Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Atom, OZE, węgiel. W programie PiS brak zaskoczeń, a górnicy mogą chłodzić szampana

Nikt nie spodziewał się rewolucji i ta nie nadeszła. Program PiS dla energetyki i ciepłownictwa na nadchodzące lata jest spójny z tym, co przedstawiciele tej formacji mówią w ostatnich miesiącach. Należy jednak zastanowić się, czy przy zmieniających się realiach gospodarczych ktoś nie powinien w końcu szarpnąć za cugle

Prawo i Sprawiedliwość nie zaskoczyło na weekendowej konwencji przedwyborczej, podczas której zaprezentowało program pod hasłem „Bezpieczna przyszłość Polaków”. Większość propozycji i pomysłów dla energetyki czy spraw związanych ze środowiskiem i klimatem znamy od miesięcy, niektóre lekko zmodyfikowano. Pewne jest jedno: po zamieszaniu ze strategią PGE, wszędzie gdzie to możliwe, partia rządząca podkreśla, że dotrzyma uzgodnień z przedstawicielami sektorów górnictwa węgla kamiennego i brunatnego.

Węgiel pozostanie z nami jeszcze do 2049 roku, ale władza chce „pragmatycznie” korzystać z tego paliwa w energetyce i ciepłownictwie. „Górnictwo, polski skarb narodowy, musi stanowić rezerwę energetyczną dla naszego kraju”, „Ochronimy polską energetykę przed wpływami ideologii klimatycznej”, „Będziemy traktować węgiel jako surowiec energetyczny w sposób pragmatyczny, a nie ideologiczny” – to niektóre przykłady sygnałów, które wysyła obóz rządzący.

Skierowane są one zresztą nie tylko do branży i górników. To także zabezpieczenie przed zakusami koalicjanta, Suwerennej Polski, do zagarnięcia sobie tytułu obrońcy polskiego węgla. Partia Zbigniewa Ziobry wielokrotnie krytykowała rząd za poparcie pakietu „Fit for 55”, a w swojej deklaracji programowej określiła węgiel jako „gwarancję taniej i pewnej energii” dla Polski.

Przeczytaj też: Zielona strategia PGE nie przetrwała tygodnia, zarząd się wycofuje

Niewielkie zmiany przeszedł tzw. Pakt energetyczny. Pomysł znamy od maja tego roku, gdy ogłoszono go w trakcie „Programowego ulu” PiS. Wtedy minister aktywów państwowych Jacek Sasin mówił, że trzy filary paktu to: atom i odnawialne źródła energii (OZE), ochrona polskiego węgla oraz programy osłonowe, mające na celu ochronę budżetów Polek i Polaków przed wysokimi kosztami energii i ogrzewania.

Teraz okazuje się, że Pakt energetyczny to strategia dla polskiej energetyki, której filarami będą: energetyka jądrowa, odnawialne źródła energii i – oczywiście – zaplecze zapewniane przez węgiel. Pomóc „czarnemu złotu” ma powstanie Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego i modernizacja istniejących bloków węglowych.

Co ze wsparciem dla gospodarstw domowych? Postulaty w tej sprawie zniknęły z paktu, ale dalej są w programie. PiS zapowiada ich kontynuację, a ceny energii ciepła „będą akceptowalne”, nie tylko dla odbiorców indywidualnych, ale także dla szpitali, przedszkoli etc. Mniej zdecydowane deklaracje w tych sprawach składała niedawno ministerka klimatu Anna Moskwa. W Radio ZET mówiła, że projekty dotyczące mrożenia cen gazu, prądu czy też ciepła, są gotowe, ale wiążące decyzje zostaną podjęte po wyborach, gdy przeprowadzone zostaną analizy. Z jej słów wynika również, że zniknie np. dodatek węglowy.

W kwestii długofalowej polityki energetycznej państwa nie ma rewolucji. Obrany jakiś czas temu kierunek zostanie utrzymany: elektrownie węglowe będą pracować tak długo, aż w polskim miksie energetycznym pojawią się atom oraz więcej OZE. Odnawialna energetyka ma podwoić swoją moc zainstalowaną do 2030 roku – to więcej niż zakłada aktualna rządowa strategia, ale ta ma przejść modyfikacje (więcej o sprawie w tekście Raz przeszkadza koalicjant, raz związkowcy. Aktualizacja strategii energetycznej Polski do poprawki). Duże nadzieje PiS wiąże z rozwojem energetyki wiatrowej na Bałtyku oraz małych reaktorów modułowych (SMR).

Kontynuowane będą inwestycje w sieci przesyłowe, jak i dystrybucyjne, czy infrastrukturę dla pojazdów elektrycznych. Nie pominięto kwestii ochrony środowiska czy ekologii. Jednak te obietnice są przedstawione bardzo ogólnikowo.

Przeczytaj też: Nowy pomysł PSE, Gaz-Systemu i rządu – specjalne strefy energetyczne

Moją uwagę zwróciły dwie deklaracje niezwiązane bezpośrednio z energetyką zawodową. Pierwsza z nich dotyczy stworzenia krajowego regulatora, który miałby ustalać gminom maksymalne stawki za wywóz śmieci i kontrolować gospodarkę odpadową. Wprowadzenie takiej instytucji oznaczałoby wprowadzanie odpowiednika taryf, znanych już z sektora energetycznego.

Druga obietnica to po części rozszerzenie ogłoszonego przed konwencją programu „Przyjazne osiedle”, który ma doprowadzić do rewitalizacji bloków z „wielkiej płyty” i ich otoczenia. Prawo i Sprawiedliwość zamierza przeprowadzić też renowacje budynków użyteczności publicznej, szpitali, szkół, etc., by poprawić ich efektywność energetyczną.

Pomysł jest jak najbardziej trafiony, tylko nie do końca autorski. To pochodne unijnej dyrektywy EPBD, która zobowiązuje państwa członkowskie do przeprowadzenia renowacji budynków pod kątem efektywności energetycznej. Dużą część funduszy na ten cel będzie pochodziła z unijnych środków. Przewidziano też inne mechanizmy finansowania.

Fot. pis.org.pl

Okiem redaktora

Pomysły PiS dla energetyki zostały przedstawione tak ogólnikowo, jakby pisano je pod tym samym przewodnim hasłem co cały program, czyli „bezpieczeństwo”. Ma być bezpiecznie, ale dla partii, a propozycje mają nie wzbudzać niepotrzebnych emocji. Obywatele otrzymają wsparcie w razie wystąpienia wysokich cen, a żaden sektor nie zostanie pozostawiony sam sobie. Niewiele jest jednak o kosztach transformacji, korzyściach z niej płynących i ambitnych planach na dekarbonizację np. ciepłownictwa. W programie partii więcej miejsca poświęcono osiągnięciom z okresu 2015-2023 niż perspektywie na najbliższe lata.

 

Znamienne jest choćby to, że nie poświęcono odrębnego podrozdziału „Wielkiej polityce energetycznej”, chociaż takich sekcji doczekały się kultura czy polityka lokalna. Kilkoma zdaniami wspomniano, że poluzowano przepisy dla lądowej energetyki wiatrowej (te same, które PiS na początku rządów sam zaostrzył) i poczyniono kroki ku realizacji programu jądrowego. Z perspektywy wyzwań, jakie stoją przed rządzącymi w nadchodzącym czasie, to zdecydowanie za mało.

 

Jedyne, co może cieszyć, to fakt, że jak rzadko w kwestiach energetyki, PiS jest względnie przewidywalne przynajmniej na etapie obietnic. Zwykle sektorowi urządzano rollercoaster, nawet w spokojnych, wolnych od pandemii czy wojny czasach, a towarzyszył temu brak przemyślanego planu. Teraz można z ulgą przyjąć, że program jest, choć bardzo ogólnikowy, ale przynajmniej spójny z tym, co słyszeliśmy w ostatnich miesiącach. Ciekawe, jak długo utrzyma się ten stan rzeczy.

Kacper Świsłowski

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies