
Klimat i konkurencyjność – to hasło, które wywołuje emocjonalną debatę w Unii Europejskiej. Istnieją obawy, że ambitne cele klimatyczne mogą osłabić przemysł, ale nie jest to jedyna pułapka czyhająca na europejskie plany transformacji
Artykuł opublikowany w ramach współpracy Green-news.pl z Instytutem Zielonej Gospodarki*, jednym z najważniejszych polskich think tanków zajmujących się tematyką transformacji. Tytuł i lead artykułu pochodzą od redakcji.
20 października 2025 r. Ursula von der Leyen napisała do przywódców Unii Europejskiej list, który odbił się szerokim echem w Brukseli. Szefowa Komisji Europejskiej ostrzegła, że Europa stoi u progu nowej ery zależności – tym razem nie od gazu z Rosji, ale od chińskich fabryk i surowców.
Jej zdaniem to właśnie Chiny kontrolują dziś strategiczne ogniwa globalnych łańcuchów dostaw – od minerałów krytycznych po technologie czystej energii – a Europa musi jak najszybciej wzmocnić własną pozycję przemysłową, zanim stanie się bezbronna w nowym porządku gospodarczym. To duża zmiana w tonie wypowiedzi płynących z Brukseli w kontekście polityki klimatycznej i transformacji gospodarki kontynentu ku przyszłości.
Światowa rywalizacja o dostęp do energii to już nie tylko baryłki ropy, węgiel i gazowe rurociągi. Dziś prawdziwa gra toczy się o kontrolę nad minerałami krytycznymi, sieciami energetycznymi, finansowaniem i technologiami, które będą kształtować XXI wiek.
Przeczytaj też: Bruksela zamierza zawalczyć z drożejącą energią
To niezwykle ważna kwestia strategiczna, która dotyczy bezpieczeństwa energetycznego, cen prądu, niezależności państw i zdrowia obywateli. Dostęp do wody, nasłonecznienie, potencjał wiatrowy, zasoby geotermalne, minerały krytyczne oraz rodzime zdolności technologiczne są dzisiaj kluczowymi determinantami przewagi strategicznej państw, ich potęgi i realnego wpływu.
Jak zauważają autorzy raportu „Power Rewired: The New Map of Energy and Geopolitics” przygotowanego przez JPMorgan Chase, dominacja paliw kopalnych wciąż pozostaje silna w Ameryce Północnej, Azji i na Bliskim Wschodzie. Ale nowe źródła energii — wodorowa, odnawialna, geotermalna — tworzą szansę na strategiczną przewagę dla regionów takich jak Europa ale też Afryka czy Ameryka Południowa.
Europa musi więc zwiększyć swoją suwerenność przemysłową w technologiach czystych — wzmocnić zdolności produkcyjne i kontrolę nad całym łańcuchem wartości: od wydobycia surowców, przez ich przetwarzanie, po gotowe produkty.
Niestety, jak podkreśla Ośrodek Studiów Wschodnich, Unia wciąż w dużej mierze pozostaje uzależniona od chińskich technologii i komponentów – od paneli fotowoltaicznych, przez baterie, po elementy dla elektromobilności. W efekcie, europejskie fabryki i projekty energetyczne często stoją w miejscu, bo zbyt skomplikowane przepisy i brak własnych mocy produkcyjnych hamują inwestycje, zamiast je napędzać.
Według francuskiego think tanku Institut Montaigne, to właśnie te słabości – ograniczone zdolności przemysłowe, niedobór inżynierów i restrykcyjne regulacje – sprawiają, że Europa na obecną chwile przegrywa wyścig o nowe technologie. Dodatkowo, uzależnienie od krajów trzecich niesie ryzyko politycznych napięć, manipulacji cenami i zakłóceń transportu.
Eksperci wskazują trzy główne osie działań, które mogą pomóc Europie odzyskać kontrolę nad własnym przemysłem:
Przywódcy w Europie coraz częściej z niepokojem mówią o ryzyku utraty konkurencyjności – ten ton wyraźnie wybrzmiał także podczas ostatniej Rady Europejskiej. Coraz więcej państw obawia się, że zbyt ambitne cele klimatyczne mogą osłabić europejski przemysł i zwiększyć koszty dla obywateli.
Przeczytaj też: Szykują się poprawki przy ETS 2
Hasło „klimat i konkurencyjność”, które stało się mottem dyskusji, w rzeczywistości skrywa napiętą debatę o tym, jak szybko i jak daleko Europa może posunąć się w transformacji, nie nadwyrężając jednocześnie swojej gospodarki i społecznego poparcia dla zielonej transformacji.
Według Net Zero Industry Act z czerwca 2024 do 2030 roku Europa chce produkować na swoim terytorium 40% potrzebnych technologii zeroemisyjnych, a do 2040 roku osiągnąć 15% udziału w globalnej produkcji cleantech (liczonej według wartości dodanej, czyli udziału w światowej wartości rynkowej tych technologii, a nie samej ilości urządzeń). To ambitny plan, który przesądzi o tym, czy Europa w przyszłej dekadzie będzie przemysłowym graczem – czy tylko rynkiem zbytu dla cudzych technologii.
Dziś gra toczy się już nie tylko o gospodarkę, ale o to, kto będzie autorem światowych reguł gry po erze węgla i ropy.
*Instytut Zielonej Gospodarki to interdyscyplinarny i niezależny think tank, który wspiera reformy na rzecz innowacyjnej, zrównoważonej i odpornej gospodarki. Poprzez badania, analizy, raporty i rekomendacje przygotowywane przez naszych ekspertów, dostarcza danych i narzędzi do skutecznej i akceptowanej społecznie transformacji.
Fot. EC - Audiovisual Service / European Union, 2025