Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Cmentarzysko samochodów elektrycznych we Francji? Poznaj fakty na jego temat

Od kilkunastu dni zdjęcia niewielkich, mizernie wyglądających aut stojących na polu podsycają dyskusje o ekologiczności pojazdów elektrycznych

Małe, sfatygowane pojazdy, których zdjęcia możesz ostatnio znaleźć w internecie, to auta wycofane w 2018 roku z paryskiego systemu carsharingu Autolib. Stoją na polu nikomu nie wadząc. Nie ma w nich baterii, konstrukcja jest aluminiowa, a więc nie będzie rdzewieć. Jest jednak grupa samozwańczych wojowników o prawdę na temat elektromobilności, która od kilkunastu dni kolportuje zdjęcia z Francji opatrując je emocjonalnymi wpisami, w stylu: „to ma być ta ekologia?”, „cmentarzysko pod Paryżem, nikt ich nie chce”, „mają uszkodzone akumulatory i nikt nie chce ich wymienić”. Takie głosy doszły oczywiście także do Polski.

Przeczytaj też: Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych w UE coraz bliżej?

Jaka jest historia maluchów stojących na francuskim polu? Umowa na miejski carsharing Paryża z operatorem wygasła w 2018 roku. Auta były dostępne od 2011 roku. Na późniejsze niepowodzenie tego projektu złożyło się jednak kilka kwestii. W 2018 roku auta Bollore były już dość wyeksploatowane, użytkownicy o nie nie dbali, a wręcz niszczyli auta. Miały, jak na rok 2018, przestarzałą baterię, którą trzeba było regularnie podgrzewać, by poprawić zasięg. Dodatkowo w Paryżu zwyczajnie nie było dla nich miejsca, a infrastruktura do ładowania była trudno dostępna. Na domiar złego szybko zaczął się rozwijać konkurencyjny Uber. To wszystko złożyło się na finansową klęskę Autolib i zamknięcie systemu.

Warto tu dodać, że Bollore Bluecar to ciekawa konstrukcja. Auto zostało zaprojektowane przez legendarne studio Pininfarina, wyposażone w akumulatory trakcyjne litowo-metalowo-polimerowe o pojemności o pojemności 30 kWh. Zasięg montowanych we Włoszech autek wahał się, w zależności od pory roku, od 150 do 250 km. Media kilkukrotnie obiegła informacja o pożarach Bluecar, jednak za każdym razem przyczyny pożaru były zewnętrzne. Chodziło głównie o akty wandalizmu, ale same baterie nie zawiodły nigdy.

Przeczytaj też: Poznaj toksyczne mity na temat pożarów samochodów elektrycznych

Co stało się z flotą? Z czterech tysięcy aut Bluecar sprzedano już około 2,5 tysiąca. Miesięcznie nabywców we Francji znajduje około 50 kolejnych pojazdów.

Fragment floty trafił też do Atis Production. To właśnie część aut należących do tej firmy jest tak chętnie fotografowana. – Nasze pojazdy są odpowiednio przechowywane. Strażacy wiedzą, że plac jest dobrze zorganizowany. Wszystkie baterie zostały wyjęte, a złącza są izolowane – powiedział Paul Aouizerate, szef Atis Production w rozmowie z France Info. To chyba kończy dyskusję o tym, jak toksyczne substancje wyciekają z tych rdzewiejących „elektryków”.

Nawet jeśli pozostała partia samochodów nie znajdzie nabywców, to auta staną się dawcami surowców do następnych wyrobów. Aluminiowa karoseria, miedź z okablowania, magnesy i metale ziem rzadkich z elektrycznego silnika to idealne surowce do ponownego wykorzystania w obiegu zamkniętym. O kwestiach recyklingu samych akumulatorów trakcyjnych pisałam w ostatnim czasie kilkukrotnie. Przypomnę, ze władze UE chcą regulacji, które będą wymuszać recykling baterii z samochodów elektrycznych. Zanim jednak zostaną one przetworzone mają być naprawiane, m.in. w zakładzie w Polsce.

Zdjęcie: Wikipedia

KATEGORIA
E-MOBILNOŚĆ
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies