Spór resortów o magazyny energii toczy się już od miesięcy za zamkniętymi drzwiami. Z dokumentów, które widziała redakcja Green-news.pl wynika, że MKiŚ nie zostawia suchej nitki na najnowszych propozycjach MRiT. Okazuje się też, że planowane rozporządzenie uderzy nie tylko w magazyny – zagrozi też balkonowej fotowoltaice
Wydarzenia z ostatniego posiedzenia łączonych komisji ds. deregulacji i energii to tylko kolejny element sporu, jaki toczy się na linii Ministerstwo Klimatu i Środowiska – Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Podczas posiedzenia wiceminister klimatu Miłosz Motyka zapewnił, że resort „jest w dialogu” i limity dla magazynów energii zostaną podniesione. W podobnym tonie, w odpowiedzi na niedawną publikację portalu Energetyka24, na X pisała szefowa MKiŚ Paulina Hennig-Kloska.
Przeczytaj też: NABE idzie do kosza
Co dziwi, to zachowanie polityków, jakby o sprawie dowiedzieli się dopiero teraz. Tymczasem już jakiś czas temu MKiŚ wysłało szereg uwag do MRiT – sprawcy całego zamieszania. Redakcja Green-news.pl zapoznała się z uwagami do projektu rozporządzenia autorstwa resortu rozwoju, które wystosowało MKiŚ.
Ministerstwo klimatu zarzuca MRiT nieznajomość dyrektywy UE, która promuje ułatwianie powstawania magazynów energii, a nie utrudnianie ich budowania. Objęcie magazynów o niewielkiej pojemności rygorystycznymi przepisami podniesie ich koszty i zniweczy sens inwestowania w nie – przestrzegało w uwagach MKiŚ, które są już w ministerstwie rozwoju.
„Dla wielu użytkowników może to całkowicie zniweczyć sens ekonomiczny montażu magazynu. Czy podobne brzmienie jak: „Akumulatorów nie umieszcza się w części podziemnej budynku” stosowane są w innych krajach? Czy jest to niezbędne dla bezpieczeństwa?” – dopytuje resort klimatu i apeluje: trzeba zminimalizować wymagania w tym zakresie.
Przy okazji zwrócono uwagę na inny zapis projektowanego rozporządzenia. W ocenie resortu MRiT nowymi rygorami zahamuje rozwój fotowoltaiki montowanej na fasadach i elewacjach budynków czy balkonach (tzw. balkonowa fotowoltaika). Panele o niewielkiej mocy są dosyć powszechne np. w Niemczech. W Polsce jak dotąd nie zostały spopularyzowane, a jeżeli przepisy wejdą w życie, to nie ma na to żadnych szans.
„Pkt 2 wyklucza powstawanie nowoczesnych budynków oraz przebudowę istniejących, gdzie elementy fotowoltaiczne są integralną częścią elewacji. Również pkt 2 sprawia, że realnie nie będzie można założyć paneli na prawie żadnej ścianie budynku, ponieważ aby założyć tylko jeden panel zorientowany pionowo wymagana byłaby odległość ok. 5 metrów pomiędzy oknami, co należy do rzadkości” – dowodzi MKiŚ w uwagach, które dopiero pojawią się na stronach RCL.
Ministerstwo Rozwoju i Technologii pilotuje obecnie dwa projekty, ustawy i rozporządzenia, które są bezpośrednio związane z „małą” energetyką, zwłaszcza prosumencką i dla MŚP. Projekt ustawy Prawo budowlane ma za sobą długą historię, bo MRiT pracowało nad nim od początku 2024 roku. W tym czasie zdążył zyskać miano deregulacyjnego. Wzięło się to z tego, że rząd wyszedł z inicjatywą, by zmniejszać regulacje, więc wpisano projekt w cały deregulacyjny nurt.
Od samego początku w projekcie znajdował się zapis, że instalacja magazynu energii elektrycznej o pojemności powyżej 20 kWh będzie wymagać pozwolenia na budowę. Nic się w tej materii nie zmieniło i projekt po przyjęciu przez rząd trafił do Sejmu (druk 1379) i jeszcze nie zajęła się nim komisja. Projekt (UD22) ma za sobą tak długą drogę, że można znaleźć uwagi MKiŚ właśnie w sprawie tego obostrzenia z I połowy 2024 r.
Teraz MRiT pracuje także nad rozporządzeniem w sprawie warunków technicznych dla budynków, niezwiązanym z deregulacją. Jest ono jeszcze w konsultacjach, ale wywołało ogromne emocje. To w tym rozporządzeniu zaproponowano, aby każdy magazyn energii o pojemności od 10 do 50 kWh umieszczać w oddzielnym budynku technicznym. Te o pojemności do 10 kWh mogą być montowane w domach, ale w wydzielonym pomieszczeniu „nieprzeznaczonym na pobyt ludzi”. Nie będą mogły być też montowane w częściach podziemnych budynku.
O projekcie ustawy i regulacji dotyczącej mówiono w branży od dawna, było odpowiedzią na postulat Stowarzyszenia Polskiej Izby Magazynowania Energii i Elektromobilności (PIME) i spotkał się on z pozytywnym odbiorem. Chociaż na pewnym etapie MKiŚ proponowało, aby jeszcze bardziej poluzować te przepisy. Te uwagi nie zostały jednak uwzględnione. Wątpliwości budzi też pewna dysproporcja. Bez zgłoszenia i pozwolenia na budowę można stawiać źródła fotowoltaiczne o mocy 150 kW. W szybkim trybie (bez zezwolenia na budowę) można byłoby dostawić do niej magazyn energii o pojemności zaledwie 20 kWh.
Natomiast przez projekt rozporządzenia na organizacje i firmy związane z magazynowaniem energii padł blady strach.
W ogromnym skrócie: restrykcyjne przepisy utrudniłyby montowanie magazynów o większej pojemności przy domach, spółdzielniach, a także mniejszych firmach. Podniosłoby to koszty inwestycji, a w efekcie – spowolniłoby ich rozwój.
Przeczytaj też: Nowy program dla magazynów energii
Tymczasem po fali instalacji przydomowej fotowoltaiki, dla wielu gospodarstw domowych magazyn energii stał się rozwiązaniem na zwiększenie autokonsumpcji. Z większych akumulatorów i urządzeń tego typu mogłyby też korzystać też mały biznes czy spółdzielnie mieszkaniowe. Jednak wymóg przygotowania oddzielnego budynku tylko pod magazyn energii może skutecznie wybić taką inwestycję z głowy. „W obecnym brzmieniu rozporządzenie zagraża rozwojowi rynku magazynów energii, który miał być jednym z kluczowych filarów transformacji energetycznej i niezależności energetycznej Polski” – alarmowało już 2 lipca Stowarzyszenie Branży Fotowoltaicznej i Magazynowania Energii.
Jeżeli rozporządzenie weszłoby w życie w obecnej formule, to na nic zdałyby się deregulacyjne przepisy zwalniające magazyny energii elektrycznej do 20 kWh z pozwolenia na budowę, skoro trzeba byłoby umieścić ten magazyn w „bunkrze” (takiego określenia użyła „Gazeta Wyborcza” opisując ponad tydzień temu absurd z rozporządzenia).
MRiT dotychczas wskazywało w uzasadnieniach, że kieruje się rekomendacjami Komendy Głównej Straży Pożarnej i obawami związanymi z ewentualnymi pożarami instalacji fotowoltaicznych i magazynów energii. Wątpliwa jest jednak koncepcja nakładania odgórnych wymogów na wszystkie instalacje, bez uwzględniania ich specyfiki. Nasi rozmówcy z kręgów rządowych zapewniają, że już w momencie publikacji projektu było pewne, że będzie on modyfikowany. Tylko nikt nie rozumie dlaczego MRiT jednak z nim wystąpiło w tej formie.
Na zdjęciu: szef MRiT Krzysztof Paszyk / fot. MRiT