Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Czas zapowiedzieć załamanie fotowoltaiki w Polsce? Poznaj opinię eksperta

Segment prosumencki czeka spowolnienie, ale zyskiwać powinny inne części sektora energetyki słonecznej

Co dalej z polską fotowoltaiką? To pytanie od niedawna słychać coraz częściej, a wszystko za sprawą zmian w przepisach, które przed długim czerwcowym weekendem zaprezentowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Po ich opublikowaniu szybko pojawiły się głosy, że nowe prawo, które ma obowiązywać od 1 stycznia 2022 roku, będzie wielkim wyzwaniem dla sektora OZE. Część ekspertów jednak postrzega tę zmianę inaczej.

Przeczytaj też: Polacy bohaterami minidokumentu Facebooka

W serwisie green-news.pl możesz przeczytać, że polska fotowoltaika szybko się rozwija, zwłaszcza w segmencie prosumenckim, ale zbierają się nad nią czarne chmury. Wspomniany już resort chce, by prosumenci wchodzący na rynek po 2021 roku nie mogli korzystać z funkcjonującego obecnie tzw. systemu upustów. Polega on na tym, że właściciel instalacji oddaje do sieci niewykorzystaną przez siebie energię, by móc ją odebrać w innym terminie (w ilości do 80 proc.).

Według nowych zasad prosument będzie sprzedawał niewykorzystaną energię na rynku, a następnie kupował ją, gdy mikroinstalacja nie pokryje zapotrzebowania. Według dzisiejszych realiów cena zakupu energii będzie dużo wyższa niż sprzedaży nadwyżek prądu. Stąd powtarzające się coraz częściej opinie, że inwestowanie we własne panele będzie zdecydowanie mniej opłacalne, co uderzy w rynek warty już około 10 mld zł rocznie.

Przeczytaj też: Dieta roślinna łagodzi objawy Covid-19

Odmiennego zdania jest Bartosz Bąbrych, prezes spółki N Energia, zajmującej się odnawialnymi źródłami energii. Przekonuje, że system opustów odegrał swoją rolę i dał energetyce słonecznej impuls do rozwoju. Jednocześnie jednak branża zmaga się z różnymi problemami, które można określić mianem chorób wieku młodzieńczego. Mowa zarówno o nieuczciwych praktykach sprzedażowych, jak i problemach z jakością wykonania instalacji.

Zdaniem Bąbrycha skutkiem dobrej koniunktury jest pojawienie się na rynku szeregu przypadkowych podmiotów, które nastawiają się wyłącznie na szybki zysk. A błędy popełniane przez niewykwalifikowane ekipy montażowe mogą zagrażać mieniu i życiu klientów.

Przeczytaj też: Wiatraki zasilą produkcję piwa

Prezes N Energii przekonuje, że po wprowadzeniu nowych przepisów domowych mikroinstalacji będzie przybywać wolniej, ale szybciej rosnąć będą zamówienia na farmy słoneczne dla firm, obywatelskich społeczności energetyczny oraz segment farm słonecznych. Jednocześnie firmy z branży będą wchodzić na rynek dystrybucji i zarządzania energią. Owszem, część przedsiębiorstw instalacyjnych zniknie z rynku, ale przetrwają te posiadające odpowiednie zasoby, kwalifikacje i zaplecze techniczne. Czeka je konsolidacja oraz zajmowanie nisz w łańcuchu dostaw.

Bartosz Bąbrych nie jest osamotniony w opinii, że branża wciąż ma duże perspektywy rozwoju, a trend wytwarzania własnego prądu jest już nie do odwrócenia. Zwłaszcza, że niebawem powinna ruszyć kolejna runda programu „Mój prąd”. Ekspert zwraca jednak uwagę na pewien problem: komunikowanie przez rząd strategii wobec rynku fotowoltaicznego. Wydaje się ona niespójna i chaotyczna, a to nie sprzyja rozwojowi.

KATEGORIA
ENERGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies