Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Ani PiS, ani PO, nie mogą namówić USA na finansowanie polskiego atomu. Stary-nowy pomysł nie wypalił

Choć projekt jądrowy w ostatnich latach rzeczywiście poszedł naprzód, to wygląda na to, że nowy rząd dostanie w spadku ogromny, nierozwiązany problem. Kolejny raz wraca kwestia finansowania elektrowni, która ma powstać na Pomorzu

Jak zostanie sfinansowana pierwsza elektrownia jądrowa w Polsce? Na to pytanie nie znalazł odpowiedzi ustępujący rząd, a i ten przyszły będzie miał z tym kłopot. Niedawne rozstrzygnięcia, jak podpisanie umowy projektowej dla elektrowni mającej powstać w nadmorskiej gminie Choczewo, przybliżyły kraj do realizacji przedsięwzięcia, ale model finansowania pozostaje nieznany. Tymczasem trzeba zapewnić co najmniej 100 mld zł, bo na tyle szacowany jest koszt budowy trzech bloków z reaktorami AP1000 od Westinghouse.

Przeczytaj też: Umowa projektowa dla elektrowni jądrowej podpisana

Agencja Bloomberga kilka razy po wyborach opisywała, jak otoczenie Donalda Tuska (a nawet on sam) podchodzi do tego projektu. Środowisko Platformy Obywatelskiej miało naciskać na to, by Amerykanie, a właściwie Westinghouse, Bechtel (wykonawca projektu) i powiązane z nimi spółki objęły udziały w spółce celowej, która będzie zarządzać elektrownią. Teraz Bloomberg pisze, że te próby zakończyły się fiaskiem. „Amerykańscy partnerzy, wybrani przez polski rząd do budowy elektrowni jądrowej, odrzucili sugestie, że powinni zaangażować się kapitałowo w projekt” – czytam.

Czy to oznacza, że lada moment projekt jądrowy się wywróci i wszystko stracone? Nie, bo kwestia modelu finansowania powraca jak bumerang (o czym pisałem wielokrotnie na łamach green-news.pl) i pozostaje zagadką. Oczekiwania i założenia rządu Prawa i Sprawiedliwości rozbiegły się też z realiami. Pomysł, by Amerykanie objęli udziały, nie tylko nie należy do Platformy Obywatelskiej, ale też nie jest nowy.

Zanim wybrano Westinghouse na partnera (jesień 2022 r.), przekonywano, że właśnie zagraniczne firmy powiązane z dostawcą technologii lub on sam, włączą się finansowo w projekt. Wynikało to choćby z założeń przedstawionych w dokumencie Programie Polskiej Energetyki Jądrowej z 2020 r. Zapisano tam, że model biznesowy dla polskich siłowni jądrowych przewiduje: wybranie jednej wspólnej technologii reaktorowej (co nie nastąpiło, ponieważ są dwie – od KHNP i Westinghouse) oraz wybranie „jednego współinwestora strategicznego powiązanego z dostawcą technologii”. Współinwestor – wynika z założeń – miał objąć udziały w spółce odpowiedzialnej za inwestycję jądrową (PEJ – Polskie Elektrownie Jądrowe), a Skarb Państwa miał utrzymać przynajmniej 51 proc. w spółce celowej.

Przeczytaj też: Zmiany u dostawcy technologii dla polskiej elektrowni jądrowej

Właśnie kwestia finansów miała utrudniać negocjacje z Amerykanami i Westinghouse na ostatniej prostej. Wtedy dosyć nieoczekiwanie okazało się, że w Polsce będą w zasadzie dwa programy jądrowe – realizowane równolegle z Koreą Południową (KHNP) oraz USA (Westinghouse). „Nieoficjalnie słyszymy, że USA nie do końca paliły się do realizacji niektórych zapisów z PPEJ, jak tego dotyczącego finansowania (inwestor-dostawca technologii miałby objąć 49 proc. udziałów w elektrowni) i nie wiadomo ostatecznie, na jakie warunki przystał polski rząd” – pisałem pod koniec października ubiegłego roku.

Kwestia jest paląca, bo nadal nie ma też rozstrzygnięć w sprawie notyfikacji w Komisji Europejskiej dla wsparcia ze strony państwa dla tego projektu, rozmowy się toczą.

Fot. KPRM / Daniel Gnap

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies