Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Dlaczego jednorazowe torebki są niebezpieczne, a drugie życie plastikowej butelki kosztowne? 

Wracasz do domu z ekologicznymi pomidorami i alkaliczną wodą mineralną? Jeśli przynosisz je w foliowej torebce i plastikowej butelce, dbasz o swoje zdrowie, ale nie o planetę

Był rok 1965, kiedy szwedzki inżynier Sten Gustaf Thulin wymyślił torbę foliową dla wytwarzającej opakowania firmy Celloplast. 20 lat później plastikowe siatki stały się nieodłącznym elementem codziennych zakupów w krajach rozwiniętych. Z czasem dołączyły do nich cienkie, mniej trwałe i wytrzymałe jednorazówki, nazywane też zrywkami, służące w sklepach do pakowania niewielkich porcji zakupów.

Szkodliwe nie tylko dla żółwi

W raporcie chińskich badaczy po kierownictwem prof. Bowena Li „The Environmental Impact of Plastic Grocery Bags and Their Alternatives” z 2022 roku czytamy, że obecnie na świecie zużywa się ok. 60 mln ton jednorazowych torebek foliowych rocznie. Najczęściej wykonane z produktów naftowych i gazu ziemnego. 8 proc. światowych zasobów ropy naftowej jest wykorzystywanych do produkcji plastikowych siatek. Światowe wydobycie wynosi 12 mln baryłek ropy dziennie. Połowę z tego wykorzystuje się jako materiały do wytworzenia foliówek, a drugą na energię do ich wytworzenia.

Jak policzyli eksperci, każda ze zrywek służy nam średnio około 12-20 minut. Potem staje się odpadem i zaczyna się rozkładać. Niestety, zajmie jej to kilkaset lat, a przez cały czas będzie uwalniać szkodliwe substancje chemiczne. Dopóki trafia na wysypiska, jeszcze nie jest tak źle, ale nie zdarza się to często.

Kilka lat temu świat obiegło zdjęcie góry lodowej zanurzonej w wodzie. Przy bliższym przyjrzeniu się góra okazywała się białą jednorazówką dryfującą w morzu. Już w 2014 roku w serwisie biomedcentral.com, w którym publikowanych jest około 300 czasopism naukowych, można było przeczytać alarm biologów, którzy zaobserwowali, że zrywki są zjadane przez żółwie morskie, które mylą folię z meduzami. Plastikowe reklamówki szkodzą też nam. W 2002 roku Bangladesz jako pierwsze państwo na świecie zakazał ich używania. Okazało się, że władze nie mogły poradzić sobie z usuwaniem skutków powodzi i odprowadzać wód deszczowych, ponieważ kanalizację zapchały miliony plastikowych toreb.

Przeczytaj też: Czym zastąpić plastik w codziennym życiu?

Niedoskonałość politereftalanu etylenu

Największy na świecie producent napojów w plastikowych opakowaniach, czyli Coca-cola, rocznie produkuje 120 mld butelek. Gdyby ułożyć je jedna przy drugiej, powstałby łańcuch 700 razy dłuższy od równika. Każdego roku ludzie wyrzucają tyle butelek plastikowych, ile potrzeba do zbudowania wieży o wysokości 28 milionów kilometrów. Oczywiście można je wywozić na wysypiska śmieci, jednak nadal jest ich zbyt wiele. Dlatego ogromny problem, jakim stało się składowanie plastikowych odpadów (bogate kraje, starają się odsyłać je biednym) sprawił, że przypomniano sobie o recyklingu. PET, czyli politereftalan etylenu, należy do tych tworzyw sztucznych, które niby można przetwarzać w nieskończoność. Jednak na 110 tysięcy ton plastikowych butelek, które wyrzucamy każdego roku, odzyskujemy rocznie jedynie 140 ton.

Jak pokazują dane z Kanady, w tym kraju około 30 proc. wykorzystuje się w nowych butelkach, ok. 12 proc. w zamykanych pojemnikach. Canadian Improvement Fund przedstawił badania, z których wynika, że będące największymi producentami śmieci koncerny nie kwapią się do odzysku plastiku zawartego w butelkach. I tak w tych od Nestle znajdziesz zaledwie 5 proc. tworzyw sztucznych z recyklingu, Pepsi w USA używa 9 proc., a w Europie Zachodniej 21 proc., natomiast Coca-Cola – 11 proc.

Dlaczego więcej PET nie przerabia się na butelki? Ponieważ pierwotny politereftalan etylenu – wytwarzany bezpośrednio z surowców pochodzących z paliw kopalnych – jest tańszy i łatwiejszy do pozyskania niż ten z recyklingu. Jest też i pozornie lepsza wiadomość – butelki PET mogą być przetwarzane na plastikowe paski, które utrzymują razem pakiety towarów lub na folię oraz na włókna, z którymi jest największy problem.

Przeczytaj też: Po raz pierwszy wykryto mikroplastik w ludzkiej krwi

Wszędobylskie mikrowłókna

W 2015 roku prawie połowa kanadyjskiego przetworzonego PET została sprzedana do Stanów Zjednoczonych jako włókno, co oznacza, że butelki zamienią się na przykład w dywany, wypełnienia poduszek, odzież z polaru czy innej syntetycznej tkaniny. Szacuje się, że aby wyprodukować jedną taką bluzę, wystarczy 35 sztuk przezroczystych butelek bez nakrętek. Włókno pozyskane z butelek PET stosowane jest również w kombinezonach narciarskich, odzieży turystycznej, plecakach, namiotach, butach.

Okazuje się, że drugie życie butelek niesie za sobą ogromne koszty. Za każdym razem, gdy wrzucamy odzież do pralki, cieniutke pojedyncze włókna, zazwyczaj nylonu albo poliestru oddzielają się od naszych ubrań, a następnie trafiają do wód. Jedna bluza z polaru może być źródłem aż 250 tys. takich mikrowłókien. W efekcie miliardy ludzi na całym świecie piją wodę z kranu zawierającą sztuczne elementy – wśród przebadanych próbek z 14 krajów na świecie aż 83 proc. było zanieczyszczone. To nie wszystko. Przez przeciętnego Europejczyka co roku do oceanów trafia tyle plastiku z ubrań, ile odpowiada 54 reklamówkom. Mikrowłókna stanowią jedną trzecią tworzyw sztucznych w wodach słonych.

KATEGORIA
STYL ŻYCIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies