Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Pierwsza próba wodorowej lokomotywy na trasie Gdynia – Hel. Orlen kupił maszynę od Pesy

Płocki koncern ma wielkie nadzieje związane z wodorem. Na technologie związane z H2 chce wydać do końca tej dekady 7,4 mld zł

W miniony weekend w ramach próbnego przejazdu wodorowa lokomotywa wyprodukowana przez Pesę pokonała trasę z Gdyni na Hel. Pojazd to zmodyfikowana wersja spalinowej maszyny SM42-6Dn, który opracowała bydgoska spółka. Wodorowiec w czerwcu tego roku został dopuszczony do użytku przez Urząd Transportu Kolejowego i kwestią czasu było, aż zobaczymy go na torach.

Maszynę kupił Orlen, który od lat współpracuje z Pesą przy technologiach wodorowych. W przyszłości lokomotywa na H2 ma pracować na bocznicy zakładów produkcyjnych w Płocku. Pesa poza dostarczeniem pojazdu ma świadczyć także usługi serwisowe. W planach jest wodoryzacja floty lokomotyw Orlenu.

Przeczytaj też: Bosch stawia na wodór. Zainwestuje blisko 2,5 miliarda euro

Zbiorniki maszyny mieszczą 175 kg H2, co pozwala jeździć przez 24 godziny „na jednym baku”. Dla Orlenu to kolejny etap związany z rozwojem technologii wodorowych. Koncern zapowiedział, że będzie inwestował w to paliwo alternatywne i jego zastosowanie przede wszystkim w transporcie. Do 2030 roku wyda na ten cel ok. 7,4 mld zł.

Do końca tej dekady Orlen zamierza mieć ponad 100 stacji tankowania wodoru. Najwięcej powstanie w Polsce, bo 57. W Czechach planowane jest otwarcie około 28 (dwa już działają), a w Słowacji – 26. Nad Wisłą wodorowych stacji możemy spodziewać się jeszcze w tym roku w Katowicach i w Poznaniu (stolica Wielkopolski wybrała Orlen na dostawcę wodoru dla swojej przyszłej floty zeroemisyjnych pojazdów transportu zbiorowego). Orlen działa też w dwóch dolinach wodorowych, które powołano w Polsce – Mazowieckiej i Bursztynowej.

W Polsce przybywa zainteresowanych wodorem. Coraz więcej samorządów widzi w swoich flotach miejskich miejsce dla autobusów korzystających z H2. Autobus na wodór „made in Poland” opracowały spółki z grup podległych Zygmuntowi Solorzowi. Wodorowe lokomotywy mają być alternatywą dla spalinowych maszyn, wszędzie tam, gdzie nie ma sieci trakcyjnej.

Potencjał wykorzystania wodoru jest ogromny, ale wiele będzie zależeć od tego, jaki rodzaj paliwa będzie w użyciu w kraju. Najwięcej produkujemy tzw. wodoru szarego (powstaje w wyniku przetwarzania paliw kopalnych, więc jego produkcja wiąże się z emisjami CO2). Tymczasem przyszłością ma być zeroemisyjny wodór zielony, czyli wytwarzany przez elektrolizery, zasilane energią elektryczną z odnawialnych źródeł OZE.

Przeczytaj też: W Warszawie każdy może zatankować wodór

Na razie nie wszystkie wodorowe przedsięwzięcia kończyły się sukcesami. Francuskie Montpellier wycofało się z zamówienia 51 autobusów na H2, gdy policzono, że pojazdy elektryczne z baterią będą sześciokrotnie tańsze w eksploatacji. Mogliście przeczytać też historię z Dolnej Saksonii, gdzie na trasy obsługiwane przez spalinowe lokomotywy w 2022 r. wyjechały ich wodorowe wersje. Po roku od wdrożenia lokalne władze zmieniły zdanie ze względu na koszty. Zamiast wodorowych lokomotyw będą zamawiać pociągi z akumulatorami.

KATEGORIA
TRANSFORMACJA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies