Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Greenpeace i Daniel Obajtek na kursie kolizyjnym. Powód protestu: inwestycja w Ostrołęce

Ktoś tu się bardzo mocno pomylił – mówi prezes Orlenu. Aktywiści twierdzą, że inwestycje w nowe instalacje gazowe to dzisiaj absurd i kiedyś czeka je ten sam los, co obecnie węgiel. Kto ma rację?

Aktywistki i aktywiści Greenpeace wspięli się na ponad stumetrową wieżę na placu budowy elektrowni Ostrołęka C. Miał tam powstać blok węglowy o mocy 1000 MW. Projekt okazał się jednak inwestycyjnym niewypałem. Organizacje ekologiczne do samego końca protestowały przeciwko węglowi. Kiedy w końcu do projektu włączył się Orlen i padła zapowiedź, że inwestycja będzie realizowana jednak w opcji gazowej, część aktywistów odetchnęła z ulgą i ogłosiła sukces swoich działań. Jednak nie Greenpeace. Bardzo szybko okazało się, że prezes Orlenu Daniel Obajtek nie stanie się ulubieńcem organizacji. Greenpeace szybko przeszedł do dyskusji o tym, że również inwestowanie w gaz jest ślepą uliczką.

Przeczytaj też: Sieć polskich supermarketów stawia na fotowoltaikę

Jeśli chodzi o trwający w Ostrołęce protest, to Daniel Obajtek nie przebiera w słowach. – To jakieś wielkie nieporozumienie. Coś tu się komuś mocno pomyliło. Mamy nie inwestować ani w węgiel, ani w gaz, tylko wszystko w Polsce zaorać? Rozumiem inwestycje w OZE, są jedną z osi naszej strategii. Ale potrzebujemy w tym wszystkim paliwa przejściowego, czegoś, co pozwoli nam inwestować w cały system energetyczny. I tym paliwem na razie pozostaje gaz. Innych opcji po prostu nie ma, inaczej Polsce zostaje import energii – mówi w rozmowie z green-news.pl.

Zaznacza, że Orlen ma ambicję zostać krajowym liderem transformacji energetycznej, ale trudno sobie to wyobrazić bez pomostu, jakim będą bloki gazowe.

Greenpeace pozostaje jednak w tej sprawie kategoryczny, a cały spór między aktywistami a rządem i spółkami energetycznymi (na podobne różnice w poglądach natrafiła również PGE), sprowadza się do tego, jak wyglądać ma transformacja energetyczna i w jakim tempie przebiegać.

Przeczytaj też: Wkrótce ruszają dopłaty do samochodów elektrycznych

– Jeśli mamy zatrzymać kryzys klimatyczny, era paliw kopalnych musi skończyć się szybciej niż wydaje się polskim decydentom. Rozumieją to już nawet instytucje takie jak Europejski Bank Inwestycyjny – największe źródło kredytów polskiego sektora energetycznego, który od przyszłego roku nie będzie już udzielać finasowania niemal żadnym inwestycjom opartym na spalaniu paliw kopalnych. Nie tylko węgla, ale również ropy i gazu – wyjaśnia Paweł Szypulski, dyrektor Greenpeace Polska. Wskazuje, że rządowy ośrodek analityczny CAKE (Centrum Analiz Klimatyczno-Energetycznych) prognozuje, że do 2030 roku ceny uprawnień do emisji CO2 mogą zdrożeć nawet do 76 euro za tonę. Przy takich stawkach nie opłaci się produkować ani energii z węgla, ani nawet z gazu.

– To oznacza, że na horyzoncie jest już zmierzch energetyki opartej na wszystkich paliwach kopalnych bez wyjątku. Myślenie o polskiej polityce energetycznej kształtowane jest na założeniu, że cele redukcji emisji na 2030 rok nie zostaną podniesione. Tymczasem zwiększenie celu do 50-55 proc. jest niemal przesądzone, a w Parlamencie Europejskim pojawiła się propozycja podniesienia tego celu nawet do 65 proc. – wyjaśnia Szypulski i apeluje, by nie tylko Orlen, ale i wszystkie pozostałe koncerny energetyczne w Polsce nie powielały błędów z przeszłości, tylko na wielką skalę inwestowały w energetykę wiatrową na lądzie i morzu, zarządzanie energią i rozwiązania z zakresu podnoszenia efektywności energetycznej.

Kto w tym sporze ma rację? Sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana, niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Po pierwsze, Polskę w ciągu nadchodzącej dekady czekają masowe wyłączenia elektrowni węglowych i zamknięcie części kopalń tego surowca. Inwestycje w OZE tymczasem rosną, jednak tak długo, jak kraj nie ma własnych metod magazynowania energii, źródła bazujące na wietrze i słońcu trzeba czymś bilansować, chyba że zamierzamy bazować na imporcie energii. Tutaj bardzo przydadzą się właśnie źródła gazowe. Biorąc pod uwagę obecny stan rozwoju rynku energii w Polsce, zdecydowanie nie brak przestrzeni dla kilku jednostek gazowych. Jeśli jednak ceny uprawnień CO2 będą rosły, to faktycznie, tak jak mówi Greenpeace, wkrótce i energia z gazu będzie niekonkurencyjna w stosunku do OZE.

Przeczytaj też: Fotowoltaika szturmem bierze polski rynek

Najbardziej racjonalne byłoby więc przyspieszenie inwestycji w energetykę odnawialną. Mocy fotowoltaicznych dynamicznie przybywa, jednak warto przypomnieć, że rozwój nowych projektów wiatrowych na lądzie i morzu nadal pozostaje zablokowany.

KATEGORIA
ENERGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies