Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Nawet jeśli najczarniejszy scenariusz zmian klimatycznych jest przesadzony, to i tak nie mamy się z czego cieszyć

Wzrost globalnych temperatur 2,5 stopnia Celsjusza oznacza katastrofę

Emitowane przez człowieka gazy cieplarniane od początku epoki przemysłowej podniosły średnią temperaturę na świecie o 1 stopień Celsjusza. Stężenie CO2 w atmosferze jest najwyższe od ponad 800 tysięcy lat, a do tego poziom emisji jest rekordowy i stale rośnie. Tempo przegrzewania się atmosfery powoli wymyka się spod kontroli, a mimo to wciąż trwają dyskusje, czy ludzie powinni temu przeciwdziałać.

Debacie o kwestiach klimatu przyjrzała się bliżej agencja Bloomberg, który postanowiła odpowiedzieć na pytanie o rację w sporze: czeka nas katastrofa, czy obawy są przesadzone? Wystarczy przypomnieć raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), ciała doradczego działającego przy ONZ. Wynika z niego, że mamy niewiele ponad dekadę na radykalne ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Tylko wtedy uda się osiągnąć ocieplenie klimatu, które nie będzie przekraczać 1,5 stopnia Celsjusza.

Przeczytaj też: Oto pięć polskich startupów, o których może usłyszeć świat

Czy to jest wykonalne? Spójrzmy prawdzie w oczy: raczej nie. Przestawienie globalnej gospodarki na nowe tory w ciągu dziesięciu lat oznaczałoby rewolucję, a tej świat po prostu nie chce. Co z tego, że Europa stawia sobie ambitne cele (w tym czasie polscy decydenci cieszą się z tego, że nie są ambitni), jeśli jej śladem nie podążają USA, Chiny, Brazylia czy pozostałe wielkie gospodarki. Według szacunków Global Carbon Project, światowe emisje CO2 wzrosną w 2019 roku o 0,6 proc. To bardzo dużo biorąc pod uwagę fakt, że powinny spadać.

Specjaliści z IPCC przygotowali kilka scenariuszy dotyczących emisji gazów cieplarnianych, a ten najczarniejszy nazywany jest RCP8.5 i przewiduje, że do 2100 roku temperatura na Ziemi wzrośnie średnio o 5 stopni C. Co to oznacza? Tragedię. I nie piszę tu o świętach bez śniegu czy chłodnym maju. Mowa raczej o scenach z filmów hollywoodzkich, w których nasza cywilizacja się kończy. Jesteśmy na to skazani?

Przeczytaj też: Pozbawione metali ciężkich, tanie i wydajne – takie baterie zapowiada IBM

Autor artykułu z Bloomberga przekonuje, że scenariusz RCP8.5 jest mało prawdopodobny. Oznaczałoby to wielki powrót do gospodarki opartej na węglu. Tymczasem świat powoli, ale jednak, odchodzi od tego surowca. Nie tylko dlatego, że to nieekologiczny surowiec – korzystanie z tego paliwa kopalnego po prostu przestaje się opłacać. Zasilane nim elektrownie wciąż powstają, ale to już raczej zmierzch pewnej ery.

Na znaczeniu zyskują zielone technologie i energia pochodząca z odnawialnych źródeł. Jest to lepsze nie tylko z punktu widzenia planety, lecz także tańsze. Jeśli pozostaniemy na takiej ścieżce rozwoju, planeta ogrzeje się nie o wspomniane 5 stopni C, ale 2,5. Ale to i tak żaden sukces.

Przeczytaj też: Globalny koncern paliwowy chce rewolucji na rynku plastiku

Tak duży wzrost temperatur również oznacza bardzo poważne i negatywne dla ludzkości zmiany. Jeśli nie zagładę, to klęskę, którą w całości trudno nawet przewidzieć. Część miast, a nawet państw zniknie pod wodą, żywność podrożeje, migracje ludności będą się nasilać, bezpowrotnie utracimy pokaźną część flory i fauny. Dlatego niezrealizowanie się najczarniejszych scenariuszy nie jest żadnym powodem do radości. Te pośrednie też oznaczają, zagrożenie dla ludzkiego gatunku.

KATEGORIA
KLIMAT
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies