Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Tesla traci jedno ze źródeł zarobku. Europejski koncern nie będzie płacić amerykanom za „obniżanie” emisji CO2

Koncern Stellantis, do którego należą marki takie jak Fiat, Opel czy Peugeot, do niedawna kupował od Tesli uprawnienia do emisji CO2

Tesla produkując wyłącznie samochody elektryczne może sprzedawać uprawnienia do emisji CO2. Jednym z głównych odbiorców tej „usługi” był dotychczas koncern Stellantis, który nie produkował wystarczającej ilości e-aut, by spełnić cele redukcji emisji CO2 nakładane na producentów samochodów. Nie dostarczał również konwencjonalnych pojazdów spełniających normę Euro 6 D, czyli emitujących nie więcej niż 95 g CO2/km. Według najświeższych zapowiedzi Carlosa Tavaresa, prezesa Stellantisa, w 2021 roku koncern zamierza osiągnąć wymagany próg emisyjności w Europie. Nie będzie więc musiał dokupować uprawnień do emisji CO2.

Przeczytaj też: Czarne chmury nad produkowanymi w Polsce silnikami

Marki należące do PSA (Peugeot, Citroen, DS, Opel) i FCA (m.in. Alfa Romeo, Fiat, Chrysler czy Lancia), które wchodzą w skład Stellantis, mają w ofercie coraz więcej modeli samochodów elektrycznych. Niektóre z nich będą nawet produkowane w Polsce (o tyskich zakładach przeczytasz tutaj). Również na Starym Kontynencie z każdym rokiem rośnie sprzedaż aut PSA z alternatywnymi napędami. Według zapowiedzi Tavaresa, dzięki unowocześnieniu oferty koncern zaoszczędzi ponad 300 mln euro. Dwie trzecie tej kwoty trafiłoby do Tesli.

W 2017 roku, kiedy w Komisji Europejskiej trwały prace nad nowymi przepisami w zakresie ograniczania emisji CO2, przedstawiciele branży motoryzacyjnej wyrażali wątpliwości, czy tak rygorystyczne normy emisji są do spełnienia. Producentów aut w Europie obowiązuje obecnie limit emisji CO2 95 g/km, przekroczenie tej normy łączy się z karami, które koncerny muszą zapłacić. Trwają już prace nad wprowadzeniem nowej normy emisji spalin, czyli Euro 7. Wielu ekspertów uważa, że wprowadzenie jej uniemożliwi dalszą sprzedaż samochodów z silnikami Diesla.

Przeczytaj też: Londyn, miasto ultraniskiej emisji

Branża motoryzacyjna znalazła sposób na nowy system ograniczania emisji i oferuje więcej hybryd typu plug-in, które w warunkach laboratoryjnych lub użytkowane w szczególnym reżimie potrafią być wyjątkowo oszczędne pod względem konsumpcji paliwa. Jednak, jak podają organizacje monitorujące transport, nawyki kierowców są dalekie od zapewnień producentów. Międzynarodowa Rada Czystego Transportu alarmowała już w 2020 roku, że użytkownicy hybryd plug-in wcale ich nie ładują i w efekcie auta znacznie częściej włączają silnik spalinowy, co oczywiście wpływa na emisję CO2. To właśnie konieczność sprostania rygorystycznym normom powoduje, że koszty produkcji samochodów spalinowych stale rosną i niebawem mogą się zrównać z elektrycznymi. Te drugie sukcesywnie będą tanieć. Więcej o tym, kiedy te ceny mogą się zrównać pisałam na podstawie nowego raportu przygotowanego przez Bloomberg New Finance.

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies