Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Polsko, mamy problem – górniczy związkowcy utracili kontakt z rzeczywistością

Kryzys w górnictwie i energetyce dostrzegaja już chyba wszyscy. Oprócz związkowców

Kilka związków zawodowych, wśród nich Sierpień 80 i Solidarność, postanowiło przypomnieć o sobie rządzącym, w szczególności Jackowi Sasinowi, wicepremierowi i ministrowi aktywów państwowych. Związkowcy zwrócili się do niego z apelem o podjęcie działań, które ochronią polskie górnictwo węgla kamiennego. Wśród postulatów pojawia się m.in. kontynuowanie budowy nowego bloku 1000 MW w Elektrowni Ostrołęka. Pokazuje to niestety, jak bardzo oderwane od rzeczywistości są dzisiaj postulaty górniczych związkowców.

Przeczytaj też: Niemcy i Wielka Brytania nie wracają do węgla

W liście skierowanym do wicepremiera przez Komisję Krajową Wolnego Związku Zawodowego Sierpień 80 można przeczytać m.in., że „polska energia ma pochodzić z polskiego surowca z polskich elektrowni”. Tym samym budowa nowego bloku węglowego w Ostrołęce powinna być kontynuowana, a ewentualna zmiana planów i przejście na blok gazowy jest nie do przyjęcia. Górnicza Solidarność stawia sprawę bardzo podobnie.

Problem polega na tym, że cała inwestycja już od miesięcy wzbudza kontrowersje i wywołuje poważne problemy. Wspólna inwestycja Energi i Enei miała zapewnić Polsce bardzo istotne 1000 MW mocy. Trudno jednak jest spiąć finansowanie tego projektu. W Europie przyspieszają zmiany proklimatyczne i banki nie chcą mieć nic wspólnego z elektrowniami węglowymi. Europejski Bank Inwestycyjny poinformował, że od 2021 roku nie będzie finansował inwestycji opartych na paliwach kopalnych (niestety dla Ostrołęki C, dotyczy to także gazu).

Przeczytaj też: Dom maklerski mBanku zawiesza wydawanie rekomendacji dla spółek energetycznych

Kolejni politycy rządzącej koalicji mniej lub bardziej wprost dają do zrozumienia, że Polska nie może sobie pozwolić na nowe elektrownie węglowe. Minister rozwoju Jadwiga Emilewicz podkreślała, że koszt powstania wspomnianego bloku to nie 6 mld, jak wcześniej szacowano, ale nawet 9 mld zł. Możliwy wzrost wydatków prawdopodobnie dostrzega też wicepremier Sasin, który uznał projekt za problematyczny. Sęk w tym, że minister i politycy związani z jego partią deklarowali w nieodległej przeszłości, że węgiel jeszcze przez dekady będzie odgrywał bardzo ważną rolę w polskiej energetyce.

Pod koniec ubiegłego roku Jacek Sasin stwierdził, że nie przyjmuje do wiadomości, że czas węgla minął. Rok wcześniej prezydent Andrzej Duda przekonywał, iż węgiel jest naszym strategicznym surowcem, a w podobnym tonie wypowiadali się także premier Mateusz Morawiecki i ówczesny minister energii, Krzysztof Tchórzewski. Dzisiaj z tych deklaracji wygłaszanych na użytek bieżącej polityki korzystać mogą górnicze związki zawodowe: „Wielokrotnie w ostatnich pięciu latach zapewniano środowisko górnicze, że rodzimy węgiel jest i będzie podstawą polskiej energetyki”.

Przeczytaj też: Historyczne załamanie produkcji prądu w Polsce. Tak źle jeszcze nie było

Związkowcy nawołują nie tylko do realizacji projektu Ostrołęka C, ale też rewitalizacji bloków węglowych elektrowni w Rybniku i Łaziskach Górnych. Ma od tego zależeć przyszłość niektórych kopalni. Pójście inną drogą będzie oznaczać zamykanie kopalń i wynikające z tego zwolnienia górników. Związkowcy z Sierpnia 80 wieszczą, że wywoła to „ogromne konflikty społeczne”, co można już uznać za formę szantażu. Co ciekawe, o niepokojach społecznych pisze też górnicza Solidarność.

W jednym z listów skierowanych do ministra Sasina można przeczytać, że „w 2019 roku import prądu do Polski osiągnął niechlubny rekord 10,6 TWh za ponad 2 miliardy złotych!”, co związkowcy uznali za skandaliczną sytuację. Trudno jednak uciec od pytania, czy ludzie ci zdają sobie sprawę z tego, że energia elektryczna kupowana za granicą jest po prostu tańsza. A jest tańsza, bo nie wytwarza jej się z węgla. Energia z OZE jest coraz bardziej opłacalna na tle tej pozyskiwanej z paliw kopalnych i tego trendu po prostu nie da się powstrzymać, bez względu na to, co mówią politycy i związkowcy.

Przeczytaj też: Orlen złożył do Komisji Europejskiej wniosek o zgodę na przejęcie Energi

Autorzy listu z Sierpnia 80 żalą się, że „nasza energia wypychana jest z rynku” i chcą sprawiać wrażenie zmartwionych interesem państwa oraz bezpieczeństwa energetycznego Polski (to martwi także Solidarność). Oznacza to, że nie chcą lub nie mogą przyswoić bardzo prostego wniosku: Polska stała się importerem energii, bo wspiera(ła) węgiel, a trwanie przy tym surowcu za wszelką cenę będzie równoznaczne ze wzrostem zakupu prądu poza Polską.

Zwolennicy węgla, nie tylko w Polsce, muszą pogodzić się z faktami: czas tego surowca przeminął. Ministerstwo Energii pod rządami Krzysztofa Tchórzewskiego mogło zaklinać rzeczywistość, ale to już przeszłość. Prawdą jest, że rodzime górnictwo pogrąża się w kryzysie, lecz go nie powstrzyma, a już tym bardziej nie odwróci tego procesu. Stworzenie kolejnego centralnego magazynu węgla i przekonywanie, że węgiel to nasza przyszłość. Czas na racjonalne podejście do tego sektora. Zarówno wśród polityków, jaki przedstawicieli branży. W tym wśród związkowców.

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies