Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Awantura za pół miliarda coraz bliżej końca. Ekran w Turowie za 24 mln zł wycisza czeskie roszczenia

Czeski film z Turowem w tle. PGE GiEK nie pochwaliła się, że ekran przeciwfiltracyjny został ukończony. W dodatku spełnia swoją rolę – po czeskiej stronie podnosi się poziom wód gruntowych. Czeskie ministerstwo środowiska potwierdza to w korespondencji z green-news.pl

Nawet pół miliarda złotych kosztował Polskę spór o kopalnię Turów. Z tego 68,5 mln euro to kary nałożone przez Komisję Europejską, a do rachunku należy doliczyć też 45 mln euro, które polski rząd i Polska Grupa Energetyczna musiały wypłacić Czechom. Jeszcze przed pójściem ze sprawą do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Czesi domagali się 40-45 mln euro, więc osiągając porozumienie z nimi wcześniej, można było uniknąć przynajmniej kosztów związanych z karami KE.

Do całego rachunku trzeba doliczyć jeszcze jeden wydatek, o którym zaraz po podpisaniu polsko-czeskiego porozumienia z 3 lutego 2022 r. zrobiło się cicho. Chodzi o ekran przeciwfiltracyjny na terenie kopalni węgla brunatnego Turów. Strona polska zobowiązała się do ukończenia jego budowy. Za inwestycję tę odpowiedzialna jest PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. Ekran przeciwfiltracyjny ma ochronić mieszkańców czeskich gmin przygranicznych przed suszą – działalność kopalni negatywnie wpływa na zasoby wód gruntowych, obniżając ich poziom. Problem z wodą był jednym z argumentów w sporze. Czesi ostrzegali, że kontynuacja wydobycia może pozbawić dostępu do niej nawet 30 tys. osób.

Przeczytaj też: Koniec wielkiego truciciela i początek ogromnych problemów. Co zrobić z Bełchatowem?

Ostatni raz PGE GiEK otwarcie informowała o postępach prac przy budowie ekranu przeciwfiltracyjnego 29 kwietnia 2021 r. (czyli już po złożeniu przez Czechy pozwu przeciwko Polsce). W komunikacie z tego dnia podkreślono, że prace budowlane przebiegają zgodnie z harmonogramem i są „w końcowej fazie realizacji”. Szacunkowe koszty budowy określono na około 17 mln zł.

Potem jednak w oficjalnej komunikacji spółki nie było ani słowa o tym, że ekran ukończono. Znalazła się jedynie krótka wzmianka... z okazji Światowego Dnia Wody. 22 marca 2022 roku PGE GiEK ogłosiła: „W Kopalni Turów powstał dodatkowo prewencyjny ekran przeciwfiltracyjny, który zabezpiecza ewentualny przepływ wody z ujęcia w czeskiej wsi Uhelna w kierunku kopalni”.

Ekran przy Turowie... działa

Zwróciłem się do PGE GiEK z pytaniami o harmonogram budowy i czy rzeczywiście ekran przeciwfiltracyjny został ukończony. Jego budowa to element porozumienia polsko-czeskiego, od którego zależało stanowisko Pragi w sprawie Turowa. Spółka oszczędnie gospodaruje informacjami w tej sprawie. Odmówiła podzielenia się harmonogramem budowy, tłumacząc to tajemnicą handlową. Potwierdziła natomiast ukończenie ekranu, ale bez daty jego oddania do użytku. Względnie pewny jest za to inny termin – ekran działa od kwietnia 2022 roku, ponieważ od wtedy zaczęto liczyć 12-miesięczny okres testowy przesłony (przynajmniej tak robi GiEK, o czym później).

„Zgodnie z zapisami Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Czeskiej, po zakończeniu budowy bariery ochronnej nastąpi okres testowy, który pozwoli ocenić, czy bariera ochronna wód podziemnych jest w pełni funkcjonalna, w szczególności w zakresie zapobiegania odpływowi wód podziemnych z terytorium Republiki Czeskiej” – brzmi odpowiedź PGE GiEK na jedno z pytań. Oddany do użytku – oczywiście na razie w ramach testów – ekran kosztował też więcej, niż zakładano. Finalny koszt wyniósł 24 mln zł, a GiEK tłumaczy, że „w wyniku lepszego rozpoznania warunków geologicznych robotami wiertniczymi, wykonano dodatkowe, niezbędne prace, które spowodowały wzrost nakładów inwestycyjnych”.

W tej sprawie dziwi nie tylko brak pochwalenia się – bądź co bądź – sukcesem. Umowa w sprawie budowy ekranu przeciwfiltracyjnego (nazywanego też przesłoną hydroizolacyjną) została podpisana już dawno temu – 22 marca 2019 r. Wtedy nic jeszcze nie wskazywało na to, że Czesi mogą postawić sprawę na ostrzu noża. Dopiero w 2020 roku, gdy ówczesny minister klimatu Michał Kurtyka przedłużył kopalni koncesję na wydobycie węgla brunatnego, Praga dostała kolejny argument do ręki. Podnoszono wtedy, że koncesja została wydana niezgodnie m.in. z unijnym prawem. Polskie przepisy wówczas zezwalały, by koncesje można przedłużać bez uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Później wyjątek, który pozwolił Kurtyce na taki ruch, wykreślono z polskiego prawa w czerwcu 2021 r.

Ta „szybka” koncesja była tą, która ostatecznie doprowadziła do zaostrzenia sporu i pozwoliła Czechom dotrzeć aż do TSUE. Jednak w całej sprawie chodziło o dwie różne koncesje: oprócz tej wydanej przez Kurtykę była też druga, „standardowa”, o którą PGE starała się co najmniej od 2015 roku. To właśnie z negocjacji tej drugiej koncesji pochodzą protokoły udostępniane przez PGE w trakcie sporu o Turów i to jeszcze w ramach rozmów sprzed lat z Czechami podjęto decyzję o budowie ekranu.

Protokoły konsultacji sprzed eskalacji sporu można znaleźć pod tym adresem. W tamtym okresie PGE podpierała się też badaniami Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej PIB, że wpływ na zasoby wodne po czeskiej stronie „mają warunki meteorologiczne, a nie działalność Kopalni Węgla Brunatnego Turów”. Niewykluczone, że brak postępów w sprawie tej „standardowej” koncesji zaowocował decyzją Kurtyki. Nie mniej jednak – PGE od dawna musiała zdawać sobie sprawę, że Czesi w kilku kwestiach nie ustąpią, nie bez powodu negocjacje z nimi tak się dłużyły.

U Czechów podnoszą się wody gruntowe

Skoro rozmowy trwały od 2015 roku, a w 2019 podpisano umowę w sprawie ekranu, to warto byłoby poznać harmonogram prac przyjęty przez PGE GiEK. Pozwoliłoby to określić, kiedy podjęto pierwsze prace. PGE GiEK, jak wspomniałem, w tej kwestii zasłania się tajemnicą handlową. Jednocześnie spółka nie chwali się, że przesłona za 24 mln zł i element polsko-czeskiego porozumienia, nie tylko działa, ale rzeczywiście wpływa – i to pozytywnie – na poziom wód gruntowych u sąsiadów. Choć i w tej kwestii jest jak w czeskim filmie.

Przeczytaj też: Pierwsza od 30 lat nowa kopalnia w Wielkiej Brytanii

Z korespondencji z PGE GiEK wynika, że ekran działa od kwietnia 2022 r. Spółka od tego miesiąca liczy 12-miesięczny okres testowy. Innego zdania jest czeskie ministerstwo środowiska. Ondřej Charvát z biura prasowego resortu w odpowiedzi na pytania green-news.pl stwierdza, że okres testowy potrwa do czerwca 2023 r. Co więcej, Czesi uważnie przyglądają się postępom prac i dzielą się z obywatelami informacjami o sytuacji z Turowem. Powstała specjalna strona, na której można znaleźć najnowsze informacje o tym, czy porozumienie jest realizowane i jakie są efekty prac po polskiej stronie.

A efekty są więcej niż zadowalające. „Na pełną ocenę funkcjonalności podziemnej bariery jest jeszcze za wcześnie, ale według najnowszych ustaleń czeskiej służby geologicznej poziom wód gruntowych w otworach monitoringowych na południe od ściany rzeczywiście już się podnosi” – przekazał Charvát z biura prasowego ministerstwa środowiska Czech.

W związku z powyższym wiele wskazuje na to, że po czerwcu 2023 roku będziemy mogli zapomnieć o sporze z Pragą. Szkoda, że kosztowało to pół miliarda, a nie tylko tyle, co sam ekran.

Fot. Julian Nyča, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

KATEGORIA
EKOLOGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies