Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Rynek uprawnień do emisji CO2: tak tanio nie było od dawna

Niskie ceny praw do emisji CO2 to efekt większego wykorzystania odnawialnych źródeł energii i spadku produkcji opartej o paliwa kopalne

W walentynkowej aukcji Polska sprzedała ponad 2,3 mln uprawnień do emisji CO2. Oznacza to, że do państwowej kasy wpłynęło blisko 125 mln euro. Przeczytasz o tym na stronie KOBIZE. Zaskoczeniem nie jest jednak ani pula uprawnień uzyskanych w aukcji 14 lutego, ani przychody budżetowe z niej osiagnięte, ale niska cena uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Wyniosła ona niewiele ponad 54 euro za prawo do wyemitowania tony CO2. To poziom, którego nie obserwowaliśmy od drugiej połowy 2021 roku.

Przeczytaj także: Transformacja energetyczna według Brukseli. Te projekty mają pomóc wszystkim w UE

Co spowodowało taki zjazd cenowy uprawnień, za które jeszcze na początku ubiegłego roku płaciliśmy ponad 90 euro? Odpowiedź na to pytanie jest złożona i jak zwykle zależy od równowagi między dwoma elementami rynkowej gry tj. zapotrzebowaniem na uprawnienia i ich dostępnością na rynku.

Europejskie wytwrzanie coraz czystsze

Z punktu widzenia popytu, istotnym czynnikiem było ograniczenie zużycia energii z paliw kopalnych w ramach europejskiego systemu handlu emisjami (EU ETS). System obejmuje gazy cieplarniane emitowane przez producentów energii i ciepła oraz przez przemysł energochłonny. Szacunki wskazują, że emisje w energetyce i przemyśle zmniejszyły się w 2023 r. odpowiednio o ok. 25 proc. i 7 proc. w stosunku do 2022 r.

To efekt większego wykorzystania odnawialnych źródeł energii z jednej strony oraz spadku emisji z produkcji opartej na paliwach kopalnych z drugiej. Przy czym ten drugi czynnik nie jest skutkiem zupełnej dekarbonizacji, a raczej przestawiania się przez część producentów z węgla na gaz. W ubiegłym roku błękitne paliwo zaczęło mocno tanieć. Według informacji Carbon Pulse, produkcja energii z paliw kopalnych w systemie EU ETS w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2023 r. spadła o 21 proc. w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej.

Wytwarzanie elektryczności z węgla kamiennego zmniejszyło się najbardziej, bo aż o 29 proc., a z brunatnego – o 28 proc. Z gazu wytworzono natomiast o 18 proc. mniej energii. Tak duże spadki wytwarzania z paliw kopalnych po części zrekompensowała większa generacja z odnawialnych źródeł (OZE). Elektrownie słoneczne zapewniły o 18 proc. więcej energii, hydroelektrownie – o 11 proc., a wiatraki – o 6 proc.

Przeczytaj także: Nadchodzi „Klimageld”. Niemcy przekażą obywatelom pieniądze za emisje CO2

Całkowita produkcja energii w Europie w pierwszych trzech kwartałach ubiegłego roku spadła jednak o 5 proc. To wynik spowolnienia wzrostu gospodarczego w Unii Europejskiej, wynikającego z wyższych kosztów produkcji po wybuchu wojny w Ukrainie. Zmusiło to wiele zakładów do zamknięcia lub ograniczenia działalności.

Pieniądze na finansowanie celów klimatycznych

Na ceny uprawnień wpłynęła również strona podażowa. Inwestorzy zakładają, że liczba uprawnień CO2 trafiających na aukcje będzie rosła, ponieważ państwa członkowskie UE muszą sfinansować plan odchodzenia od paliw kopalnych w ramach REPowerEU. Według danych przedstawionych przez KE, w latach 2023-2026 wolumeny aukcyjne mogą wzrosnąć nawet o ok. 270 mln uprawnień (dla porównania Polska sprzeda w bieżącym roku uprawnienia do emisji 68,6 mln ton CO2, a całkowita nadwyżka uprawnień na europejskim rynku wynosiła w 2022 roku 1,1 mld) . Ta dodatkowa pula uprawnień na rynku może zrównoważyć spadek ich liczby po wprowadzeniu mechanizmów wynikających z wdrażania pakietu Fit for 55 (m.in. zaostrzenia rezerwy stabilności rynkowej – MSR).

Czy te trendy utrzymają się dłużej? Można przypuszczać, że tak. Bruksela coraz częściej sygnalizuje szybsze wdrażanie narzędzi wspierających dążenie do neutralności klimatycznej w perspektywie 2050 roku. Świadczy o tym chociażby propozycja nowego celu pośredniego dotyczącego obniżenia emisji dla Wspólnoty o 90 proc. do 2040 r.

Zajmujący się handlem uprawnieniami dom Vertis Environmental Finance rzeczywiście spodziewa się spadków emisji w systemie EU ETS średnio o ok. 11 proc. rocznie w perspektywie 2030 r. Jeśli te prognozy się sprawdzą, możemy oczekiwać niższego popytu na uprawnienia w kolejnych latach. Więcej analiz dostępnych jest w nowej publikacji pt. „GO2’50. Klimat. Społeczeństwo. Gospodarka” na stronie Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami oraz Centrum Analiz Klimatyczno – Energetycznych.

Poprawa efektywności energetycznej w UE oraz rosnący udział OZE w europejskim miksie wpłyną na dalszy spadek popytu na uprawnienia do emisji CO2, szczególnie w sektorze produkcji energii elektrycznej. Proces dekarbonizacji europejskiej gospodarki będzie postępował, a to wiąże się z mniejszym zapotrzebowaniem na skupowanie z rynku uprawnień przez fundusze w celu zarządzania ryzykiem zmienności cen CO2. Z drugiej jednak strony może rosnąć zapotrzebowanie w sektorze przemysłowym i lotnictwie.

Nie ma przesłanek do mrożenia cen

Dla odbiorców energii niższe koszty emisji CO2 stanowią pozytywną informację. Mogą bowiem przełożyć się stabilizację lub nawet obniżkę cen energii elektrycznej pod warunkiem, że producenci przełożą te spadki na oszczędności dla klientów. Tu należy jednak zastrzec, że decyzja o obniżkach to wypadkowa także innych czynników rynkowych oraz polityki cenowej poszczególnych firm energetycznych. Należy jednak podkreślić, że spadek na rynku CO2 jest jedną z przesłanek, na których polski rząd może oprzeć swoją decyzję o konieczności (lub raczej jej braku) do dalszego mrożenia cen energii w drugim półroczu 2024 roku.

Zwłaszcza, że ceny uprawnień w 2023 r. spadały – jak wskazuje KOBIZE (o 12 proc.) – w ślad za cenami większości surowców energetycznych, tj. gazu, węgla i ropy o odpowiednio 53 proc., 44 proc. i 10 proc.). To jest również pokłosie zwiększającego się wykorzystania OZE w UE i kryzysu energetycznego w przemyśle.

Przeczytaj także: Rządowy zwrot akcji w sprawie europejskich emisji CO2

Z drugiej strony, spadek cen uprawnień do emisji CO2 oznacza także niższe wpływy do budżetu. Pieniądze ze sprzedaży aukcyjnej teoretycznie miały być przeznaczane na działania wspierające transformację energetyczną w Polsce. Wiadomo jednak powszechnie, że polski rząd przeważnie nie wykorzystywał tych środków zgodnie z ich przeznaczeniem.

Jedno można powiedzieć o walentynkowej aukcji – niskie ceny w niej zaobserwowane odzwierciedlają zmienność sektora energetycznego oraz konieczność dostosowania się do coraz bardziej restrykcyjnych regulacji dotyczących emisji gazów cieplarnianych.

Foto: Freepik

KATEGORIA
TRANSFORMACJA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies