Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Szczyt klimatyczny COP26: zabrakło happy endu? Nieprawda, doszło do przełomu

Po szczycie szklanka nadal pozostaje do połowy pusta. Jednak retoryka się zmienia, a patrząc przez pryzmat dyplomacji klimatycznej, w Glasgow wydarzyło się bardzo dużo

Szczyt klimatyczny COP26 w Glasgow przeciągnął się o ponad dobę. To na COP-ach częste. Przedłużające się rozmowy pokazują, że do ostatniej chwili trwają negocjacje, a atmosfera jest napięta. Nie inaczej było tym razem. Rozmawiano m.in. o przyszłości węgla. Z góry wiadomo było, że temat będzie trudny, bo mimo wielu deklaracji w sprawie tego, co kraje świata zamierzają zrobić do 2050 czy 2070 roku, to emisję gazów cieplarnianych trzeba ograniczać tu i teraz. I jak duży jest to problem, możesz przeczytać tutaj.

Przeczytaj też: Roczne wpływy z CO2 do polskiego budżetu przekroczyły 20 mld zł

Po zakończeniu szczytu rodzi się pytanie, co tak naprawdę ustalono i czy jest to sukces, czy porażka. Dla wielu obserwatorów wynik rozmów rozczarowuje. Stanowisko António Guterresa, sekretarza generalnego ONZ, można odebrać jako przeprosiny: „Moje przesłanie do młodych ludzi, społeczności tubylczych, liderek, wszystkich liderów działań klimatycznych: wiem, że możecie czuć się rozczarowani. Ale toczymy walkę o nasze życie i ta walka musi zostać wygrana. Nigdy się nie poddawajcie. Nigdy się nie wycofujcie. Naciskajcie dalej. Jestem z wami” – napisał na Twitterze Guterres.

Organizacje ekologiczne wszystkie jak jeden mąż krytykują efekty szczytu. „Politycy zawiedli, cała nadzieja w aktywizmie” – pisze Greenpeace. „Puk, puk. Kto tam? Klęska klimatyczna” – ocenia Koalicja Klimatyczna. Skąd tak surowe komentarze?

Naukowcy alarmują, że niezbędne jest wyhamowanie wzrostu globalnych temperatur na taką skalę, by nie zwiększyły się już bardziej niż o 1,5 stopnia C. Mówi o tym m.in. Porozumienie paryskie. Żeby ten cel osiągnąć, do 2030 roku ludzie powinni ściąć emisje CO2 o niemal połowę. Jednak poszczególne kraje ONZ składają własne dobrowolne zobowiązania, tak zwane NDC (skrót od Nationally Determined Contributions), w sprawie redukcji emisji CO2. I ich ambicje co do zasady nie są przedmiotem negocjacji na szczycie. Cały problem w tym, że jeśli podsumować wszystkie NDC złożone podczas dwutygodniowego szczytu COP26 w Glasgow, to nie spełniają one warunku ograniczenia wzrostu temperatury do 1,5 stopnia C.

– W ciągu 98 miesięcy trzeba ograniczyć emisje gazów cieplarnianych o połowę, a negocjatorzy deliberują czy należy odchodzić od węgla czy z niego zrezygnować? Czy należy wycofać się z subsydiowania paliw kopalnych czy tylko z tych nieefektywnych tzn. jakich? Na początku negocjacji proponowano, by „przyspieszyć rezygnację z węgla i dopłat do paliw kopalnych”. Jednak pod wpływem Chin i Indii tekst ten został osłabiony – komentuje dr Andrzej Kassenberg z Instytutu na rzecz Ekorozwoju i ekspert Koalicji Klimatycznej.

– Największe gospodarki świata podejmują kolejne działania na rzecz klimatu, ale wciąż daleko do przełomu potrzebnego, aby skutecznie zapobiec katastrofie klimatycznej. Zadeklarowane cele redukcji emisji doprowadzą do wzrostu globalnej temperatury aż o 2,4 stopnia Celsjusza. To droga wprost ku katastrofie klimatycznej, dlatego konieczne jest zwiększenie ambicji. Jednak kluczowe nie są deklaracje a działania, które zostaną podjęte w przeciągu kolejnej dekady. To one będą decydujące dla naszej przyszłości – mówi Joanna Flisowska, Greenpeace Polska.

Jednak nawet ona zwraca uwagę, że po raz pierwszy decyzja podsumowująca szczyt klimatyczny mówi wprost o konieczności odejścia od subsydiowania paliw kopalnych oraz choć nie kategorycznie, to również o konieczności odchodzenia od węgla. I to jest już rodzaj przełomu.

– Na COP26 osiągnięto więcej, niż oczekiwano. Nadal mniej niż potrzeba, ale nie można nazwać szczytu „porażką” – wyjaśnia Marcin Kowalczyk, ekspert WWF.

Zgadza się z nim Lidia Wojtal, wielokrotnie obecna na wcześniejszych szczytach klimatycznych, obecnie ekspertka Agora Energiewende. – Przyznam, że jestem wręcz wzruszona wynikami negocjacji na COP26: paliwa kopalne, a zwłaszcza węgiel, zostały po raz pierwszy w historii oficjalnie wymienione w decyzji COP. Zamknęliśmy też Katowice Rulebook (dokument precyzujący techniczne szczegóły Porozumienia paryskiego – red.), który mówi o globalnym handlu emisjami, ramach czasowych dla określania celów, raportowaniu – wyjaśnia. Lidia Wojtal zwraca też uwagę, że wspomniane już nowe, wyższe cele (NDC) na 2030 rok mają zostać przedłożone najpóźniej za rok, a do tego ustalony został proces prac nad nowym celem finansowania klimatycznego.

Jednocześnie ekspertka ocenia, że ustalenia szczytu poszły tak daleko, że w przypadku Unii Europejskiej konieczne może okazać się podwyższenie celu redukcji emisji na 2030 r. Przypomnę – obecnie przewidywane jest ograniczenie emisji CO2 o 55 proc. w porównaniu z rokiem 1990. Stanowi o tym przedstawiony przez Komisję Europejską pakiet Fit for 55.

Podsumowując COP26: klimatyczna szklanka nadal pozostaje do połowy pusta i rządy poszczególnych krajów uważają, że to inne państwa powinny brać na siebie ciężar odpowiedzialności za globalne ocieplenie. Mocno aktywne są też korporacje, które bronią interesów sektora paliw kopalnych czy motoryzacji. Jednak retoryka się zmienia, a patrząc przez pryzmat dyplomacji klimatycznej, w Glasgow wydarzyło się bardzo dużo. Czy ludzkość jest w stanie zakończyć fatalną dla klimatu erę węgla, ropy i gazu? Dzisiaj nie. Ale w najbliższych latach to nadal może się zmienić.

KATEGORIA
KLIMAT
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ
TAGI: KLIMAT, COP26

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies