Partnerzy strategiczni
Orlen
Kto naprawdę skorzystał na systemie kaucyjnym? Zwyciężył redaktor i konsument Świsłowski

Gdyby nie obrzydzany system kaucyjny, nie dowiedziałbym się, jak mało plastiku generuję. Na fali tej mojej refleksji proponuję zastanowić się, czy strach nie ma wielkich oczu (przypominam „zakrętki grozy”) i czy w 2025 roku kaucja to realny problem

Choć to Kaufland i Ustronianka chciały zgarnąć laur zwycięzcy zamieszania z 1 października, to prawdziwym wygranym jestem właśnie ja, niżej podpisany redaktor, ale i konsument.

Na dzień przed wejściem w życie systemu kaucyjnego, o którym pisałem kilka razy, zwłaszcza gdy upadał kolejny projekt ustawy, zrobiłem mały przegląd swojego „zużycia plastiku”. W sumie rzadko jest okazja do tego, by zastanowić się nie nad tym, ile i co kupujemy, a w czym. A przecież w systemie kaucyjnym właśnie o opakowania chodzi.

Kranówka dobra na wszystko

Kto ze mną pracował, wie, że od lat piję yerba mate*. Mimo kilku prób zmiany nawyków, mam ulubioną markę od zawsze, trzymam się jej mocno. Nie podaję nazwy, bo wyszłaby reklama, ale osobom zainteresowanym nazwą marki chętnie odpowiem w prywatnej wiadomości. Do yerby potrzebna jest woda w odpowiedniej temperaturze, tę biorę z kranu. I koniec.

W zasadzie yerba i woda z kranu to jedyne codzienne napoje, które spożywam. Sporadycznie sięgam po kawę (yerbomosy mają swoje ograniczenia, zwłaszcza przy podróżach), no i herbaty czy napary. Może od wielkiego dzwonu napoje z elektrolitami.

Przeczytaj też: Nestlé pozwane za Nałęczowiankę

Tak po prostu wyszło. Nie było w tym żadnego planu czy decyzji. Soki kilka lat temu zrobiły się za słodkie, a słodzone napoje gazowane po przejściu COVID-19 zaczęły mi smakować metalicznie. Z różnych rozmów z ostatnich dni wynika, że nie jestem jedyny jeśli chodzi o takie wybory. Alkohol jakiś czas temu zniknął z mojej listy zakupów, więc i w tej kwestii problemu nie ma.

W przypadku yerba mate uważam na reklamę, ale jednemu napojowi zdecydowanie się ona należy. Jest to reklama nieodpłatna, czyniona oddolnie. Warto sięgać po kranówkę, jest tańsza, a w dodatku w wielu miastach lepsza od butelkowanej wody. Nie wspominam nawet o kosztach środowiskowych i plastiku wygenerowanego przez 6-paki butelek. Miło byłoby dostawać wodę z kranu w barach, restauracjach i wielu innych miejscach. Za darmo albo za drobną dopłatą.

Strach ma zawsze wielkie oczy

Po krótkim, plastikowo-szklanym rachunku sumienia wyszło mi, że przez wrzesień kupiłem całe zero butelek. Mała uwaga: nie liczyłem tych, w których są kefiry czy maślanki, bo te nie są objęte systemem kaucyjnym (więc i tak wylądują w żółtym koszu). Szklane butelki i opakowania – też zero.

Całkiem przypadkiem wyszło mi więc, że w razie licytacji na to, kto jest bardziej zero waste, jestem uzbrojony po zęby. Nie uczestniczyłem nigdy w podobnej debacie, ale pewnie kiedyś mnie to spotka.

W związku z powyższym polecam każdemu naprawdę przyjrzeć się temu, co kupuje i jak często. Może okazać się, że wcale nie trzeba się bać systemu kaucyjnego. Może wcale Was nie dotyczyć.

A strach przed nowym parapodatkiem (bo i takie opinie można znaleźć) jest równie wielki jak przed zakrętkami przy butelkach. Miał być niemal koniec świata, prawda? Ktoś w ogóle jeszcze pamięta te obawy i dziwne filmy polityków, na których udowadniają, że nie potrafią pić z butelki przez odrobinę dodatkowego plastiku? No właśnie.

Przeczytaj też: UOKiK walczy z ekościemą

Czy system kaucyjny ma wady? Ma. Czy będą z nim problemy? Oczywiście, jak z każdym nowym mechanizmem. Coś nie wyjdzie, gdzieś będzie przestój, ktoś się pomyli. Nie mam co do tego wątpliwości. W dodatku na razie mamy z dużej chmury mały deszcz, ponieważ gro opakowań jest bez oznaczenia. Pojawią się też głosy, że odzyskanie 2–3 złotych będzie zbyt problematyczne (w końcu 6 butelek po wodzie zajmuje trochę miejsca). Tylko że to jeszcze nie ten etap. To 1. dzień działania systemu. Wiceministerka klimatu i środowiska Anita Sowińska, pilotująca system, w pewnym momencie będzie częściej wywoływana do tablicy niż minister finansów.

Nie namawiam też do zmiany nawyków w zakresie napojów. Nie jestem od patrzenia komuś do kubka, szklanki czy jakiegokolwiek innego naczynia. Polecam jednak zastanowić się, czy naprawdę aż wiele opakowań i butelek zostanie po najbliższych zakupach.

Ja jednak dzisiaj, w dniu, w którym Polska dołączyła do grona innych państw, gdzie kaucja jest normą, przypomnę sobie, jak podatek cukrowy miał zdewastować producentów napojów. Potem, jak odparli kryzys zakrętkowy. A teraz poobserwuję, jak radzą sobie z kaucją i czy inni pójdą drogą Ustronianki, której chyba opłaciło się przestawić produkcję dla jednego mililitra. Oczywiście obserwować to wszystko będę z matero w ręce. Na zdrowie!

*Kiedyś próbowałem policzyć ślad węglowy dla yerba mate. Jest tam tyle zmiennych do uwzględnienia, że wyszedł mi groch z kapustą. Z dużym prawdopodobieństwem oceniam jednak, że jeśli uprawie yerby nie towarzyszy wycinka drzew, to nie jest aż tak źle. Plus patyczki i listki to naprawdę niezły nawóz.

Fot. Tony Webster from Portland, Oregon, United States, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons

KATEGORIA
FELIETONY
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies