Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Czarnobyl bez prądu i pod rosyjską okupacją. Paniczne doniesienia to element wojny informacyjnej

Na terenie elektrowni składowane jest zużyte paliwo, ale nawet brak chłodzenia nie spowoduje zagrożenia radiacyjnego

Czarnobylska Strefa Wykluczenia od 24 lutego jest w rękach Rosjan, a co kilka dni docierają z niej nowe informacje, nierzadko fałszywe, przed którymi przestrzegaliśmy na green-news.pl. Najnowsze doniesienia o odłączeniu zasilania dla infrastruktury w Czarnobylu oraz konsekwencjach tych działań, choć prawdziwe, nabrały nowego znaczenia za sprawą czarnych scenariuszy snutych przez Ukrainę.

W środę, 9 marca ukraińskie instytucje przekazały, że wyłączona została linia wysokiego napięcia 750 kV Kijów-Czarnobyl. To oznaczało, że budynki na terenie Czarnobyla straciły dostęp do prądu, a szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba bił na alarm, że bez energii nie da się chłodzić zużytych prętów paliwowych, które są składowane na terenie elektrowni. Sytuacja stała się niepewna, bo kolejne ośrodki z Ukrainy sygnalizowały, że rezerwowe, dieslowskie generatory pozwolą jeszcze na 48 godzin pracy, a bez przywrócenia zasilania z sieci możliwe jest wystąpienie ryzyka radiacyjnego. Prosiły o to, by wywrzeć presję na Rosjanach i dopuścić na miejsce zespoły naprawcze.

Czarnobyl bez prądu. Co to oznacza?

Ta sytuacja jednak – wbrew zapewnieniom strony ukraińskiej – nie jest, nie była i nie będzie tak katastroficzna, jak przedstawia to Kijów. Pozwolę sobie na wtrącenie: trwa wojna, także informacyjna, co jest oczywiste. Natomiast najczęściej przyjmujemy, że ukraińskie przekazy są prawdziwe, a rosyjskie – nie bez powodu – fałszywe. W tej sytuacji jednak to Ukraina gra Czarnobylem w informacyjnej wojnie, a oto dlaczego.

Czarnobylska Elektrownia Jądrowa nie działa od 2000 roku, wtedy wyłączono ostatni reaktor, pozostał – jak w przypadku każdej innej siłowni jądrowej – problem składowania zużytych prętów paliwowych. Na terenie Czarnobyla działa od lat magazyn ISF-1, tzw. mokry przechowalnik. Zużyte pręty są składowane w basenie z wodą, by je schłodzić, a potem przenieść po latach do tzw. suchych przechowalników. Taki „suchy” magazyn też działa w Czarnobylu, ale dopiero niedawno został oddany do użytku. Zaczęto go budować w 2001 roku, a pierwsze pręty zaczęto w nim umieszczać w 2020 roku.

Przeczytaj też: Niemcy obstają przy swoim. Wyłączą ostatnie elektrownie jądrowe

Po wyłączeniu reaktorów lub zużyciu się prętów paliwo trafia do wody, by je wychłodzić, ponieważ generuje spore ilości ciepła (dalej rozpadają się izotopy promieniotwórcze, co powoduje nagrzewanie się prętów). Jednak z każdym rokiem te procesy zwalniają, więc pręty generują coraz mniej ciepła. Przyjęto, że zużyte paliwo powinno się chłodzić co najmniej 3-5 lat (woda stanowi też osłonę przed promieniowaniem), a potem przenosić do „suchych” składowisk.

Tymczasem kasety paliwowe w Czarnobylu mają nawet 22 lata, a to oznacza, że są o wiele mniej aktywne. W tej chwili pozostają w wodzie wyłącznie dlatego, że proces przenoszenia kaset z „mokrego” do „suchego” zbiornika jest czasochłonny i złożony, a nowe składowisko działa dopiero od niedawna. Cały proces gospodarowania zużytym paliwem jeszcze w styczniu tego roku pokazano na specjalnym nagraniu Czarnobylskiej EJ (można włączyć napisy w j. angielskim).

Zużyte paliwo nie stanowi zagrożenia

Zarówno Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, jak i ukraińskie instytuty (ale przed laty), zapewniały, że nawet brak dodatkowego chłodzenia nie doprowadzi do żadnego zagrożenia. Państwowa Agencja Atomistyki przypomniała zresztą, jakie było stanowisko Ukrainy przed laty.

„Jak wynika z ukraińskiego raportu opracowanego w 2011 r., w przypadku utraty zasilania zewnętrznego i dodatkowych źródeł zasilania, temperatura wody chłodzącej wypalone paliwo nie przekroczy 70 stopni Celsjusza. Taka sytuacja nie będzie się wiązać z zagrożeniem radiologicznym” – czytamy w komunikacie PAA. Brak zasilania z sieci nie oznacza też, że po 48 godzinach Czarnobyl zostanie bez prądu. Wystarczy dostarczyć paliwo do generatorów diesla, by przedłużyć czas ich pracy (choć nie można tego robić w nieskończoność).

Przeczytaj też: W lutym pokrywa lodowa na Antarktydzie najmniejsza w historii pomiarów

Jak zauważył portal nuclear.pl, jeżeli do czegoś mógłby doprowadzić brak prądu, to do czasowego, niewielkiego zwiększenia się poziomu promieniowania w mokrym przechowalniku, ponieważ nie działałby system wentylacji. Tego się jednak nie dowiemy, ponieważ Rosjanie wyłączyli 8 marca system pomiarowy w Czarnobylu – a to, jak każde zdarzenie w Strefie Wykluczenia może budzić różne wątpliwości.

Jednocześnie od dnia wejścia Rosjan do Czarnobyla PAA czy IAEA jeszcze uważniej monitorują sytuację radiacyjną za pomocą swoich czujników (Polska ma większość rozmieszczoną na wschodzie). Przez dwa tygodnie nie było przesłanek do tego, by wzniecać alarm.

KATEGORIA
ENERGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies