Żarnowiec nierozerwalnie kojarzy się z nieukończoną elektrownią jądrową. Jednak wciąż zajmuje ważne miejsce na energetycznej mapie Polski, a kolejna inwestycja tylko ugruntuje jego pozycję
Polska Grupa Energetyczna oficjalnie rozpoczęła prace przy budowie magazynu energii elektrycznej (BESS) w woj. pomorskim w gminie Krokowa. Inwestycja powstaje nad Jeziorem Żarnowieckim, obok innego, wodnego, magazynu energii – Elektrowni Szczytowo-Pompowej Żarnowiec, która należy do PGE.
Nowy, bateryjny magazyn będzie dysponować mocą 262 MW i pojemnością 981 MWh. Jak podkreśla spółka, będzie jedną z największych instalacji tego typu w Europie. W Polsce nie będzie mieć sobie równych, gdyż nie ma podobnych przedsięwzięć w tej skali.
Przeczytaj też: Przy kim w rządzie zostaną OZE?
Rozmach inwestycji przykuł nawet uwagę premiera Donalda Tuska, który w serwisie X zamieścił nagranie na jej temat. Jak tłumaczył, z powerbankiem w ręku, powstający w Żarnowcu magazyn będzie miał pojemność dziewięciu milionów takich urządzeń.
Każdy rodzaj magazynu energii elektrycznej ma wspomagać system w sytuacji, gdy zabraknie mocy z innych źródeł wytwórczych. Niezależnie od technologii, zasady operowania takimi instalacjami są takie same: magazyny ładuje się (w przypadku wodnych – pompuje się wodę do zbiornika), gdy ceny na rynku są niższe. Moc z nich jest wprowadzana albo gdy rosną ceny na rynku (tak zarabiają BESS), albo gdy po prostu oczekuje tego operator systemu.
W przypadku żarnowieckiego BESS obydwa scenariusze mogą się ziścić. Instalacja ma bowiem 17-letni kontrakt w ramach rynku mocy, który obowiązuje od 2029 roku. Oznacza to, że PGE otrzymuje pieniądze za gotowość do dostarczania mocy na wniosek krajowego operatora systemu, czyli Polskich Sieci Elektroenergetycznych.
W związku z inauguracją budowy BESS, pojawiły się błędne sugestie (jedną opublikowała Komisja Krajowa WZZ „Sierpień 80”), że inwestycja za ponad 1,5 mld zł przyniesie niewiele korzyści dla systemu. Powód? Wzięto pod lupę godzinowe krajowe zapotrzebowanie na energię elektryczną i podzielono je przez pojemność magazynu. Zasugerowano w ten sposób, że pozwoliłby on na „utrzymanie” krajowego systemu przez 3 minuty. Przeliczono 981 MWh pojemności przez godzinowe zapotrzebowanie rzędu 17–18 tys. MWh i stąd ten wynik.
Przeczytaj też: Polska bateryjnym liderem Europy
Przykład, choć skrajny i chwytliwy, niemal uszyty pod media społecznościowe, nie ma większego sensu. Moc wyjściowa magazynu to 262 MW, więc nie może „rzucić” jednocześnie wszystkiego, co ma zmagazynowane, do sieci. Realnie instalacja będzie pracować blisko cztery godziny (3 godziny i 44 minuty aż do pełnego „rozładowania”). Takie porównanie zakrzywia też skalę inwestycji, bo nie tak dawno uruchomiony największy BESS w Europie (Blackhillock w Szkocji) ma pojemność 400 MWh.
Rolą magazynów, czy to BESS czy ESP (elektrownie szczytowo-pompowe), nie jest zabezpieczenie całkowitego zapotrzebowania na energię elektryczną. Musi ich powstać więcej, aby we współpracy z odnawialnymi źródłami, mogły działać najbardziej efektywnie. W przypadku Żarnowca źródłem tańszego i bardziej dostępnego prądu mają być m.in. morskie farmy wiatrowe. Magazyny służą też do walki ze zjawiskiem redysponowania – zamiast wyłączać OZE w godzinach szczytu, nadwyżki można kierować właśnie do nich. Zastosowań jest wiele.
Oddanie magazynu do użytku jest przewidziane na drugi kwartał 2027 roku. Magazyn Energii Żarnowiec wybuduje LG Energy Solution Wrocław – polski oddział ogromnej spółki został wybrany do realizacji tego zadania w styczniu 2025 r. Koszt wykonania to 1,555 mld zł.
Polska Grupa Energetyczna planuje budowę większej liczby magazynów, zarówno bateryjnych, jak i szczytowo-pompowych. Do 2035 roku zamierza dysponować portfelem magazynów o łącznej pojemności ponad 18 tys. MWh (18 GWh). Więcej o tej strategii przeczytasz w materiale na temat zapowiedzi PGE w tym zakresie.