Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Ruszają rozmowy unijnych przywódców o klimatycznym celu UE na 2050 r. Polska znowu będzie wetować?

W kraju nie brakuje głosów, że tak właśnie powinno być. Miarą sukcesu Polski na szczycie będzie to, ile pieniędzy na zielony rozwój uda się wynegocjować

W czwartek i piątek (12-13 grudnia) obraduje Rada Europejska. Głównym tematem rozmów jest cel neutralności klimatycznej, czyli wyzerowanie przez UE emisji CO2 netto do 2050 roku. Polityka UE w przyszłości ma być we wszystkich obszarach podporządkowana kwestiom środowiska i klimatu, więc rozmowy o celach na przyszłość w prosty sposób wiążą się z podziałem pieniędzy z budżetu UE na lata 2021-2027.

Przeczytaj też: Europarlament ogłasza klimatyczny stan wyjątkowy

Na poprzedniej Radzie, w czerwcu, Polska jako jeden z czterech krajów zawetowała przyjęcie celu neutralności klimatycznej. Czy premier Mateusz Morawiecki wypowie się przeciw i tym razem? Trudno przewidzieć. Minister klimatu Kurtyka powtarzał w ostatnich dniach, że kluczowe dla Polski jest zadbanie o zabezpieczenie naszych interesów w czasie transformacji. Ta zaś, i to w radykalnym wydaniu, niezbędna jest, by redukować emisje w energetyce i całej gospodarce.

Przedstawiony przez UE w środę projekt nowego zielonego ładu pokazuje, że dla Unii zielona gospodarka to już droga, z której nikt nie będzie zawracać, niezależnie od tego, czy Polska na tę ścieżkę wstąpi wraz z innymi. I nawet od strony formalnej weto naszego kraju tego nie powstrzyma.

Jednocześnie presja w kraju, by rząd nie zgodził się na zielone plany UE, pozostaje duża. Związkowcy z „Solidarności” ogłosili, że „zaakceptowanie drogi forsowanej przez KE oraz najbogatsze kraje UE oznaczać będzie dla Polski katastrofę gospodarczą, m.in. konieczność likwidacji całych gałęzi przemysłu oraz drastyczny spadek poziomu życia naszych obywateli".

Władze związku oceniły, że konieczne jest wymuszenie na Komisji Europejskiej zagwarantowania w unijnym budżecie „adekwatnych do potrzeb środków na wsparcie transformacji tradycyjnych gospodarek - takich m.in. jak Polska - których w obecnej propozycji KE nie uwzględniono”. „S” wskazała, powołując się na dane rządowe, że koszt takiej transformacji dla Polski wyniesie od 500 do 700 mld euro. Na takie kwoty z UE nie ma co liczyć.

Fundusz powiązany z mechanizmem sprawiedliwej transformacji będzie liczyć 100 mld euro, a i to do podziału między wszystkie kraje UE, a nie wyłącznie dla Polski.

Przeczytaj też: Sytuacja jest dramatyczna, tysiące naukowców apelują o działania

Palcem w stronę Mateusza Morawieckiego pokiwała też była premier Beata Szydło. – Nie wyobrażam sobie, aby Polska delegacja nie broniła interesów polskiej gospodarki. Zielony ład ważny, ale nie naszym kosztem. Nie bójmy się prawdy i nie dajmy się lobbystom. Trzymam kciuki za Mateusza Morawieckiego – napisała na Twitterze.

Miarą polskiego sukcesu (lub porażki) będzie, nie pierwszy zresztą raz, to ile środków i w jaki sposób rozdzielanych, uda się wynegocjować na krajową transformację. Zielony pociąg UE już ruszył, Polska żadnym wetem nie jest w stanie już go zatrzymać.

KATEGORIA
ENERGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies