Organizacja Friends of the Earth wygrała przed brytyjskim sądem apelacyjnym sprawę dotyczącą rozbudowy największego lotniska w Wielkiej Brytanii – londyńskiego Heathrow. Ma ono dwa pasy startowe, był też plan budowy trzeciego. Jednak po szerokiej kampanii społecznej prowadzonej przez aktywistów od 2018 roku oraz batalii prawnej sąd uznał, że plany brytyjskiego rządu w tym zakresie są niezgodne z prawem. Konkretnie zaś – z porozumieniem Paryskim, które zakłada, że kraje świata będą radykalnie ograniczać emisję gazów cieplarnianych. Chodzi o to, by do 2050 roku nie dopuścić do wzrostu globalnych temperatur o więcej niż 2 stopnie Celsjusza.

Przeczytaj też: Dom maklerski mBanku zawiesza rekomendacje dla energetyki

Sąd orzekł, że podczas planowania rozbudowy Heathrow nie uwzględniono w wystarczającym stopniu wpływu lotnictwa na klimat. Podróże lotnicze odpowiadają za 3-5 proc. globalnej emisji gazów cieplarnianych. Coraz częściej mówi się, że przewoźnicy muszą zacząć pokrywać koszty środowiskowe swojej działalności.

Przeczytaj też: Linie Delta chcą być neutralne pod względem emisji CO2

Aktywiści są bardzo zadowoleni z wyroku sądu. Rozbudowa Heathrow w dotychczas planowanej formie idzie do kosza. Wiadomo, że można spodziewać się apelacji. Jednak aby myśleć o rozwoju lotniska, brytyjski rząd będzie musiał porozumieć się z organizacjami pozarządowymi.

Warto przypomnieć, że na Wyspach kwestie klimatu są traktowane dużo poważniej niż np. w Polsce. Tamtejszy parlament, jako pierwszy na świecie, w maju ubiegłego roku ogłosił środowiskowy i klimatyczny stan wyjątkowy.

Nie ma on co prawda żadnych skutków prawnych dla brytyjskiego rządu, ale w tamtejszych mediach coraz częściej pisze się o konieczności, ale również społecznej woli osiągnięcia już w 2030 r. stanu, w którym gospodarka będzie neutralna pod względem emisji CO2 (to oznacza, że całkowita emisja powinna być zerowa w ujęciu netto – jeśli będą jakieś źródła nadal emitujące dwutlenek węgla, to powstaną również instalacje do jego pochłaniania i zagospodarowania).