Partnerzy strategiczni
Orlen
Zawiłe przepisy i rozpędzone projekty. Jak zapewnić bezpieczeństwo budowy farm na Bałtyku?

Jak obowiązujące regulacje wpływają na przyszłe prace na morskich farmach wiatrowych w Polsce? Co wspólnego mają górnicy z turbinami na Bałtyku i jak trudno znaleźć okienka pogodowe w świetle polskiego prawa? Na te i inne pytania odpowiada Kamil Szczerba z Ørsted

Kacper Świsłowski: Morskie farmy wiatrowe w Polsce nabierają kształtów, a co za tym idzie: coraz więcej mówi się o ich obsłudze. Jak wygląda codzienna praca technika serwisującego turbiny na morzu?

Kamil Szczerba, Project QHSE Manager, Ørsted: Opiszę to na przykładzie projektu Baltica 2, naszego najbardziej zaawansowanego przedsięwzięcia, w którym właśnie wchodzimy w fazę konstrukcyjną. W tej chwili na morzu trwają prace przygotowawcze do budowy. W momencie, kiedy farma zacznie funkcjonować, rutyna związana z codzienną obsługą wyglądać będzie mniej więcej tak: po porannej odprawie pracownicy ruszają po sprzęt i środki ochrony indywidualnej. Z nabrzeża, dzięki jednostce transportującej załogę – Crew Transfer Vessel (CTV) – udają się na morze.

Będą mieli do pokonania 40 km, bo tyle od brzegu oddalona jest Baltica 2. Tam wykonują różne zadania, wchodzą drabinami na turbiny lub morskie stacje transformatorowe. Jest też alternatywny sposób transportu, dzięki Service Operating Vessels (SOV) – jednostki te mają wysuwane trapy, które pozwalają w bardziej bezpośredni sposób dostać się na platformy na morzu.

Dla ilu osób w niedalekiej przyszłości taki rytm, cykl, będzie codziennością?

Baza do obsługi farmy Baltica 2 będzie potrzebować około 100 osób, może kilku więcej. Należy jednak pamiętać, że to dopiero początek – przecież rozwijane są inne projekty na polskim morzu. Jednak ten będzie pierwszym projektem Ørsted na polskim rynku.

Jakie doświadczenia z innych projektów przeniesiecie albo już przenieśliście do Polski?

Wykorzystujemy nasze ponad 30-letnie doświadczenie – zbudowaliśmy już ponad 30 morskich farm wiatrowych na pięciu kontynentach. Z każdego projektu wyciągamy wnioski. Jednocześnie Bałtyk ma ogromny atut, którego nie miały akweny, na których budowaliśmy nasze farmy w Wielkiej Brytanii czy Tajwanie. To stosunkowo płytkie morze – łatwiej dzięki temu instalować fundamenty instalacji morskich oraz prowadzić inne rodzaje prac.

Na Baltice 2 wdrażamy międzynarodowe standardy. Wszyscy nasi pracownicy muszą przejść serię międzynarodowych szkoleń, wdrażamy standardy G+, opracowujemy rozwiązania tak, aby zachować zasadę akcji ratunkowej w złotej godzinie. Czasem wyzwania związane z zachowaniem bezpieczeństwa oraz przestrzeganiem przepisów BHP podczas budowy i eksploatacji morskich farm wiatrowych pojawiają się w nieoczywistych obszarach.

Przy Baltice 2 zarekomendowaliśmy jednemu z naszych dostawców, aby klapy gondol dla tego projektu były lżejsze niż w jednym z naszych wcześniejszych projektów. Według standardów Global Wind Organisation, ręczne prace transportowe mają limit 25 kg. Pracownik nie może przenosić więcej, a klapy ważyły 30 kg, więc… według tych standardów pracownicy nie mogli ich samodzielnie otwierać. Na bazie naszych poprzednich doświadczeń mogliśmy wyeliminować tę niedogodność już na poziomie zamówienia, ułatwiając późniejszą obsługę farmy wiatrowej na co dzień.

Wymagania szkoleniowe dla pracowników w Polsce także są tak wyśrubowane?

W tej kwestii panuje pewien dualizm. Inwestorzy mają swoje standardy, my także wypracowaliśmy zasady bezpieczeństwa bazując na naszym doświadczeniu, ale obowiązuje nas przede wszystkim polskie prawo, które wymaga posiadania przez pracowników między innymi badań lekarskich i szkoleń z zakresu BHP. Ørsted korzysta ze standardu OEUK, stowarzyszenia branżowego reprezentującego brytyjski przemysł energii morskiej i stosujemy ujednolicony zakres badań – wymagamy również szkolenia GWO BST (Basic Safety Training).

Podsumowując, przyszły polski pracownik morskiej farmy wiatrowej pracujący dla Ørsted musi mieć: polskie badania lekarskie, dodatkowo badania OEUK, polskie szkolenia BHP, plus szkolenia branżowe GWO BST – Basic Safety Training, rozszerzone o techniki przetrwania na morzu oraz, w razie potrzeby, szkolenie z zasad bezpiecznej ewakuacji z zatopionego śmigłowca.

Aby zlikwidować ten dualizm, inwestorzy realizujący projekty budowy morskich farm wiatrowych w Polsce przygotowują w ramach grupy roboczej zajmującej się kwestiami BHP (działającej przy PSEW) kodeks dobrych praktyk i proponują uproszczenia i ujednolicenie podejścia między innymi w kwestii badań lekarskich i szkoleń z dziedziny BHP.

Ile czasu może trwać przeszkolenie?

Szkolenie GWO BST liczy się w dniach, inne procesy potrafią trwać po kilka tygodni. Cały cykl szkoleń i przygotowań trwa kilka miesięcy. Jesteśmy w stanie przeprowadzić każdego przyszłego pracownika przez tę drogę. Już teraz zaczynamy rekrutację techników, którzy mogą zacząć pracę w fazie operacyjnej i utrzymania morskiej farmy wiatrowej.

Zaczynamy rekrutację teraz – na ok. 2 lata przed uruchomieniem pierwszej farmy na Bałtyku – by zapewnić, że przyszli pracownicy będą mieli odpowiednie kompetencje, umiejętności, wiedzę i doświadczenie w momencie, kiedy farma zacznie funkcjonować.

Co musi zmienić się w polskim prawie, aby trochę uprościć codzienną pracę na morskiej farmie? A może nie ma czego poprawiać?

W Polsce wiele przepisów związanych z bezpieczeństwem i higieną pracy jest rozproszonych po różnych aktach prawnych. Dodatkowo my nie mamy legislacji poświęconej bezpieczeństwu i higienie pracy na morzu.

Mamy oczywiście ustawę o bezpieczeństwie żeglugi, ustawę o pracy na morzu, ale nawet jeżeli chodzi o platformy wiertnicze obsługiwane przez polskie spółki, to one pracują także na podstawie prawa geologicznego i górniczego. W pewnych aspektach to są górnicy w świetle polskiego prawa. Dlatego należałoby stworzyć akt prawny – na podobieństwo rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa i higieny pracy przy pracach budowlanych – który dotyczyłby branży morskiej energetyki wiatrowej.

Czy branża podjęła działania, aby tak się stało?

Już ponad dwa lata temu w ramach Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej powołana została grupa legislacyjna w ramach której eksperci reprezentujący inwestorów offshore, a także podwykonawców branży morskiej energetyki wiatrowej analizują obowiązujące prawo i wskazują luki, które powinny zostać zaadresowane przez regulatora, aby budowa morskich farm wiatrowych, a także ich działalność operacyjna przebiegały sprawnie, bezpiecznie i zgodnie z najwyższymi standardami.

To znaczy?

Przykładów jest wiele, ponieważ branża morskiej energetyki wiatrowej jest bardzo specyficzna, prace na morzu odbywają się często w trudnych warunkach i w systemie rotacyjnym, który nie jest spotykany na lądzie.

Weźmy chociaż przykład pracy na wysokości. W trzech polskich aktach prawnych dotyczących pracy na wysokości czy operacji żurawiem, jest ona dozwolona przy prędkości wiatru maksymalnie do 10 m/s. Tymczasem średnia prędkość wiatru na Bałtyku to ponad 9 m/s. Nie trzeba długo się zastanawiać, by zrozumieć, że okienek pogodowych, pozwalających na podejmowanie prac, nie będzie zbyt wiele. Aby polskie morskie farmy wiatrowe mogły być odpowiednio monitorowane i poddawane konserwacji, te przepisy powinny ulec zmianie, podobnie jak przepisy dotyczące systemu rotacji pracowników.

Czyli?

Praktyka międzynarodowa na morskich farmach wiatrowych czy platformach wiertniczych zakłada pracę w sekwencjach: dwa tygodnie pracy, dwa tygodnie w domu, łącznie 14 dni lub maksymalnie 21 dni za zgodą pracownika. Obecnie w Polsce podobne przepisy mogą być stosowane tylko do osób pracujących na platformach wiertniczych lub statkach specjalistycznych – lecz nie na morskich farmach wiatrowych. Natomiast przepisy Kodeksu Pracy mówią, że pracodawca musi zapewnić pracownikowi 35 godzin nieprzerwanego odpoczynku w tygodniu roboczym – co uniemożliwia organizowanie pracy zgodnie z praktyką sektora morskiej energetyki wiatrowej. Na szczęście regulator pozostaje w dialogu z inwestorami i w dużej mierze uwzględnia nasze uwagi.

W ramach konsultacji aktualizowanej obecnie ustawy offshore (ustawa o promowaniu wytwarzaniu energii elektrycznej w morskich farmach wiatrowych) grupa legislacyjna Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej zgłosiła m.in. poprawki, które umożliwiłyby właśnie pracę zmianą na morzu zgodnie z praktyką od lat stosowaną w branży Offshore i poprawki te zostały uwzględnione w projekcie ustawy procedowanej przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Konieczne są jednak kolejne zmiany choćby te dotyczące wymaganej certyfikacji dla pracowników offshore czy spójnej listy badań lekarskich.

To jak instalowane będą turbiny, przy tak niewielu okienkach?

Statki instalacyjne, służące do wbijania fundamentów turbin w dno morza, podlegają prawu państwa, pod którego banderą pływają. Polskie prawo nie ma w tym przypadku zastosowania, więc na etapie budowy ten problem nie występuje. Jest oczywiście szereg innych regulacji, którym podlegają statki i pracownicy budowy, choćby te wynikające z wymagań Międzynarodowej Organizacji Morskiej.

Większe problemy rozpoczną się na etapie eksploatacji morskich farm wiatrowych, która dla projektu Baltic Power planowana jest na 2026 rok, dla projektu Baltica 2 na 2027 rok, a dla Bałtyk 2&3 na 2028 rok. Ale jako inwestorzy pierwszej fazy polskiego offshore mamy nadzieję, że do tego czasu polskie przepisy zostaną uaktualnione. Tak abyśmy mogli działać zgodnie z najlepszą międzynarodową praktyką i jednocześnie w zgodzie z polskim prawem oraz żeby wszyscy nasi pracownicy bezpiecznie wracali do domu.

Artykuł sponsorowany

Nasza strona używa plików cookies. Więcej informacji znajdziesz na stronie polityka cookies