Ministerstwo Aktywów Państwowych zaproponowało, by pełnomocnikiem rządu do spraw transformacji energetycznej i górnictwa został Artur Soboń. Wcześniej był wiceministrem inwestycji i rozwoju. Potem przeniósł się do Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Obecnie jest sekretarzem stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych (MAP).

Przeczytaj też: Nie atom, nie OZE, tylko węgiel. Głos zabrały związki PGE

O planie powołania pełnomocnika poinformował wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin podczas kolejnego spotkania w sprawie przyszłości górnictwa, które odbyło się w piątek w Katowicach.

Samo powołanie pełnomocnika trudno uznać przełomową informację. Mieliśmy już w Polsce pełnomocnika ds. energetyki jądrowej i nie doprowadziło to do żadnych większych efektów. Podobnie były już wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski jako pełnomocnik ds. restrukturyzacji górnictwa sektora tego nie uratował, bo w zasadzie i tak było to niemożliwe. To, że w gabinecie Mateusza Morawieckiego pojawia się pełnomocnik, którego funkcja wskazuje w pierwszej kolejności na transformację, a dopiero później na górnictwo, można odczytywać jako pozytywny sygnał.

Wszystko wskazuje również na to, że nowy pełnomocnik będzie odpowiedzialny za restrukturyzację energetyki i utworzenie dwóch grup energetycznych, zamiast obecnych trzech. Artur Soboń ma bowiem przejść nadzór właścicielski nad PGE, Tauronem i Eneą.

Wiceminister aktywów będzie miał jednak do wykonania gigantyczną pracę. Przede wszystkim dlatego, że nie mamy w Polsce żadnej obowiązującej strategii transformacji, czytaj: odchodzenia od węgla. Przygotowano projekty kilku strategicznych projektów, np. aktualizację programu energetyki jądrowej, jednak w rządowej retoryce wyraźnie brakuje spójności.

Przeczytaj też: OZE cenowo nokautują węgiel

Tak długo, jak nie będzie jasnego planu, trudno oczekiwać, by pełnomocnik sam wypracował społeczny konsensus w sprawie tego, jak przestawić energetykę na nowe, czyste tory.

_{Foto: gov.pl}