NFOŚiGW przekonuje, że sytuacja się poprawia. Innego zdania są jednak firmy realizujące inwestycje w ramach programu „Czyste Powietrze” – część z nich wystosowała nawet list do premiera z prośbą o interwencję. Pojawiają się też głosy niedoszłych lub byłych beneficjentów, którzy obawiają się, że poniosą konsekwencje, choć to oni padli ofiarą oszustwa
„Czyste Powietrze” to jeden z największych programów wsparcia przygotowanych dla obywateli we współczesnej historii Polski. Od jego uruchomienia w 2018 roku podpisano ponad 900 tys. umów na 32 mld zł, a aż 16,7 mld stanowiły dotacje. Od ubiegłego roku program wspierający wymianę źródeł ciepła na bardziej przyjazne środowisku ma ogromną rysę. W dodatku taką, która tylko się powiększa.
W listopadzie 2024 r. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ogłosił, że wstrzymuje program, a także wypłaty środków. Argumentowano to koniecznością uporządkowania „Czystego Powietrza” – nieprawidłowości miały narastać w lawinowym tempie i tylko czasowe zatrzymanie miało go uratować. Program wrócił 31 marca 2025, został „uszczelniony”, wprowadzono operatorów i nowe zasady. Jednak coraz donośniejsze są głosy: dobrze to już było.
Wokół programu działy się dziwne rzeczy i nikt co do tego nie ma wątpliwości. Niektóre biznesy powstały tylko po to, aby żerować na przyszłych beneficjentach, których zostawiano bez zrealizowanej modernizacji, docieplenia i wymiany źródła ciepła.
Przeczytaj też: Rekord OZE w Polsce, ale ze znakiem zapytania
Jest też druga strona medalu – uczciwe firmy straciły potencjalnych klientów. Najpierw przez zamieszanie z listą ZUM, które trwa w najlepsze i dzieli branżę, a później przez nagłe wstrzymanie programu na kilka miesięcy. Zaufania nie da się odbudować z dnia na dzień, a jak pokazują najnowsze dane NFOŚiGW – minie jeszcze sporo czasu, aż ludzie wrócą do „Czystego Powietrza”.
Do 10 lipca w nowej odsłonie programu, po 3 miesięcach od wznowienia, doliczono się prawie 30 tys. wniosków, ale tylko 14 tys. z nich można uznać za złożone. Reszta wymaga uzupełnienia dokumentacji, np. o audyt energetyczny. Spadek nie jest znaczący, jest dramatyczny. Przed prezentacją oficjalnych wyników z NFOŚiGW, własne wyliczenia, bez uwzględnienia kilku dni lipca, przedstawił Polski Alarm Smogowy. W analogicznym okresie w latach ubiegłych złożonych wniosków było od 43 do 78 tys. Prezentuje to poniższa infografika.
Fundusz oczekuje ożywienia w kolejnych miesiącach. Jednak nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się rzeczywiście poprawić. Dlatego nie brakuje prób zainteresowania kogoś poza NFOŚiGW i Ministerstwem Klimatu i Środowiska (sprawuje nadzór nad funduszem) całą sprawą. Robert Galara, wiceprezes Galmetu, spółki z branży OZE i ciepłownictwa (producent pomp ciepła), napisał nawet list otwarty do premiera Donalda Tuska. Nie przebiera w nim w słowach. Alarmuje, że zaległości w wypłacaniu środków doprowadziły wiele firm do bankructwa.
Przedsiębiorcy, którzy utrzymali się na rynku, mówią wprost – „nie chcemy kredytować wojewódzkich funduszy ochrony środowiska”. Z drugiej strony liczba wniosków po uruchomieniu programu jest dużo niższa niż przed jego zawieszeniem (…)” – czytamy w liście Galary. Nawiązanie do wojewódzkich funduszy (WFOŚiGW) wzięło się stąd, że to właśnie one odpowiadają za dystrybucję pieniędzy.
Tajemnicą poliszynela w branży jest natomiast to, że niezadowolenie rozlewa się także przez przegraną jednego środowiska producenckiego kosztem drugiego. Tak przynajmniej twierdzą polscy producenci pomp ciepła, których mieli ograć producenci kotłów peletowych. W jaki sposób? Przez listę ZUM wyraźnie wyśrubowano normy i zasady dla urządzeń elektrycznych, głównie pomp ciepła, na które można uzyskać dotację z „Czystego Powietrza”. Z nieznanych powodów z podobną sytuacją nie mierzą się producenci kotłów peletowych.
Wiele wskazuje na to – o czym pisze także w liście wiceprezes Galmetu – że pompy będą musiały spełnić nowe wymogi, a dla kotłów peletowych nadal nic się nie zmieni. Jak można się domyślić, producenci związani z peletem, a także kotłami elektrycznymi, nie narzekają. Słyszalny jest więc tylko głos tych niezadowolonych, którzy stracili cierpliwość.
„Przedstawiona przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska propozycja wprowadzenia zmian w zasadach gry w trakcie jej trwania, to przysłowiowy gwóźdź do trumny sektora, który jeszcze kilka lat temu był odmieniany przez wszystkie przypadki jako przyszłość polskiej gospodarki. Nowe wymogi zablokują nam możliwość wpisania wielu urządzeń na listę ZUM” – wieszczy Galara z Galmetu.
Niezadowolenie rośnie także wśród beneficjentów poprzednich edycji programu. Trwające kontrole wykazują, że wykonawcy zawyżali ceny urządzeń, montowali instalacje, których nie dało się ich zasilić, stawiali pompy ciepła bez audytów. Zostawiali oszukanych ludzi samym sobie, którzy przecież dopłacali z własnej kieszeni za modernizację. Przepadły ich pieniądze i pozyskana dotacja.
Są też takie przypadki, w których po pobraniu zaliczki firma rozpływała się w powietrzu. Nie brakuje grup skupiających osoby oszukane, które wspólnie chcą dochodzić sprawiedliwości, pisząc pozwy wobec nieuczciwych wykonawców. Podobnych historii będzie raczej przybywać, ponieważ kontrole przybierają na sile.
Podczas ostatniego spotkania z mediami przedstawiciele NFOŚiGW przekazali, że 269 beneficjentów zgłosiło się do wojewódzkich FOŚ jako oszukani. To nie pokazuje realnej skali problemu, ponieważ są jeszcze listy i pisma od osób, które nie podjęły dotychczas działań np. prawnych.
Fundusz zapewnia, że podejmuje działania, aby unormować sytuację. Powołał grupę roboczą, w której pracują przedstawiciele MKiŚ, Ministerstwa Sprawiedliwości, Prokuratury Krajowej i Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Nie opracowano jeszcze konkretnych propozycji, ale rozważane jest udzielanie ulg beneficjentom, jeżeli potwierdzi się, że zostali oszukani. Obecnie prawo nie daje możliwości, aby zastosować takie rozwiązanie.
Odpowiedzialny za „Czyste Powietrze” Fundusz przyznaje, że są problemy, ale prognozuje, że program będzie przyspieszał i już został uratowany. „Program w nowej odsłonie w większym stopniu chroni beneficjentów, wspiera ich w skutecznej realizacji inwestycji i poprawie efektywności energetycznej domów. Tempo składania wniosków przyspiesza, w naborze podpisano już umowy na ponad 100 mln zł” – dowodzi Fundusz.
Przeczytaj też: Przepisy antysmogowe a realia polskich gospodarstw domowych
Prezeska NFOŚiGW Dorota Zawadzka-Stępniak odpowiadając na pytania Green-news.pl podczas briefingu, mówiła, że katastroficzne wizje NGO są trochę na wyrost.
– Dla nas ważna jest jakość tych projektów, a nie tylko ich liczba. Rozumiem, że organizacje pozarządowe mają trochę inną narrację, natomiast nie nazwałabym obecnego stanu zapaścią, tylko jakby rozkręcaniem się programu w obecnej odsłonie – wyjaśniła Zawadzka-Stępniak.
– Zawsze jest tak, że jak wprowadzamy nowe zasady, potrzebny jest pewien okres rozbiegowy po to, żeby w przyszłości liczba wniosków była większa – podsumowała. Wyjaśniła, że obecnie Fundusz prowadzi dialog z samorządami, ale również działania komunikacyjne i edukacyjne nakierowane na to, żeby nowe wnioski były jak najlepszej jakości.
To kolejne przesilenie związane z programem. Zaraz po zmianie władzy okazało się, że poprzednicy zostawili nowej koalicji „kukułcze jajo”. Z początkiem roku 2024 wstrzymane były wypłaty środków z „Czystego Powietrza”, ponieważ nie zabezpieczono finansowania. Jednocześnie rekordowa liczba składanych wniosków z lat ubiegłych teraz staje się zmorą pilotujących program.
Na zamieszaniu tracą wszyscy, a już najbardziej zaufanie do państwa. Może czas na okrągły stół, skoro kolejne terapie szokowe nie działają?
Fot. MKiŚ / gov.pl