Partnerzy strategiczni
Orlen
Znajdą się sposoby na prezydenckie weto? Donald Tusk zapowiada, że wiatraki będą powstawać

Premier deklaruje szybki rozwój energetyki wiatrowej na lądzie mimo prezydenckiego weta. Pomóc miałoby nowe rozporządzenie

Mam dobrą wiadomość dla Polek i Polaków, a złą dla pana prezydenta. I tak będziemy zwiększali, i to radykalnie, moc z wiatraków na lądzie. To w tej chwili najtańsze i najszybsze w realizacji źródło prądu – powiedział premier Donald Tusk w środę podczas otwartej dla mediów części Rady Gabinetowej. Jego słowa to zaskoczenie w świetle tego, że zaledwie kilka dni wcześniej prezydent Karol Nawrocki zawetował przedstawioną przez rząd ustawę wiatrakową.

– Wiatraki będą powstawały i znaleźliśmy już sposoby, by mocą rozporządzenia zintensyfikować nasze działania, także weto będzie mało skuteczne. Być może pan prezydent będzie niezadowolony, ale ja będę usatysfakcjonowany – dodał Tusk.

Przeczytaj też: Czy ktoś namówi Nawrockiego na wiatraki?

Szef rządu nie przedstawił żadnych szczegółów. W podobnym tonie wypowiedziała się w serwisie X ministerka klimatu Paulina Hennig-Kloska: „– Budujemy Rządową Strategię Rozwoju OZE w oparciu o realizację uzgodnionych już inwestycji w elektrownie wiatrowe na lądzie” – zakomunikowała. Według niej moc wiatraków miałaby się podwoić w ciągu pięciu lat.

To kolejne zaskoczenie, bo jeszcze niedawno szefowa resortu klimatu zapowiedziała, że we wrześniu do Sejmu trafi projekt nowej ustawy o odnawialnych źródłach energii. Miałby on zawierać komponent deregulacyjny i ułatwiać inwestycje w energetykę wiatrową na lądzie.

Ze względu na dynamikę, z jaką składne są kolejne polityczne deklaracje, branża pozostaje sceptyczna. – Dla realnego rozwoju rynku energetyki wiatrowej w Polsce kluczowe dzisiaj jest stworzenie stabilnych, przewidywalnych ram prawnych – wskazuje Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Po wieloletnich bojach, jakie obserwowaliśmy wokół branży wiatrowej w ostatnich latach, trudno dziś oczekiwać, by inwestorzy decydowali się na wielomilionowe inwestycje na podstawie samego tylko rozporządzenia, które można równie szybko wprowadzić, jak i wycofać.

Przeczytaj też: Fotowoltaiczna ekspansja Dino

Słowa premiera i minister klimatu wskazują na polityczną determinację, by zwiększać moc wiatru w Polsce, ale nie do końca idą w parze z tym, czego naprawdę potrzebuje branża. Inwestorzy oczekują ram prawnych, które pozwolą planować projekty w perspektywie dekady, a nie miesięcy. Zapowiedzi rozwiązań „mocą rozporządzenia” czy deklaracje o nowej ustawie, składane zaledwie kilka dni po zawetowaniu poprzedniej, wzmacniają poczucie niepewności zamiast je redukować.

Tak długo, jak komunikaty z najwyższego szczebla pozostaną w logice działań doraźnych, branża wiatrowa nadal będzie balansować między oczekiwaniem a sceptycyzmem. A to oznacza, że kolejne megawaty pozostaną na papierze, zamiast zasilać system.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies