Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Złoty wodór budzi duże nadzieje. Zielonego H2 nie wyprze, ale może pomóc w transformacji

Nie do końca wiadomo, ile wodoru występuje w złożach na całym świecie. Nie przeszkadza to jednak w jego poszukiwaniach, a niedawno spore pokłady H2 odkryto we Francji

O zielonym, szarym czy niebieskim wodorze mogliście już usłyszeć i wielokrotnie przeczytać na łamach green-news.pl. A o złotym? Kolory nadawane temu pierwiastkowi wskazują metodę, dzięki której jest uzyskiwany w przemyśle. Najczęściej piszemy o wodorze zielonym, który dostarczają elektrolizery napędzane energią z odnawialnych źródeł energii (OZE), np. farm wiatrowych czy słonecznych.

W przypadku wodoru złotego jest inaczej – nie jest on produkowany przez człowieka. Jego złoża znajdują się pod ziemią, podobnie jak zasoby gazu czy ropy.

Polski Instytut Ekonomiczny w swoim „Tygodniku Gospodarczym” opisał, jakie są perspektywy dla pozyskania złotego H2 na świecie. Nieprzypadkowo pochylono się nad tematem obecnie, ponieważ we wrześniu odkryto duże złoża wodoru we Francji. Ich zasobność oszacowano na około 46 mln ton H2. Tymczasem 10 mln ton wodoru rocznie ma produkować cała Unia Europejska do 2030 r. – takie są założenia Brukseli, o których przeczytasz w tym tekście.

Przeczytaj też: Miliardy dolarów na wodór. Amerykanie chcą rozpędzić produkcję w hubach

Francuskie złoża przy rosnącym zapotrzebowaniu na H2 wcześniej czy później się wyczerpią. Zresztą wszystko wskazuje na to, że tylko na początkowym etapie rozwoju technologii wodorowych pozyskanie tego paliwa ze złóż może być tańsze i szybsze niż produkowanie w elektrolizerach.

Złoty wodór będzie alternatywą dla tzw. szarego H2, który aktualnie jest najczęściej wytwarzany przez europejskie gospodarki, w tym Polskę. Niestety, szary wodór nie jest uznawany za przyszłościowe paliwo – produkowanie go wiąże się z emisjami CO2, a wytwarzanie go następuje przy np. reformingu paliw kopalnych. A do zakończenia wydobycia ropy czy gazu zobowiązują się kolejne państwa.

Francja – zauważa PIE – dołącza do Australii, która od kilku lat prowadzi poszukiwania wodoru. Spore są oczekiwania wobec wydobycia wodoru z dna oceanów, ale nie ma jeszcze prognoz dotyczących rozmiaru złóż oraz potencjalnych kosztów ich eksploatacji. Eksperci studzą emocje: odkrywanie kolejnych naturalnych pokładów wodoru nie musi od razu oznaczać, że złoty H2 nagle zdominuje rynki i zastąpi ten produkowany przez elektrolizery.

Przeczytaj też: Rada UE zdecydowała: wodór ma być motorem dekarbonizacji transportu

Ze złotym wodorem wiąże się pewna historia, bezpośrednio związana z jego „odkryciem” (natrafiono na złoże przypadkiem) w Mali. W 1987 roku w okolicach miejscowości Bourakébougou prowadzono odwiert w poszukiwaniu wody. Poszukiwania zakończyły się fiaskiem, ale zostawiono suchą studnię głęboką na 108 metrów. Z czeluści jednak... „wiał wiatr”, co zastanawiało ekipę pracującą na miejscu. Jeden z jej członków nachylił się nad niedoszłą studnią i zapalił papierosa – skończyło się małą eksplozją i poparzeniami, ale mężczyzna przeżył. Za to z odwiertu zaczęły wydobywać się płomienie.

Dziennikarz Eric Hand, który wspomniał tę historię na łamach „Science”, opisuje, że ogień wydobywający się z odwiertu wzbudzał ogromne zainteresowanie, ale po ugaszeniu pożaru na lata zapomniano o odkryciu. Dopiero w XXI w. sprawą zainteresował się Aliou Diallo, prezes firmy Petroma. Zainwestował w badania, na miejscu postawiono silnik do spalania wodoru i generator – od tego czasu prąd dla wioski Bourakébougou pochodzi z H2.

Petroma później zmieniła nazwę na Hydroma i prowadzi poszukiwania innych złóż wodoru. To m.in. ta spółka ma kontrakty z niemieckimi podmiotami, które razem z nią szukają wodoru w Afryce Zachodniej.

Fot. materiały prasowe Hydroma

KATEGORIA
TRANSFORMACJA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies