Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Droższy prąd w domu i przy ładowarkach. Jednak elektryki nadal mają przewagę nad spalinówkami

Energia elektryczna zdrożała, ale jeszcze nie na tyle, by w przeliczeniu na przejechany kilometr auta spalinowe były bardziej opłacalne

Od początku roku opłaty na stacjach ładowania aut elektrycznych wzrosły – to efekt przede wszystkim wzrostu cen energii elektrycznej oraz powrotu do wyższych stawek VAT. W przypadku GreenWay, jednej z największych sieci działających w Polsce, podrożały zarówno ładowanie, jak i abonamenty.

W zależności od abonamentu (lub jego braku) oraz wybranej ładowarki, za kWh energii trzeba zapłacić od 1,60 do 2,20 zł, wybierając stację ładowania AC, a stawka w przypadku ładowarki o mocy większej niż 100 kW to od 2,20 do 3,80 zł (najwięcej płacą kierowcy, którzy nie mają konta w tej sieci). Abonamenty podrożały z kolei o kilka-kilkanaście złotych. Aktualny cennik można znaleźć tutaj.

Przeczytaj też: Budżet na szybkie ładowarki do samochodów rozdysponowany w niecałą godzinę

Ceny wzrosły także w Orlen Charge. W listopadzie po korekcie za kilowatogodzinę ze stacji AC trzeba było płacić 1,61 zł, a DC do 50 kW – 2,3 zł (ceny już z VAT). Teraz to 1,89 zł (AC) i 2,69 zł (DC do 50 kW). Zarówno Orlen, jak i GreenWay zmieniały cenniki jeszcze w listopadzie 2022 r., argumentując podwyżki wzrostami cen energii elektrycznej. W nowym roku korekty wynikały z powrotu do wyższej stawki VAT na energię elektryczną. Do ostatecznej ceny trzeba też doliczyć opłatę za postój przy ładowarce. Zasadne stało się pytanie: czy elektryki jeszcze się opłacają?

Wyliczał to m.in. Carsmile, ale opierał się na założeniu, że VAT na energię elektryczną zostanie utrzymany na poziomie 5 proc. (a wrócił do 23 proc.), a auto ładuje się w domu. Tymczasem przy obecnych, zamrożonych cenach, uzależnionych od zużycia, zasilanie baterii w domu oznacza spore ryzyko „podbicia” sobie licznika i przekroczenia rządowych progów (więcej o nich tutaj).

Carsmile przyjmowało też niższe ceny benzyny (6,58 zł/l) oraz nie uwzględniło sytuacji, w której do ładowania wykorzystuje się publiczną stację. Uaktualniłem to zestawienie – posiłkując się danymi przedstawionymi przez Carsmile – interaktywna grafika znajduje się poniżej, a przyjęte założenia - na dole tekstu*.

Elektryki kontra spalinowe
Infogram

Jak widać, ładując auto w domu można sporo zaoszczędzić, gorzej w przypadku korzystania z ładowarek publicznych. Powyższe wyliczenia to tylko ogólne porównanie, nieuwzględniające pracy aut spalinowych w trasie czy dostępności infrastruktury dla elektryków. Rolę odgrywa także czas potrzebny na zatankowanie samochodu (około minuty), gdy ładowanie we wspomnianym przeze mnie wariancie to kilkanaście i więcej godzin (choć czas ten można skrócić dzięki szybkim ładowarkom o dużej mocy).

Ceny samych aut przynajmniej na razie przemawiają za samochodami z silnikami spalinowymi. Elektryki nie tanieją, choć oczekiwano, że to nastąpi, a ich wysokiej ceny nie niwelują dopłaty, które można uzyskać na ich zakup. Na niekorzyść elektryków działa sytuacja na rynku energii elektrycznej. Ceny na pewno będą rosły, a ładowanie auta na publicznej stacji może nie będzie tak kosztowne jak zatankowanie samochodu, ale dotychczasowa przewaga zmaleje.

Przeczytaj też: Kolejne 250 mln zł na Izerę

Pomimo tego, że z elektrykami bywa różnie, to w Polsce stale ich przybywa. Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych jeszcze nie podsumowało całego 2022 roku, ale z danych obejmujących okres styczeń-listopad wynika, że BEV-ów, czyli całkowicie elektrycznych aut, było w Polsce prawie 29,8 tys. To o ponad połowę więcej niż rok wcześniej.

*Na potrzeby porównania przyjąłem bardzo ogólnie, że za ładowanie w domu za 1 kWh płaci się 1,1 zł (uwzględniając maksymalną stawkę 0,693 zł za kWh plus VAT i wyższe opłaty dystrybucyjne), 6,57 zł za litr Pb 95. W przypadku ładowarek publicznych – że auta ładuje się w GreenWay bez abonamentu, ale z kontem (co daje kwotę 1,95 zł za kWh). Ładowanie tych aut „do pełna” to jakieś 21 h, więc przy pełnym ładowaniu trzeba pamiętać o dodatkowych kosztach za postój (których nie uwzględniłem): 10h ładowania jest bez opłaty dodatkowej, w godzinach od 21 do 7 również naładujemy auto bez opłat. Zakładając, że 18h udałoby się ładować bez opłat, pozostają 3h do opłacenia. W GreenWay stawka to 0,4 zł za każdą minutę, więc korzystanie z ładowarki ponad darmowy limit przestałoby być tak opłacalne (3h ładowania to 72 zł dodatkowych kosztów).

Fot. Image by rawpixel.com

KATEGORIA
E-MOBILNOŚĆ
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies