Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Mniej obowiązkowych zielonych certyfikatów. Nowy pomysł Ministerstwa Klimatu i Środowiska

MKiŚ chce z 18,5 do 10 proc. chce zmniejszyć obowiązkowy udział zielonej energii. Tłumaczy to chęcią ochrony odbiorców końcowych

Ministerstwo Klimatu i Środowiska wykonało właśnie krok, który zapowiadało jeszcze w listopadzie 2021 roku. Resort przekazał do konsultacji projekt rozporządzenia, który dotyczy tzw. zielonych certyfikatów. Takie świadectwa pochodzenia otrzymuje się za produkcję energii z odnawialnych źródeł (OZE), a potem można je sprzedać na Towarowej Giełdzie Energii.

W tej chwili firmy obracające energią są zobowiązane, by w bilansie energii elektrycznej udział tych certyfikatów wynosił 18,5 proc., a taką „zieloną” energię mogą kupować od producentów OZE lub na TGE. Jeżeli nie spełniają tego wymogu, muszą ponosić opłatę zastępczą.

Przeczytaj też: Niemcy żegnają się z silnikami spalinowymi

MKiŚ chce zmniejszyć ten wymóg dla certyfikatów do 10 proc. w 2023 roku. Resort argumentuje, że chce tej zmiany, ponieważ stale spada liczba instalacji OZE, które znajdują się w systemie zielonych certyfikatów. W latach 2023-2025 ma zniknąć z systemu 1 GW takich instalacji (kończy się dla nich wsparcie). Pod koniec 2022 roku takich instalacji w systemie certyfikatów ma być około 7,2 GW.

Po co w ogóle taki ruch? Jak argumentuje MKiŚ od połowy 2021 roku rosły ceny zielonych certyfikatów, m.in. dlatego, że było mniej wietrznie. Spora część systemu certyfikatów to moce zainstalowane w farmach wiatrowych, a 2021 rok był zdecydowanie kiepski dla tych elektrowni. Im niej wieje, tym mniej prądu dostarczają. Resort zaznacza również, że na rynku i tak występuje nadpodaż tych świadectw, a obniżenie udziału certyfikatów ochroni odbiorców końcowych przed wzrostami cen energii.

Według wyliczeń resortu w 2021 roku średnia cena roczna zielonego certyfikatu wyniosła blisko 192 zł/MWh, ale sięgała okresowo nawet 300 zł/MWh. Obecnie wynosi około 250 zł/MWh. Zestawiono to z rosnącymi cenami energii elektrycznej, które sięgały ponad 800 zł/MWh i resort uznał, że obniżenie udziału certyfikatów nie wpłynie aż tak bardzo na zyski podmiotów, które je wystawiają.

Nowe wytyczne ws. zielonych certyfikatów. PSEW bije na alarm

„Kontrakty długoterminowe zawierane na Towarowej Giełdzie Energii potwierdzają utrzymanie się wysokiego poziomu cen energii elektrycznej w kolejnych latach. W efekcie już ten jeden strumień zapewnia wystarczająco wysoki przychód inwestorów OZE partycypujących w systemie świadectw pochodzenia, gwarantując rentowność ich instalacji” – twierdzi MKiŚ w ocenie skutków regulacji.

Przeczytaj też: UOKiK zabrał się za naciągaczy od fotowoltaiki

W ocenie Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), pomysł MKiŚ jest mocno nietrafiony i może prowadzić do „załamania na rynku zielonych certyfikatów”. Według organizacji zmiana przepisów jeszcze bardziej napędzi nadpodaż zielonych certyfikatów (ministerstwo samo przyznało, że jest ich zbyt wiele), a ich liczba wzrośnie w samym 2023 roku co najmniej dwukrotnie, a rok później – prawie trzykrotnie do poziomu ponad 20 TWh.

– To oznacza, że w celu zbilansowania systemu w horyzoncie długoterminowym niezbędne byłoby wyeliminowanie nadpodaży w krótkim okresie pod koniec funkcjonowania systemu, co oznaczałoby istotny wzrost kosztów (z punktu widzenia odbiorców końcowych). To wyrok na przyszłość dla branży OZE, który pokazuje nieprzewidywalność regulacji dla inwestycji w Polsce – stwierdza prezes PSEW Janusz Gajowiecki, oceniając propozycje MKiŚ.

KATEGORIA
ENERGIA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies