Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Wicepremier Jacek Sasin jedzie do Katowic. Górnictwo czekają ostre cięcia?

Restrukturyzacją tego sektora ma się zająć nowy wiceminister aktywów państwowych – Artur Warzocha

Z medialnych doniesień wynika, że rząd planuje przeprowadzić reformę górnictwa przy pomocy daleko idących cięć. Szczegóły poznamy jutro, podczas spotkania zarządu Polskiej Grupy Górniczej ze przedstawicielami załogi. Dojdzie do niego w Katowicach, a rząd będzie w tych rozmowach reprezentowany przez wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina.

Przeczytaj też: Macierewicz widzi przyszłość dla węglowej Elektrowni Bełchatów

Jeśli wierzyć przeciekom, reforma ma zakładać m.in. zamknięcie Kopalni Wujek oraz Kopalni Ruda (na którą składają się Pokój, Halemba oraz Bielszowice). Ale to dopiero początek wygaszania sektora – reszta miałaby zostać zamknięta do roku 2036. W tym czasie górnicy z PGG mają się także liczyć z zawieszeniem czternastek, a nawet obniżeniem pensji o 30 procent. Zamykane kopalnie ma przejmować Spółka Restrukturyzacji Kopalń, a pieczę nad całym procesem miałby sprawować nowy wiceminister aktywów państwowych – Artur Warzocha.

Rząd bierze się za reformę akurat teraz, ponieważ za nami są już wybory prezydenckie, przed którymi władze nie chciały wszczynać awantury z górnikami. Jednocześnie do kolejnych istotnych wyborów zostało kilka lat, więc czas na niepopularne posunięcia wydaje się być najlepszy. Oczywiście trzeba pamiętać o tym, że do działań naprawczych w tym biznesie należało przystąpić już lata temu. Są one mocno spóźnione, a nagromadzone przez ten czas problemy mogą w końcu doprowadzić do załamania się sektora.

Przeczytaj też: PGG dostanie miliony dofinansowania z UE, ale nie na węgiel. Na OZE

Strona rządowa nie pozostawia związkowcom i górnikom złudzeń: jeśli restrukturyzacja nie zostanie wdrożona, Polska Grupa Górnicza musi liczyć się z tym, że nie przetrwa. Pytanie nie brzmi zatem „czy na Śląsku zakończy się wydobycie”, ale „kiedy do tego dojdzie”. Trzeba mieć na uwadze, że na globalnym rynku polski węgiel nie jest konkurencyjny i taniej jest go sprowadzać nawet z najdalszych zakątków planety. Jednocześnie Unia Europejska będzie od Polski wymagała zdecydowanego odchodzenia od tego surowca na rzecz zielonych rozwiązań. A jeśli do kogoś nie trafiają kwestie polityczne, powinien pamiętać o tych ekonomicznych: prąd z węgla stał się po prostu drogi.

Oczywiście łatwo sobie wyobrazić, że wszystkie te argumenty nie trafią do rozmówców ministra Sasina, z którymi spotka się jutro w śląskim Urzędzie Wojewódzkim. Można się spodziewać, że negocjacje nie potrwają długo i nie przyniosą porozumienia, a górnicy ponownie wyjdą na ulice. Bo z pisaniem kolejnych listów i pism pewnie dadzą sobie spokój. Zagadką pozostaje natomiast, jak zachowa się rząd: czy tym razem będzie zdeterminowany, by zakończyć tę sprawę raz na zawsze? A może znowu wykona pół kroku do przodu, by potem cofnąć się o trzy? Bo chociaż wicepremier przyznał już, że król węgiel umarł, to historia pokazuje, iż górnikom trudno narzucić projekt, z którym się nie zgadzają. A ten nazywają wprost armagedonem.

KATEGORIA
TRANSFORMACJA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies