Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Słony rachunek za polityczne targi: brak nowych wiatraków będzie kosztować Polskę siedem miliardów złotych

Najnowsza analiza ClientEarth i ośrodka analitycznego Aurora wskazuje, ile tracimy na hamowaniu inwestycji w farmy wiatrowe. Każdy rok odwlekania nieuniknionej decyzji to kolejne miliardy

Jeśli rządzący nie zlikwidują w najbliższym czasie prawnych barier hamujących budowę wiatraków na lądzie, Polska gospodarka może stracić ponad siedem miliardów złotych do 2030 r. – to wnioski z analizy firmy analitycznej Aurora i Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.

Gdyby ta decyzja została podjęta jeszcze przed końcem grudnia, a nie np. dopiero po wyborach, czyli za rok, utraty 7 mld zł można byłoby uniknąć. Utracone koszty mają wynikać z tego, że energia produkowana z paliw kopalnych, na których dziś opiera się polski miks energetyczny, jest droga. Wiatraki na lądzie produkują znacznie tańszy prąd niż elektrownie węglowe. Obecnie różnica ta jest czterokrotna.

Autorzy analizy oszacowali też, że przesunięcie nowelizacji o kolejne dwa lata – do grudnia 2024 r. – wiązałoby się ze wzrostem kosztów produkcji energii aż o 13 mld zł w latach 2026-30 w stosunku do nowelizacji jeszcze w 2022 r.

Przeczytaj też: Coraz więcej samochodów na prąd. Hybrydy plug-in mniej popularne

To oznacza ogromne koszty. Jak zwracają uwagę przedstawciele ClientEarth, za 7 mld zł można by ocieplić 90 tys. domów i wyposażyć je w pompy ciepła oraz fotowoltaikę w ramach rządowego programu „Czyste powietrze” i to przy uwzględnieniu najwyższego poziomu dotacji (obecnie to 79 tys. zł).

Jednak “ustawa 10H”, zwana też “odległościową”, od 2016 r. praktycznie uniemożliwia budowę nowych farm wiatrowych w Polsce. Rządowy projekt jej nowelizacji od kilku miesięcy jest już gotowy, jednak do tej pory nie znalazł się w harmonogramie obrad Sejmu.

Nowelizacja jest jednym z warunków (tzw. kamieni milowych) wypłaty Polsce środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Co więcej według badań Kantara z czerwca tego roku odblokowanie wiatraków na lądzie popiera aż 79 proc. Polaków, w tym 74 proc. wyborców PiS i 64 proc. wyborców Solidarnej Polski.

Filip Piasecki, ekspert ds. polskiego rynku w Aurora Energy Research i współautor analizy zwraca uwagę, że nowe farmy wiatrowe nie wymagają specjalnych systemów wsparcia. Są na tyle opłacalne, że inwestorzy tylko czekają na zniesienie prawnych ograniczeń. – Oczekujemy, że po odblokowaniu zasady 10H, moc zainstalowana w źródłach wiatrowych na lądzie wzrośnie trzykrotnie w stosunku do stanu dzisiejszego. Będzie to oznaczać nie tylko zyski dla inwestorów, ale też, co ważniejsze, każdy dodatkowy GW mocy wiatrowych przełoży się na zmniejszenie kosztów energii dla całej gospodarki – podkreśla.

Według analizy, każdy rok opóźnienia nowelizacji ustawy odległościowej oznaczać będzie, że moc polskich wiatraków zainstalowanych do końca dekady będzie niższa o 1,5 GW.

Przeczytaj też: Na Podkarpaciu powstanie wielka farma fotowoltaiczna

O tym, że w rządzie Mateusza Morawieckiego nie brakuje osób, które chciałyby odblokować inwestycje w farmy wiatrowe, pisaliśmy w tekście Walka z wiatrakami i koalicjantami trwa. W ostatnim czasie Ministerstwo Klimatu podjęło starania, by wrócić do tematu nowelizacji, która utknęła w sejmowej zamrażarce już pół roku temu – wyłącznie z politycznych, a nie merytorycznych powodów.

Dlaczego zatem w PiS są zwolennicy poluzowania przepisów ws. wiatraków? – To obecnie jedna z najpilniejszych spraw w polskiej polityce. Brak nowelizacji ustawy odległościowej w grudniu oznacza nie tylko wyższe ceny energii w kolejnych latach, ale także brak pierwszej zaliczki z Krajowego Planu Odbudowy oraz ryzyko definitywnej utraty całości środków z KPO. Sprawa jest szalenie ważna, bo ponad milion rodzin w Polsce doświadcza ubóstwa energetycznego i potrzeba pilnych działań obniżających ceny energii. Koalicja rządowa musi jak najszybciej przerwać polityczny impas wokół wiatraków i zmienić prawo jeszcze w tym roku – uważa Wojciech Kukuła, starszy prawnik w ClientEarth.

Budowa nowych farm wiatrowych zajmuje około trzech lat, dlatego miliardowe oszczędności, których dotyczy analiza, kumulują się w latach 2026-2030. Gdyby decyzja o zniesieniu „zasady 10H” zapadła jeszcze w grudniu, to pierwsze nowe farmy wiatrowe zaczną produkować prąd nie wcześniej niż w 2026 r.

KATEGORIA
ENERGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies