Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Nawet nowe samochody z silnikiem diesla trują. Najwyższy czas odesłać je na śmietnik historii 

Mimo to Polski co roku trafiła około pół miliona aut z silinikiem diesla

Testy Nissana Qashqai i Opla Astry wykazały, że w nowych autach z silnikiem diesla emisje zanieczyszczeń momentami mogą przekraczać przeciętny poziom 1000-krotnie. Problem jest jednak ignorowany, przez co Europejczycy muszą zmagać się z cząsteczkami bardzo szkodliwymi dla ludzkiego organizmu. Negatywnie wpływają one m.in. na mózg, serce i płuca człowieka.

Dieselgate to jedna z największych afer ostatnich lat. Gdy w 2015 roku okazało się, że koncern Volkswagen manipulował wynikami pomiarów emisji z układu oddechowego, wydawało się, że niemiecką firmę czekają wielkie kłopoty, a dni samego diesla są policzone. W obu przypadkach prognozy okazały się chybione. Volkswagen wciąż świetnie radzi sobie na globalnym rynku, a auta silnikiem wysokoprężnym trafiają do sprzedaży.

Przeczytaj też: W 2019 roku w Oslo nie zginął ani jeden pieszy i rowerzysta

Organizacja Transport and Environment (T&E) zleciła testy laboratoryjne Nissana Qashqai i Opla Astry – bestsellerów z silnikiem diesla. Badania wykazały, że w przypadku tych aut dochodzi do poważnych skoków emisji cząstek, kiedy zaczyna się automatyczne czyszczenie filtra spalin. Tak zwane wypalanie filtra cząstek stałych (DPF) zaczyna się przy osiągnięciu stałych, dość wysokich obrotów silnika i prędkości auta. Jednak może się to odbywać na terenie miasta. W tym czasie auto przejeżdża kilkanaście kilometrów, a oficjalne testy całt proces pomijają. Luka prawna sprawia, że limit emisji w trakcie czyszczenia filtra podczas testów nie ma zastosowania.

Niestety, w filtry tego typu wyposażonych jest 45 mln aut w Europie. Rocznie czyszczenia filtrów odbywa się 1,3 mld razy, a pokaźna część emisji cząsteczek jest ignorowana. Dotyczy to przede wszystkim najdrobniejszych cząstek, stanowiących największe zagrożenie dla ludzkiego organizmu – potrafią wnikać głęboko w ciało i wyrządzać nieodwracalne szkody.

Przeczytaj też: Volkswagen tworzy robota, który znajdzie i naładuje elektryczny samochód

Zdaniem Anny Krajińskiej, inżyniera w T&E, kolejny europejski standard powinien usunąć luki i ustalić limity dla wszystkich zanieczyszczeń. Organizacja przekonuje też, że Komisja Europejska powinna wykorzystać swoje uprawnienia, by wymusić na właściwych organach badania samochodów na drogach także po ich sprzedaży. Polaków może to szczególnie zainteresować, ponieważ w samym tylko 2018 roku sprowadzono do naszego kraju około pół miliona używanych diesli. Ich średni wiek to około 12 lat.

Można się spodziewać, że wraz z wycofywaniem pojazdów tego typu z zachodnich rynków, będzie ich w Polsce przybywać. Wpływ na to będzie miała m.in. wyczekiwana za naszą zachodnią granicą elektryczna rewolucja. Przywołany już Volkswagen zapowiada zwiększenie produkcji elektryków, setki tysięcy aut zasilanych energią elektryczną dorzuci też budowana nieopodal Berlina fabryka Tesli. A między Odrą i Bugiem powstanie motoryzacyjny skansen. Z poważną szkodą dla zdrowia obywateli.

KATEGORIA
EKOLOGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies