krok naprzód dla projektu elektrowni jądrowej na Pomorzu. Nadal jednak brakuje odpowiedzi na kilka kluczowych pytań w kontekście przyszłości przedsięwzięcia
W poniedziałek 28 kwietnia nastąpiło oficjalnie to, co zapowiedziano na początku miesiąca. Spółki z Polski i Stanów Zjednoczonych podpisały umowę EDA (Engineering Development Agreement, tzw. umowa pomostowa). Polskie Elektrownie Jądrowe dzięki EDA z konsorcjum Westinghouse–Bechtel zabezpieczyły ramy dla dalszej współpracy przy projekcie jądrowym. Parafowanie dokumentu nastąpiło w obecności premiera Donalda Tuska i amerykańskiego sekretarza ds. energii Chrisa Wrighta.
Umowa pomostowa została wynegocjowana ostatniego dnia marca 2025 roku. Aby można było ją podpisać, konieczne było uzyskanie zgód korporacyjnych przez zainteresowane podmioty. EDA pozwoli m.in. na kontynuację prac inżynieryjnych przy projekcie, a także przejście do innych etapów realizacji.
Przeczytaj też: Donald Tusk przeprosił się z SMR
Podczas wystąpienia, już po podpisaniu umowy i rozmowach bilateralnych, Donald Tusk podkreślał, że współpraca polsko-amerykańska „opłaca się obu stronom”. – Jednym z najdonioślejszych wyrazów tej przyjaźni i współpracy będzie pierwsza elektrownia atomowa w Polsce – przekonywał szef polskiego rządu.
Wcześniej premier dawał do zrozumienia, że w ocenie obecnej władzy pewne interesy Polski nie zostały wystarczająco zabezpieczone, gdy podpisywano umowę ESC (Engineering Services Contract) za rządów Zjednoczonej Prawicy.
Po negocjacjach i nowych ustaleniach umowa ma być bardziej korzystna dla Polski. Tusk mówił o zmianach w „16 kluczowych obszarach”. Jakie to obszary? W komunikacie Ministerstwa Przemysłu czytamy: „Umowa pomostowa wprowadza względem poprzedniej umowy ESC m.in. częściową zmianę modelu wynagradzania, usprawnienie nadzoru inwestora nad realizacją kontraktu oraz procedurami odbiorowymi zrealizowanych produktów, co wynika m.in. z doświadczeń z realizacji umowy ESC”.
Kiedy ogłaszano koniec negocjacji ws. umowy pomostowej, pisaliśmy na łamach Green-news.pl, że rozmowy o EDA to tylko wierzchołek góry lodowej problemów, które napotyka projekt.
Nie ma pewności co do finansowania polskiego projektu jądrowego. Jednocześnie, chociaż prezydent podpisał ustawę gwarantującą 60 mld zł na elektrownię jądrową, to bez zgody Komisji Europejskiej te pieniądze nie mogą trafić na konta Polskich Elektrowni Jądrowych, spółki odpowiedzialnej za projekt. Trwają rozmowy z KE w zakresie pomocy publicznej i modelu rozliczenia elektrowni z wytwarzanego prądu. Czas jednak nagli, bo negocjacje z Brukselą mogą się przedłużyć. Mówił o tym m.in. Wojciech Wrochna, wiceminister przemysłu i pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, nadzorujący m.in. PEJ. Wszystkie wątpliwości z ostatnich miesięcy zebraliśmy w materiale Wróg atomu numer jeden w Polsce? Brukselska poczekalnia, której można było uniknąć.
Przeczytaj też: OSGE dostał wytyczne dla małych reaktorów
Chociaż projekt budowy pierwszej elektrowni jądrowej napotyka liczne trudności, Ministerstwo Przemysłu planuje zmiany w Programie polskiej energetyki jądrowej i zamierza wskazać lokalizację pod drugą elektrownię jądrową.
Pierwsza elektrownia jądrowa ma powstać w lokalizacji znanej jako Lubiatowo–Kopalino (gmina Choczewo w woj. pomorskim). Koszt projektu oszacowano na 192 mld zł, z czego 30 proc. stanowić będzie wkład własny państwa. Pozostałe 70 proc., zostanie pozyskana poprzez finansowanie dłużne. Siłownia będzie składać się z trzech bloków z reaktorami AP1000 od Westinghouse, każdy o mocy 1250 MW brutto. Pierwszy blok jądrowy ma rozpocząć pracę w 2033 roku, kolejne będą uruchamiane w dwuletnich odstępach.
Fot. Ministerstwo Przemysłu / gov.pl / KPRM / Krystian Maj