Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Klamka zapadła. Zielone certyfikaty w dół od 2024 r., opublikowano rozporządzenie

O tzw. świadectwach pochodzenia było głośno od tygodni, branża OZE alarmowała, że zmiany zagrażają płynności finansowej niektórych wytwórców. Natomiast są i tacy, których cieszy ruch resortu klimatu

Tzw. zielone certyfikaty czy inaczej świadectwa pochodzenia to specjalny mechanizm wsparcia dla wytwórców energii elektrycznej z odnawialnych źródeł (OZE). Za wyprodukowaną „zieloną” energię otrzymują certyfikat, którym potem mogą handlować na Towarowej Giełdzie Energii. Jednocześnie spółki sprzedające energię zostały ustawowo zobowiązane do skupowania ich w ilości określonej w rozporządzeniu.

Ten rodzaj systemu wsparcia dla OZE jest stopniowo wygaszany (od 2016 roku), modyfikowany, a samo obligo w zakresie zielonych certyfikatów malało (w 2022 roku było to 18,5 proc., w 2023 – 12 proc.). Nigdy wcześniej nie zmniejszono go jednak tak radykalnie i nagle, jak teraz.

Przeczytaj też: Rozpędzona Polenergia liczy zyski i emituje kolejne akcje

O tym, że obowiązek dotyczący zielonych certyfikatów zmaleje, wiadomo było od połowy br. Proces ten miał następować stopniowo, o 1 pkt proc. rocznie. Projekt rozporządzenia w tej sprawie niespodziewanie jednak zmieniono i w sierpniu zapisano w nim, że udział świadectw pochodzenia ma wynosić 5 proc. energii wprowadzanej do sprzedaży. Nerwowo zareagowała na to branża OZE, o czym pisałem w tekście „Ta regulacja doprowadzi do całkowitej zapaści”. Nieoczekiwane zmiany dla rynku zielonej energii.

Mimo apeli sektora, Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie zmieniło zdania. W Dzienniku Ustaw 29 sierpnia opublikowano rozporządzenie ws. świadectw pochodzenia, ustanawiające 5-proc. limit. Choć rozporządzenie weszło w życie (nastąpiło to 30 sierpnia), to jego zapisy zaczną obowiązywać w praktyce w 2024 r.

Przeczytaj też: Pół roku naboru do „Grantu OZE”. 2,4 tys. wniosków

Plany MKiŚ skrytykowały wcześniej Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, Stowarzyszenie Energii Odnawialnej i Związek Pracodawców Polskich. We wspólnym apelu przestrzegały przed możliwą destabilizacją rynku świadectw pochodzenia, krytykując jednocześnie argumentację resortu. MKiŚ dowodziło bowiem, że świadectw jest i tak jest na rynku za dużo, a w dodatku są zbyt drogie, dlatego rząd, zmniejszając ustawowy obowiązek w ich zakresie, chce wyeliminować nadpodaż i uspokoić wahania cen certyfikatów. Efekt na razie był odwrotny, bo gdy resort ogłosił swoje zamiary, ceny zapikowały i spadły o 50 proc., najmocniej w historii.

Inne zdanie ma w tej kwestii przemysł. Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa w piśmie do członków rządu udzieliła poparcia takiemu pomysłowi. Zaznaczyła zresztą, że postulowała jeszcze niższy obowiązek – nie 5 proc., a 2 proc. Jak wyjaśniała HIPH, przemysł energochłonny mierzy się w ostatnich miesiącach z wysokimi kosztami energii, a obowiązek nabywania świadectw dodatkowo obciąża budżety firm. Zdaniem Izby, wytwórcy energii elektrycznej, zwłaszcza z OZE, już są beneficjentami obecnej sytuacji, gdy ceny energii są tak wysokie.

Okiem redaktora

Sprawa zielonych certyfikatów to nie tylko kwestia sporu między szukającym oszczędności przemysłem a wytwórcami, którzy chcą zachować część jak dotąd pewnych zysków. To także kolejny z przykładów na to, jak trudno cokolwiek planować w polskiej energetyce i że władza, jeżeli uzna to za konieczne, wywróci do góry nogami każdy konsensus. Podobna sytuacja rozegrała się np. w przypadku wprowadzanego przed laty obliga giełdowego, które później z przytupem znoszono, ogłaszając zbawienny wpływ takiego ruchu na ceny energii elektrycznej.

 

 

Wydawało się, że odchodzenie od certyfikatów zostanie przeprowadzone stopniowo (taki był pierwotny plan MKiŚ), jednak zdecydowano się na doraźną interwencję. Zmianę uzasadniano skutkami kryzysu energetycznego i ogólnym niepokojem na rynku. Tylko czy właśnie w niespokojnych czasach decyzje rządu nie powinny być choć trochę przewidywalne?

Kacper Świsłowski

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies