Partnerzy wspierający
KGHM Orlen Tauron
Zacznij się przyzwyczajać do ekstremalnej pogody w Polsce. Jednoczesne susze i powodzie mogą być codziennością

Zmian klimatycznych nie cofniemy. Ale możemy się przygotować na nadmiar wody lub jej brak

Polska zmaga się w tym roku z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi: zimą bez śniegu, suszami i jednoczesnymi lokalnymi podtopieniami wywołanymi przez ulewne deszcze. Na dobrą sprawę te problemy dawały o sobie znać już w poprzednich latach – teraz po prostu się nasilają. I nie zanosi się na to, by sytuacja miała się zmienić na lepsze. Postępujące zmiany klimatyczne sprawią, że naprzemienne susze i powodzie z roku na rok będą coraz częstsze i silniejsze.

Przeczytaj też: Polska stolica węgla walczy ze skutkami suszy

Niektórym obecna sytuacja może się wydawać bardzo dziwna: jednocześnie słychać i o suszach, i o powodziach. Tę zagadkę łatwo jednak wytłumaczyć, a podjął się tego dr Jarosław Suchożebrski z Wydział Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert kampanii Centrum Współpracy i Dialogu Uniwersytetu Warszawskiego #UWażniNaSuszę. Wyjaśnia on, że deszcze nawalne, czyli te krótkotrwałe, ale intensywne, w małym stopniu wpływają na łagodzenie problemu suszy. Zaś przyczyną suszy są coraz cieplejsze i bezśnieżne zimy oraz upalne lata. W Polsce w ostatnich dekadach obserwowane jest potrojenie liczby upalnych dni.

Jeżeli średnioroczne sumy opadów deszczu są zbliżone, ale utrzymuje się wyższa temperatura powietrza, parowanie wody jest większe. Niestety, oznacza to deficytowy bilans wodny: wysusza się gleba, spada poziom wód gruntownych, wysychają rzeki i mokradła. W efekcie pogłębia się problem suszy. Wspomniane już ciepłe zimy sprawiają, że opady śniegu są coraz mniejsze. A to właśnie topniejący śnieg był dotychczas najważniejszym wiosennym źródłem zasilania gleb w wilgoć. Powolne roztopy zapewniały wilgoć roślinom na początku sezonu wegetacyjnego. Teraz tego nie ma.

Przeczytaj też: Oczko wodne w ogrodzie można zbudować za pieniądze od państwa

Opady deszczu czy niewielkie i szybko topniejące opady śniegu zimą, szybko spływają do rzek – zasilany jest Bałtyk, a nie gleba i wody gruntowe. Te ostatnie nie mogą też być zasilone przez gwałtowne, krótkotrwałe opady deszczu, które szybko spływają po powierzchni terenu. Aby gleba mogła wchłonąć wodę, zmagazynować ją i odprowadzić do głębszych warstw, potrzebne są deszcze przelotne i częste.

Znane są już zatem przyczyny obecnych problemów. Ale jak sobie z nimi poradzić? Podstawą jest oczywiście przeciwdziałanie katastrofie klimatycznej, lecz to zadanie długotrwałe. W bliższej perspektywie czasowej kluczowe może się okazać m.in. zwiększenie naturalnej retencji wody i spowolnienie jej odpływu. W tym celu można np. likwidować lub odpowiednio przekształcać rowy melioracyjne tam, gdzie jest to możliwe. Bardzo istotne są też ochrona mokradeł, zastopowanie odwadniania torfowisk czy przywracanie terenów zalewowych.

Przeczytaj też: Ministerstwo daje 60 milionów złotych na pozyskiwanie deszczówki

Niezwykle istotne będzie przywracanie naturalnego biegu rzek i zwiększanie rozstawu wałów przeciwpowodziowych. Dr Jarosław Suchożebrski przekonuje również, że szczególną ochroną powinny zostać objęte lasy na terenach górskich, gdzie retencjonowanie wód opadowych jest najważniejsze. W serwisie green-news.pl pisaliśmy już, że przeciwdziałać podtopieniom w miastach można zmniejszając w nich ilość betonu. Im bardziej zielono będzie, tym łatwiej woda wsiąknie w ziemię. Na takie działania są pieniądze i należy z nich jak najszybciej skorzystać.

KATEGORIA
KLIMAT
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Zapisz się do newslettera

Aby zapisać się do newslettera, należy podać adres e-mail i potwierdzić subskrypcję klikając w link aktywacyjny.

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies