Partnerzy strategiczni
Orlen
Energia na giełdę: rząd chce przywrócić obligo. Co to oznacza dla rynku i OZE?

Ministerstwo Energii zapowiada przywrócenie obliga giełdowego w wysokości 55 proc. produkcji energii. Zwolnione mają być tylko mniejsze źródła, a duże elektrownie i farmy OZE będą musiały znaczną część produkcji sprzedawać na giełdzie

W zależności od tego, kto akurat trzyma stery w polskiej energetyce, możemy usłyszeć, że obligo giełdowe podnosi albo obniża hurtowe ceny prądu. Trzy lata temu mechanizm ten został w Polsce zniesiony. Obecnie Ministerstwo Energii proponuje przywrócenie zasady, zgodnie z którą wytwórcy energii są zobowiązani wprowadzać na rynek giełdowy 55 proc. swojej produkcji.

Przeczytaj też: Dodatkowe miliardy na inwestycje

Jaka finalnie część elektryczności popłynie na Towarową Giełdę Energii (TGE), dowiemy się dopiero za jakiś czas. Przepisy są w planach – umieszczono je w wykazie prac rządu. Termin przyjęcia projektu przez Radę Ministrów to III kwartał br.

Kto będzie objęty obowiązkiem?

Autorzy propozycji nie przewidują większych odstępstw od zasady wprowadzenia na giełdę ponad połowy energii. Z obliga zwolnione mają być elektrownie OZE o mocy do 10 MW, źródła konwencjonalne do 50 MW, instalacje przyłączone do odbiorcy linią bezpośrednią, wysokosprawna kogeneracja, a także instalacje wykorzystujące biogaz rolniczy i objęte złoszonymi do Urzędu Regulacji Energetyki kontraktami cPPA (Corporate Power Purchase Agreements).

W praktyce oznacza to, że duże elektrownie węglowe, gazowe czy farmy wiatrowe i fotowoltaiczne powyżej wskazanych progów będą musiały znaczną część swojej produkcji sprzedawać na rynku publicznym, a nie wyłącznie w ramach długoterminowych kontraktów dwustronnych. Nowe przepisy mają poprawić transparentność obrotu energią i ograniczyć ryzyko nadużyć w kontraktach bilateralnych.

„W 2023 r., przy braku obliga giełdowego, najwięksi wytwórcy oraz spółki obrotu energią ponad 70 proc. swojej sprzedaży i planowanego zakupu energii elektrycznej zakontraktowały pomiędzy sobą w kontraktach dwustronnych w ramach własnych grup kapitałowych, ograniczając dostęp do powyższej energii klientom zewnętrznym, co poskutkowało brakiem konkurencji na rynku hurtowym” – przypominają autorzy projektu w uzasadnieniu.

Wyższe obligo to mniejsze ryzyko

Wprowadzenie obliga zwiększy też płynność na TGE, co w dłuższym horyzoncie może stabilizować rynek.

– Fundamentem zdrowego i konkurencyjnego rynku energii jest płynny, otwarty i transparentny handel na rynku hurtowym. W Polsce te cechy w dużej mierze spełnia segment rynku spotowego – dnia następnego i bieżącego. Znacznie gorzej wygląda natomiast sytuacja na rynku terminowym, gdzie wciąż brakuje płynności, konkurencji, a przede wszystkim podaży – wyjaśnia Krzysztof Hrywniak, ekspert rynku energii. Wskazuje, że dla mniejszych spółek obrotu dostępność energii w kontraktach terminowych – miesięcznych, kwartalnych czy wieloletnich, zarówno w profilach base, jak i peak jest kluczowa.

– Jeżeli firmy te mają pewność, że na rynku hurtowym kupią potrzebny wolumen, mogą z większą swobodą przygotowywać oferty dla odbiorców końcowych. Co istotne, działają wtedy przy niższym poziomie ryzyka, którego nie muszą przenosić na klientów w cenach energii. Dlatego, choć z zasady nie jestem zwolennikiem rozwiązań przymusowych, wprowadzenie obliga giełdowego na rynku terminowym mogłoby realnie poprawić warunki działania mniejszych sprzedawców energii, a w konsekwencji przynieść korzyści odbiorcom – wyjaśnia Krzysztof Hrywniak, ekspert rynku energii.

Obligo giełdowe, nawet tylko częściowe, byłoby realną odpowiedzią na potrzeby i bolączki rynku: zarówno po stronie firm obrotu, jak i odbiorców energii.

– W ostatnich latach widzimy rosnące zainteresowanie odbiorców biznesowych produktami indeksowanymi, w których cena energii bazuje na notowaniach TGE. Aby taki mechanizm mógł być wiarygodnym benchmarkiem, kluczowe jest zapewnienie transparentności i odpowiedniej płynności rynku. Tymczasem dziś na kontrakcie rocznym z dostawą na kolejny rok handluje się średnio zaledwie około 10 MW dziennie. Jeszcze słabiej wygląda sytuacja na kontraktach z dwu- czy trzyletnim wyprzedzeniem, gdzie w wielu sesjach nie dochodzi do żadnej transakcji – mówi ekspert. – Z tego względu z zadowoleniem przyjęlibyśmy wprowadzenie obliga, które może zwiększyć obroty na rynku terminowym. Mamy też nadzieję, że zmieni się obecna praktyka, w której większość transakcji zawierana jest dopiero w ostatnich 30 minutach sesji – Łukasz Mordasiewicz, dyrektor ds. klientów kluczowych Fortum.

Ekspert zwraca również uwagę, że podczas gdy wolumen obrotu na rynku terminowym maleje, rynek spot systematycznie rośnie. – W 2022 roku odpowiadał on za około 20 proc. całkowitego wolumenu sprzedanej energii, w 2023 za 28 proc., a w 2024 już blisko 38 proc. Wszystko wskazuje, że rok 2025 przyniesie kolejny rekord Łukasza Mordasiewicza, dyrektora ds. klientów kluczowych Fortum.

Obowiązkowy handel na giełdzie a ceny prądu

– Obligo giełdowe, jeśli zostanie wprowadzone, nie będzie mieć istotnego wpływu na ceny energii w Polsce. Owszem, zwiększyłoby wolumen transakcji i w teorii podniosło transparentność, ale giełda i tak nie ujawnia, kto faktycznie od kogo kupuje. Kluczowe czynniki cenotwórcze leżą gdzie indziej – w miksie energetycznym i uwarunkowaniach rynkowych – a nie w samym poziomie obliga. Jedyne, co mogłoby się zmienić, to nieco łatwiejsza sytuacja mniejszych spółek obrotu – podsumowuje Mateusz Brandt, prezes Krajowego Instytutu Doradztwa Energetycznego.

Przeczytaj też: PEJ z pozwoleniem na kolejny etap prac nad atomem

Warto również zwrócić uwagę, że przywrócenie obliga w postaci zaproponowanej przez resort energii może zmienić zasady finansowania nowych inwestycji w OZE. Giełda nie zawsze odzwierciedla realne koszty produkcji, czego świadkami byliśmy np. podczas kryzysu energetycznego z lat 2021-2022. Obecnie prywatne OZE już od kilku lat funkcjonują poza obowiązkiem giełdowym, więc pytanie, czy przy zmianie zasad obrotu apetyt na inwestycje w nowe źródła nie zmniejszy się.

Na razie przepisy pozostają na wczesnym etapie i trudno przesądzać, w jakim kształcie trafią do Sejmu. Pewne jest jednak, że obligo giełdowe ponownie wraca do debaty o przyszłości rynku energii w Polsce.

KATEGORIA
TRANSFORMACJA
UDOSTĘPNIJ TEN ARTYKUŁ

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies